Yo!
Nie macie pojęcia, jak się cieszyłam, że udało mi się was wkurwić.
Naprawdę!
Uwielbiam to robić.
W każdym razie... Musicie wybaczyć mi te palpitacje serca, zawały, kurwicę i cały tydzień czekania na rozdział...
Wiecie przecież, że was uwielbiam ♥
***
Zdezorientowany wpatrywałem się w jego twarz.
Przyglądał mi się spod przymrużonych powiek, nachylając się nade mną, a potem
bez ostrzeżenia wpił w usta. Znieruchomiałem. Niemalże słyszałem, jak łomoczące
w mojej piersi serce momentalnie przyśpiesza jeszcze bardziej. Zamrugałem, a
potem pchany jakąś nieokreśloną siłą odwzajemniłem pocałunek. Jego wargi
napierały na moje coraz pewniej. Trwaliśmy tak chwilę, do póki nie rozległ się
cichy chrzęst, a w nastopnej sekundzie spadła na nas sporawa masa śniegu.
Najwyraźniej oderwała się od dachu. I to by było na tyle z pocałunku. Deidara
błyskawicznie oderwał się ode mnie, strzepując z siebie biały puch.
A teraz przejdźmy do właściwej części ♥
Z początku nie bardzo docierało do mnie, co właściwie się
działo. Zdezorientowany przyglądałem się chłopakowi na przeciwko, przetwarzając
w myślach zaistniałą sytuację wciąż i wciąż od nowa, bo jakoś nic do mnie nie
docierało. Ale może od początku. Kłóciliśmy się, jak zwykle zresztą. W pewnej
chwili docisnąłem go do ściany, wymuszając na nim wyjaśnienie jego fochów, a
on… Zrobił coś o co nie śmiałbym go podejrzewać. Bo… Bo jak to? Zamrugałem
kilka razy, jakby to miało w czymś pomóc. Bo kto wie? Może naprawdę leżę w
łóżku, zdjęty chorobą, zalewając się potem i ledwo co odróżniając babciną twarz
od oblicza starego sępa? Majaki jednak za cholerę nie chciały zniknąć, rozwiać
się, czy choćby zmienić w coś mniej bezsensownego.
Czułem, jak swoimi ustami napiera na moje, a dłoń wplata
nieśmiało we włosy. Oczy miał zaciśnięte, jakby się spodziewał, że zaraz my przyłożę.
A ja? Stałem jak kołek, nie wiedząc co ze sobą zrobić. No bo, kurwa, Tak z
zaskoczenia? To niesprawiedliwe!
W końcu, nie wiem nawet po jakim czasie - dla mnie trwało
to wieczność (nie mówię, że mi przeszkadzało) - odsunął się odrobinę i otworzył
oczy. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć, ukryta pod klasycznym pokerfacem,
chociaż wzrok miał niepewny i odrobinę zmieszany. Chyba sam się tego
nie spodziewał.
– Powiedz coś – mruknął, wytracając mnie z zadumy.
– Ja… No… – zacząłem, chociaż nic prócz bezmyślnych,
bliżej nieokreślonych sylab nie wydobywało się z moich ust. – Ostrzegałbyś
ludzi, zanim ich pocałujesz! – burknąłem w końcu karcąco. Dopiero potem zdałem
sobie, jak debilnie to zabrzmiało. No cóż, YOLO.
– Słu-Słucham?!
– Nie drzyj się – westchnąłem. Czubki moich butów,
którymi brodziłem w śniegu wydawały mi się teraz niewyobrażalnie ciekawe.
Zacząłem przesuwać stopą w prawo i w lewo, drążąc w nim coś na kształt
wachlarza. Przestałem, gdy dokopałem się do zmarzniętej ziemi. – Czemu to zrobiłeś?
– zadałem kolejne idiotyczne pytanie. No kurwa, byłem taki jakby trochę
zszokowany! To chyba normalne w takiej sytuacji! Wytrzymał mój wzrok, chociaż
tyle. Westchnął ciężko.
– Jakbym kurwa wiedział, to bym się cieszył – prychnął –
nie mam pojęcia. Jesteś rudy, mały i mnie wkurwiasz. To głupie! – zaskomlał
rozpaczliwie.
– Ta, głupie. Temu akurat się nie dziwię… – odparłem,
uśmiechając się złośliwie. Posłał mi mordercze spojrzenie, na co uśmiechnąłem
się jeszcze szerzej.
– Zamknij się wreszcie, Akasuna – warknął.
– Bo co mi zrobisz? – prychnąłem. Blondyn uniósł
zawadiacko brwi, a jego usta rozciągnęły się w nonszalanckim uśmieszku. Bez
słowa chwycił mnie za narzucony luzem na ramiona szalik i przyciągnął do
siebie. Zerknął na mnie z łobuzerskim błyskiem w oku i ponownie pocałował.
Dzień po balu wszystko
wydawało się wrócić do normy. No, prawie. Był przecież jeszcze ten czubek,
Deidara. Mój wzrok odbiegł na chwilę w jego kierunku. Nie, oczywiście, że tu
nie spał! Przylazł kilka minut temu twierdząc, że muszę mu pomóc z chemią, bo
on nie ogarnia. Teraz siedzieliśmy u mnie w pokoju: on na łóżku zakopany
zeszytami i książkami, a ja obok, od czasu do czasu mu coś tłumacząc. Bardziej
jednak skupiałem się na przypominaniu mu, jakim jest idiotą i umysłowym niedorozwojem,
skoro zapomniał o poprawce z chemii i zaczął kuć dwa dni przed terminem. No
i przy okazji mnie zawracać tym cztery litery. (wolałby czym innym :c)
Zerknąłem mu przez ramię i szybko prześledziłem zadanie,
z którym się męczył.
– Żartujesz sobie? Przecież to proste… – westchnąłem
ciężko. Posłał mi wymowne spojrzenie, dając do zrozumienia, żebym spierdalał. –
Ty naprawdę jesteś głupi… – kontynuowałem, ignorując kurwiki sypiące się z jego
oczu. Zacząłem jeździć palcem po kartce, przeskakując z zagadnienia do
zagadnienia i w tempie ekspresowym wszystko tłumaczyć. Mało co z tego
zrozumiał, no ale i tak jest idiotą, więc na nic mu się to nie zda. W końcu
zatrzasnął podręcznik i obrócił się do mnie wkurwiony.
– Miałeś mi kurwa pomóc.
– Ja? Nic takiego nie mówiłem przecież – zaśmiałem się
cicho pod nosem. Deidara prychnął rozdrażniony. Pokręciłem lekko głową i
zabrałem mu książkę. Bez słowa odłożyłem ją na bok i przysunąłem się do
chłopaka. Lekko musnąłem jego usta. Wciąż był wkurwiony i początkowo chciał się
odsunąć, ale przytrzymałem go. Wciąż nie odrywając się od jego warg,
uśmiechnąłem się tryumfalnie, gdy oddał pocałunek. Jakoś ignorowałem fakt, że
na dole jest babcia i dzieciaki, i w każdej chwili mogą wleźć mi do pokoju.
Deidara po chwili zsunął się na moją szyję, znacząc ją z wolna serią wilgotnych
pocałunków. Zaśmiałem się chicho, gdy przygryzł ją lekko.
Jak na złość, (chociaż w sumie mógłbym się przyzwyczaić,
bo to już chyba tradycja) za drzwiami rozbrzmiały kroki i gdy w ostatniej chwili
blondyn odsunął się na drugi koniec łóżka, a ja jak gdyby nigdy nic zacząłem
przeglądać telefon, do pokoju weszła moja babcia. No, nie zrozumcie mnie źle.
Bardzo ją lubię, to w gruncie rzeczy
wporzo babka… No ale ludzie, litości. Mam dziewiętnaście lat, niech ona nie
włazi do mojego pokoju od tak sobie!
– Sasori… Oh, Deidara! – wykrzyknęła zdumiona na widok
blondyna. Podniósł na nią wzrok i uśmiechnął się sztywno.
– Bry. – W odpowiedzi skinęła mu głową i znów zwróciła się
do mnie.
– Przyniosłam ci ciasto, Sasori. Twoje ulubione. –
Postawiła na stoliku obok talerz z kilkoma kawałkami i uśmiechnęła się ciepło
do nas obu. Potem wyszła, rzucając na odchodnym, że „nie chce przeszkadzać”.
Drzwi zatrzasnęły się za nią cicho. Obróciłem się w kierunku Deidary, niemal od
razu natrafiając na jego wzrok utkwiony we mnie.
– Ponoć nie lubisz słodkiego? – Zmrużył podejrzliwie
oczy.
– Jest… kilka wyjątków – odparłem. Chłopak bez zbędnych
ceregieli podpełznął na klęczkach na skraj łóżka i niemalże wpychając się na
moje kolana, sięgnął po jeden kawałek. Przyglądałem się w milczeniu, jak
nadgryza ciasto i rozszerza nieznacznie oczy.
– Zajebiste! – wykrzyknął, kiedy przełknął pierwszy kęs. –
Spróbuj!
– Wiem, że jest zajebiste. Babcia robi je odkąd pamiętam –
uświadomiłem mu. Uśmiechnął się głupkowato i wrócił do jedzenia. Westchnąłem ciężko,
chowając telefon do kieszeni i podniosłem się na nogi. W pierwszej chwili to
zignorował, ale moje przedłużające się milczenie w końcu musiało zwrócić jego
uwagę. Wyczułem na sobie jego wzrok, więc zerknąłem w kierunku chłopaka przez
ramię. Przyglądał mi się pytająco. Już otwierał usta, żeby się odezwać, ale mu
przerwałem. – Przepraszam – bąknąłem cicho, odwracając się z powrotem do okna.
Ludzie na ulicy szli pośpiesznie w nieznanym mi kierunku. Gdzieniegdzie
dostrzegałem jakieś pary. Dziewczyny chodziły wtulone w swoich chłopaków, a ja
odwracałem od nich wzrok.
– Za co?
– Za to! Że muszę udawać, że jesteś moim kumplem!
– warknąłem, podkreślając ironicznie ostatnie słowo. – To niesprawiedliwe.
Wsunąłem dłonie do kieszeni, wwiercając wzrok w stojące
na parkingu auto. Usłyszałem ciche skrzypnięcie sprężyn, więc domyśliłem się,
że Deidara wstał. Po chwili poczułem jak przystaje za mną i niepewnie obejmuje
rękoma.
– Przestań – szepnął cicho, opierając brodę na moim
ramieniu.
– Ale…
– Jest okej.
***
W
poniedziałek wieczorem mieliśmy się spotkać całą „paczką”. Nie wiem nawet,
kiedy niby się nią staliśmy, no ale kto zrozumie Konan? Dziewczyna stwierdziła,
że musimy coś opić. Mieliśmy się spotkać na miejscu.
Sasori podbił do mnie po drodze i teraz razem szliśmy na
umówione miejsce, rozmyślając cóż takiego mogło się wydarzyć, że aż trzeba się
z tego powodu upijać. Znaczy, nie żebym miał coś przeciwko upijaniu się. Ale,
żeby taki
pomysł wyszedł z inicjatywy Blue, to tego jeszcze nie było.
Miałem wejść właśnie do baru, gdy chłopak zatrzymał mnie,
chwytając kurczowo za ramię. Obejrzałem się na niego pytająco.
– Patrz, to tu – mruknął cicho. Na jego usta wkradł się
delikatny uśmieszek. Zmarszczyłem brwi. Ale że niby co „tu”? Podążyłem za jego
spojrzeniem i nagle mnie olśniło. No przecież! To ta knajpka!
– Aha, rzeczywiście! Tu mnie…
– Tu cię zgnoiłem! – zaśmiał się cicho. Wbiłem w niego
niedowierzające spojrzenie. Jak to „on mnie zgnoił”?
– Jak to ty mnie? Chyba ci się coś pomieszało, pokurczu! –
prychnąłem wyniośle.
– No błagam cię! Nawet sensownej riposty wymyślić nie
mogłeś. Frajer.
– Pfi! Wpierdoliłbym ci wtedy!
– Ale tego nie zrobiłeś..?
– Nadjechała taksówka…? – spytałem retorycznie. No bo
nadjechała! No kurwa, heloł?
– I co z tego?
– No właśnie to! Miałeś szczęście!
– Jaaasne – zakpił i wyminął mnie, wchodząc do środka.
Poszedłem za nim, wpatrując się morderczym wzrokiem w jego plecy, co - tak
szczerze mówiąc - najwyraźniej gówno go obchodziło. Podniosłem wzrok i
dostrzegłem przy barze Konan i jej Przydupasów. Pomachała do nas, uśmiechając
się szeroko. Po chwili byliśmy już obok. A właściwie, to staliśmy przed nimi.
Marszcząc brwi, przyglądałem się każdemu z osobna. Na ich ustach widniały
pokrętne, złośliwe uśmieszki, a w ich zmrużonych oczach igrały iskierki
rozbawienia. Czułem się jak wtedy, gdy pod moją nieobecność Kurotsuchi wygadała
Blue i Siwemu moje najbardziej wstydliwe sekrety, a potem mnie nimi
torturowali.
– Co? – burknąłem spłoszony.
Hidan zachichotał pod nosem wraz z Konan, a Yahiko uśmiechnął
się jeszcze szerzej.
– No co?!
– Oni chyba wiedzą – syknął cicho Sasori. Nie dość cicho,
jak się okazało.
– Oh, oczywiście, że wiemy! Przecież to byłą tylko
kwestia czasu! – prychnęła dziewczyna i dumnie zaczesała za ucho kosmyk włosów.
Zupełnie, jakbyśmy jej nie doceniali. – Dei, wreszcie przejrzałe na oczy! –
zwróciła się do mnie z uśmiechem i rąbnęła w plecy tak, jak tylko ona potrafi.
Czyli boleśnie. – Saso, pilnuj mi go, jasne? – Mrugnęła do niego
porozumiewawczo, a on z braku lepszych perspektyw, przytaknął bez słowa.
Wyglądał przy tym, jakby zobaczył ducha. – No dobra, a teraz płacić. – Ku
naszemu zdumieniu odwróciła się do pozostałej dwójki, wyciągając przed siebie
otwartą dłoń. Momentalnie zrzedły im miny, a początkowe szerokie uśmiechy
ustąpiły miejsca grymasowi niezadowolenia. Mamrocząc coś pod nosem, podnieśli
się i sięgnęli do tylnych kieszeni spodni, wydobywając z nich portfele. Z
niedowierzaniem przyglądałem się, jak wyciągają z nich po kilka tysięcy jenów i
wręczają Konan. Na ustach dziewczyny wykwitł pełen samozadowolenia uśmiech.
Przeliczyła szybko całą kasę - w sumie jakieś piętnaście tysięcy - i wyraźnie
dumna z siebie samej, schowała je.
– Co…? – wydukałem tylko, jednak od razu zamilkłem,
napotykając na rozjuszony wzrok Ishimury.
– Kosztowaliście mnie dziesięć tysięcy jenów! Jakbyście
się, kurna, nie mogli spiknąć na święta! Frajerzy! – warknął z wyrzutem i
obrażony usiadł z powrotem przy barze. Mając w głębokim poważaniu wszystko i
wszystkich na około, zaczął sączyć przez słomkę drink. Ten sam, który zamówił wtedy,
jak się potem zorientowałem.
– O-okej… A ty? – zerknąłem na Yahiko. No skoro już
obstawiali, to chciałbym wiedzieć ile i na co.
– Postawiłem pięć tysięcy na to, że nic z tego nie
będzie… – wyznał, nieco speszony. Mimowolnie prychnąłem pod nosem. – No bo
mówiliście, że nic z tego… – dodał, jeszcze bardziej zmieszany. Jakby to miało
być godne wytłumaczenie. W końcu po prostu się zamknął i pogodziwszy z porażką,
zajął miejsce obok Hidana.
Było fajnie. Co trochę zaśmiewaliśmy się z podbojów
Hidana. Akurat wyrywał jakąś blondynę. Szło mu w sumie całkiem nieźle. Do póki
nie spuścił wzroku na jej biust. Z drugiej strony skoro ubiera się jak dziwka,
to niech nie oczekuje od kolesia, że nie będzie się gapił. Przecież facet to
facet, a już zwłaszcza taki Hidan. Syknąłem cicho, gdy wymierzyła mu bolesnego
liścia. Od strony Konan i Yahiko wydobyło się za to głośne „uuuu”. Rudy, jak
już się spił, to zmieniał się nie do poznania. Znaczy, wiecie. Nie był już taką
sierotą, jak na co dzień. Ishimura wrócił do nas, złorzecząc pod nosem na „tą
małą szmatę”. Zachichotałem cicho.
– Może Sasori da ci numer do Matsuri? – zaproponowałem. –
Uleczysz jej złamane serduszko… – prychnąłem kpiąco, napotykając na karcący
wzrok chłopaka. – No co?
– Jesteś beznadziejny – westchnął ciężko.
– A ty rudy i jakoś ci tego nie wypominam – odgryzłem
się.
– No nie, wcale.
– Zamknij się – burknąłem, opierając się łokciami na
blacie. – No, Hidan. Bierzesz ten numer?
– Matsuri… – zamyślił się – Która to?
– Durniu… Ta gówniara co się w pokurczu bujała… Ała! –
Sasori strzelił mnie w łeb. Posłałem mu urażone spojrzenie i zacząłem
rozmasowywać obolałe miejsce. Potem zerknąłem na Siwego. Wyglądał, jakby
poważnie rozważał moją propozycję. – Niedymana… – dodałem ze złośliwym
uśmieszkiem i sekundę później ponownie oberwałem, tym razem w żebro. – No kurwa
mać, Sasori! Czego znowu?!
– Daj jej spokój idioto. Nikomu nie będę dawać jej
numeru.
– Dobra, ja mu dam – burknąłem dumnie i sięgnąłem po
komórkę. Zacząłem szukać odpowiedniego numeru, a gdy już go znalazłem, Sasori
wyrwał mi z dłoni telefon i jak gdyby nigdy nic zdjął klapkę. Błyskawicznie
wyciągnął ze środka kartę SIM i schował ją do kieszeni. – E-Ej!
– Potem dostaniesz. – Zwrócił mi z powrotem moją, ciut
wybrakowaną, własność. Spojrzałem na niego wymownie, lekkim grymasem. – Jak
będziesz grzeczny – dodał ciszej. Tak, żeby reszta nie usłyszała. Zerknął na
mnie kątem oka, a jego usta rozciągnęły się w szelmowskim uśmieszku. Parsknąłem
pod nosem.
W międzyczasie podpytałem Konan, skąd się dowiedzieli.
Powiedziała mi, że po tym jak wyszedłem za Sasorim, szukała mnie. Nigdzie mnie jednak
nie było, więc znalazła Yoko i zapytała, czy nie wie przypadkiem, gdzie znowu
polazłem. Dziewczyna stwierdziła, że tak, owszem - na dwór, pogadać z Akasuną.
Wstrętna papla.
Konan wyjątkowo postanowiła się wtedy nie wtrącać, co
było jakimś jebanym cudem i w ogóle ogłaszam święto narodowe, bo Blue się nie
wpierdala, a to już coś! Zaczęły sobie gadać, do póki nie zauważyły wracającej Matsuri.
Podobnież była cała czerwona na tej swojej ślicznej mordzie. Obie miały ochotę
zatłuc dziewuchę za ten numer, z którym wyskoczyła. Na jej szczęście, Konan zawołał
Yahiko, bo ponoć dzwonił jej telefon, więc dziewczyna zostawiła Matsuri i Yoko sam
na sam. Dziewczyny chwilę stały w ciszy, nawet na siebie nie patrząc. Potem
Sakamoto stwierdziła, że idzie poszukać Sasoriego i nie czekając na jakąkolwiek
reakcję Yoko, wyszła szybko z budynku. Potem już się domyśliłem, jak to musiało
wyglądać. Matsuri widzi jak gadamy i już ma zawołać Sasoriego, ale w tym samym czasie
Yoko wypada zza zakrętu i zaciąga z powrotem na halę. Mniej więcej, w każdym razie.
Doprawdy, że baby zawsze muszą się aż tak wpierdalać.
Jakby nie mogły zwyczajnie siedzieć, za przeproszeniem, na dupie i zwyczajnie…
Nie wiem, patrzeć, czy coś. Albo po prostu to olać i zająć się sobą. Ale nie
kurwa, bo po co? Po co iść do kibla, całym stadem i poplotkować o facetach?
Lepiej dowalać się do swoich kumpli i mieszać w ich prywatnych sprawach…
Czy ja jestem przewrażliwiony?
Możliwe.
Kiedy wszyscy byli już, mniej lub bardziej, wstawieni lub
tak jak w przypadku Siwego, najebani w trzy dupy, stwierdziliśmy, że dość już
picia. Na dzisiaj. Jakimś cudem trafiliśmy do wyjścia bez zbędnych trudności.
Chłodne powietrze otrzeźwiło mnie odrobinę, chociaż i tak miałem ochotę walnąć
się gdziekolwiek i spać.
Przez pewien czas szliśmy całą grupą, aż w końcu jako
pierwsi odłączyła się Konan. Oczywiście nie obyło się bez łzawych pożegnań… Po
pijaku w końcu, co w tym dziwnego? Mieliśmy farta, bo udało nam się nie obudzić
jej rodziców. Kiedy tylko zniknęła za drzwiami, ruszyliśmy dalej.
Gdzieś tak w połowie drogi do mojego domu, Hidan wpadł na
pomysł ulepienia bałwana. Jednogłośnie się zgodziliśmy i zaczęliśmy szukać
odpowiedniego miejsca na nasze dzieło. Najbliższy plac, odpowiadający naszym
wygórowanym wymaganiom znajdował się przy… Przedszkolu. Zerknęliśmy po sobie i dość chybotliwym
biegiem ruszyliśmy w tamtym kierunku. Nie wiem nawet, kiedy zaczęliśmy ścigać
się do ogrodzenia. We czwórkę wspięliśmy się na ogrodzenie i wszystko byłoby
pięknie, gdyby Hidan się nie wyjebał. Zleciał w dół, ciągnąc za sobą mnie. Ja
chwyciłem się kurczowo Sasoriego, a on Yahiko. Tym sposobem wylądowaliśmy jeden
na drugim, przygniatając Siwego do ziemi. Chłopak zaklął siarczyście i pozrzucał nas z
siebie. Potem wyprostował się dumnie, obdarzając nas nieprzychylnym
spojrzeniem.
– Frajerzy.
– Stul się, Ishimura. To twoja wina – warknąłem,
podnosząc się na zgiętym łokciu io rozmasowałem obolałą głowę. Stanąłem na nogi
i momentalnie zrobiło mi się niedobrze. Z moich ust wydobył się bliżej
nieokreślony pomruk. Zerknęli na mnie niepewnie.
– Puścisz pawia? – skrzywił się siwowłosy i cofnął
odrobinę.
– Nie… – bąknąłem, chociaż nie byłem tego w stu
procentach pewny. Posłałem mu urażone spojrzenie. No co on, wątpi w mój
żołądek? Podłe. Sam mnie przecież zaprawiał!
– To dobrze – odetchnął nieznacznie i poczochrał mi
włosy. Nie czekając na reakcję, wyminął nas i przeszedł na środek placu. Tam
zatrzymał się, opierając dłonie na biodrach i uniósł dumnie głowę. Obejrzał się
na nas, a na jego ustach pojawił się tryumfalny uśmieszek. Zachichotaliśmy pod
nosem i ruszyliśmy w jego kierunku.
Nasz bałwan był chyba najpaskudniejszy w całym Tokio.
Liczył sporo ponad dwa metry i wyglądał, jakby miał wodogłowie, bo ta sierota
Yahiko pomylił średnią i najmniejszą. Zamiast oczu i uśmiechu miał kapsle po
piwach, natomiast ręce z braku lepszych materiałów zostały zastąpione
opróżnionymi puszkami ponabijanymi na patyki (po trzy na każdy). Potem Hidan
stwierdził, ze czegoś mu brakuje. Kazał nam się odwrócić, a gdy to zrobiliśmy,
zaczął coś przy nim majstrować, co chwila chichocząc gardłowo. Zeszło mu kilka
minut, zanim oznajmił, że możemy zerknąć. Obróciłem się i parsknąłem śmiechem,
na widok śnieżnego chuja.
– Ej, tak szczerze, to myślałem że dorobisz mu cycki –
mruknąłem, unosząc lekko brwi. Chłopak zamyślił się, by po chwili posłać mi
kpiący uśmieszek.
– Taaa, wiem. Stwierdziłem jednak, że ta wersja bardziej
ci się spodoba – zakpił. W akompaniamencie śmiechów i poklepywania po plecach,
wywróciłem ostentacyjnie oczami. Hidanowi czasem jednak coś się uda… Na
przykład ten tekst przed chwilą. No życie, niech się cieszy frajer, póki może.
Po krótkiej rozmowie dorobiliśmy bałwanowi parę wielkich piersi, by następnie
strzelić sobie przy naszym wspólnym dziele kilka zdjęć. Niech Konan żałuje, że
nie chciała z nami iść, a co?!
Nagle kątem oka zauważyłem, że ktoś się na nas gapi.
Obróciłem się w tamtym kierunku i dostrzegłem zmierzających w naszym kierunku
strażników. Rozszerzyłem oczy.
– O chuj, spierdalamy! – warknąłem, skinąwszy głową na
zbliżających się mężczyzn i ruszyłem biegiem do ogrodzenia. Chłopaki też
zerknęli w tamtym kierunku, a potem biorąc ze mnie przykład, zaczęli zwiewać.
Na nasze szczęście, ci gliniarze byli jakimiś frajerami, więc nie namęczyliśmy
się zbytnio, żeby ich zgubić. Wystarczyło pokręcić się po kilku uliczkach i
zaułkach i już po chwili zniknęliśmy im z oczu.
Cioty.
Zatrzymaliśmy się na chwilę, żeby odsapnąć po biegu, a
potem, podśmiewając się co trochę, poszliśmy dalej. W końcu Yahiko się odłączył
i poczłapał do siebie do domu. Z rozbawieniem przyglądaliśmy się, jak wślizguje
się do środka. Światłą były pogaszone. Doprawdy, szkoda by było, gdyby koś
przepadkiem potrącił te blaszane śmietniki i wszystkich pobudził… Przechwyciłem
wzrok chłopaków. Chyba myśleli o tym samym, bo w następnej sekundzie wymierzyli
kopniaka w oba pojemniki, a te uderzyły o siebie z potwornym trzaskiem, od
którego zadudniło mi w uszach i wywaliły się na jezdnię, robiąc przy tym
jeszcze więcej hałasu. Tłumiąc śmiech, ukryliśmy się za ogrodzeniem. Zapaliły
się światła w większości domów wzdłuż ulicy, a potem dało się słyszeć jakieś
wrzaski. Zaśmialiśmy się cicho i zwialiśmy z miejsca zdarzenia. W międzyczasie
Sasori dostał esemesa o treści „zajebię was gnoje”.
No jak przykro.
Przy
mojej kamienicy zatrzymaliśmy się na trochę dłużej. Przecież miał mi oddać
kartę SIM, niech sobie nie myśli, że zapomniałem! Hidan, który stwierdził, że
jesteśmy nudni, oddalił się na fajkę. Zerknąłem z wyczekiwaniem na Sasoriego.
Wywrócił oczami i zaczął przeszukiwać kieszenie. Trwało to zdecydowanie za
długo. Popędzałem go wzrokiem, a on uparcie nie wyciągał tej głupiej karty.
– Ups… – mruknął w końcu – nie ma jej.
– CO!? – warknąłem. No kurwa zajebać to mało! – Akasuna
leszczu! – jęknąłem załamany. Moje kontakty… Moje numery do uczelni i firm
kupujących moje prace… Moje wszystko!
– No nie spinaj się, żartuję przecież – prychnął i
pomachał mi przed nosem małą kartą, którą ściskał pomiędzy dwoma palcami. Fuknąłem
na niego, ale kiedy chciałem odebrać moją własność, zabrał ją z powrotem. –
Jesteś beznadziejny.
– Chyba ty. – Aktualnie ta riposta wydawała mi się nader
trafna, zajebista i w ogóle nie do pobicia. – Pamiętasz mój warunek. Miałeś być
grzeczny.
– Zmrużyłem zawistnie oczy, mląc w ustach litanię przekleństw pod jego adresem.
Se wymyślił, kurwa. – Poproś ładnie, to może ja dostaniesz.
– Proszę – wysyczałem przez zaciśnięte zęby. Jak on mnie
wkurwiał... Jak on mnie wkurwiał!
– Ładniej.
– Bardzo, kurwa, ładnie proszę – warknąłem, na co jedynie
uśmiechnął się kpiąco.
– Tylko tyle umiesz? Żałosne… – westchnął ciężko, na
moich oczach wsuwając kartę z powrotem do kieszeni. Uniosłem zawadiacko brwi i
bez ostrzeżenia pocałowałem go. Rozluźnił się nieco, odwzajemniając gest.
Korzystając z okazji, sięgnąłem wolną dłonią do jego ręki i zabrałem mu moją
własność.
– Oh, Jashinie. Fuuuj. – Po mojej prawej rozległ się jęk
Hidana. Uchyliłem jedną powiekę, zerkając na niego kątem oka. Wykonał gest,
jakby zbierało mu się na wymioty. Dureń. – Dobra, dobra. Starczy już! – dodał,
odciągając ode mnie Sasoriego. – No chodźże, Akasuna, bo mnie tu ktoś z wami
zobaczy i siara będzie. Zgromiłem go wzrokiem, ale to zignorował. Odprowadziłem
ich wzrokiem, dopóki nie zniknęli w bramie, a potem skierowałem się do
mieszkania.
Co za cioły... Z kim ja się zadaję?
***
No, znajcie mą łaskę xD
Ale przyznam, że odzwyczaiłam się od pisania kissów i innych takich w pierwszej osobie.
Trza podreperować skilla >.>
DATA NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU:
22.12.2013
Jej to mój ulubiony art i rozdział.Ok art zajebisty rozdział też osz ku*** ile ja czekałam na ten pocałunek i warto było pisz i pisz.Twój blog jest moim ulubionym.Naprawde świetnie piszesz. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy Anna. ;)
OdpowiedzUsuńMatko wszechmogąca! *U* Nie wiem, dopiero weszłam do mieszkania i z dziwnym przeczuciem, że jest nowy rozdział u Ciebie, włączyłam komputer. Jak nie ja, zjechałam na sam dół i zobaczyłam rysunek. Niby w ten sposób chciałam odgadnąć, czy to nowy czy to stary... no i wtedy nastąpił pisk, wywalenie klawiatury i powstrzymywanie się dłońmi aby nie krzyknąć, i praktyczne uduszenie samej siebie. Nie zwracając na nic, na obiad, na to co powinnam najpierw zrobić, od razu porwałam się w wir czytania. Nie no, wstęp mnie jakoś tak zabił XD Potem dokładny opis i wgl... oczywiście... jakby to było, gdyby po pocałunki nastąpiły czułe słówka i nikłe ,,Kocham Cię''... ale gdyby tak było, to by po prostu już nie było twoje opowiadania. Uwielbiam tą ich ,,miłość'' <3 Sasori jest mistrzem zadawania durnych pytań, po prostu Szef wszystkich szefów. ,, Bo co mi zrobisz? – prychnąłem. Blondyn uniósł zawadiacko brwi, a jego usta rozciągnęły się w nonszalanckim uśmieszku. Bez słowa chwycił mnie za narzucony luzem na ramiona szalik i przyciągnął do siebie. Zerknął na mnie z łobuzerskim błyskiem w oku i ponownie pocałował.'' - trolololololololo, uwielbiam ten moment w tym rozdziale! <3 Potem głupkowaty Dei przychodzi do geniusza, pouczyć się chemii. hm hm hm, szkoda że babcia i dzieciaki były w domu...No kurwa, taka szkoda. Sas odbiera mu książkę, całuje i jest kurna tak pięknie, no! No lepiej być nie mogło, ale oczywiście gorzej może być. :) Jesteś mistrzem we wkurzaniu ludzi, Tsu XD Babusia wchodzi, stop akcja i nagłe takie ciotowane przepraszanie Sasoriego. No i podchodzi Dei i go przytula. Boże QwQ Co się z nimi stało? Może faktycznie ich cos opętało. ,, – Pfi! Wpierdoliłbym ci wtedy!
OdpowiedzUsuń– Ale tego nie zrobiłeś..?
– Nadjechała taksówka…?'' - <3. Pamiętasz, wspominałam Ci kilka rozdziałów temu, jak dopiero zaczęłam czytać, że uwielbiam ich konwersacje czy docinki. Dla takich rozmów warto czytać <333 Miałam taki uśmiech na mordzie, przez cały rozdział i przy niektórych lepszych momentach, że dziwię się, że mi zawiasy nie puściły -0-~ Dzięki kochana, za wspomnienie Matsuri +_+ Dzięki, że jej imię pojawiło się w tym tekście, bo inaczej nie poczułabym jak to kurna, cholernie boli, gdy się przywali całą siłą w biurko, na którym leży cyrkiel :),,Jak będziesz grzeczny'' - hehehehehheheheheheheheheh ( ^_^)/ A, ominęłam coś! Zaraz zaraz, znajde! Lalalallaa...MAM! No i przy okazji mnie zawracać tym cztery litery. (wolałby czym innym :c) -- taik bardzo kurna, tak bardzo kocham podteksty! ♥ Hehe, Dei przewrażliwiony! Menopauza się kłania, bądź też okres :3 Aaaaaaaaaaaj, jak ja przeczytałam, jak oni lepili tego bałwana, to szczałam kurcze wszystkim co mialam XDDDD Ja już to sobie wyobrażam, tego ,,Akatsuki'owskiego'' bałwana XDD Z chujem śnieżnym i cyckami! <3 I ten tekst Hidana, nie no, drugi Sokrates się kłania XD,,wyglądał, jakby miał wodogłowie, bo ta sierota Yahiko pomylił średnią i najmniejszą. '' - hahahha, jakbym widziała siebie! <3 Też zawsze coś spieprzę ._. Ooo! Mogłabyś rysnąć jakiś taki obraz tego bałwana, albo krótki komiks czy coś <333 Jezu, to byłby idealny prezent na święta! Albo...albo..no pewnie masz już coś w zanadrzu na święta, więc czekam na następny rozdział! <3 Jezu,jezu <3 potem ta sprzeczka ,,małżeńska'' o kartę i się normalnie rozpływam ~*O*~ Hidan, co to kurwa jest ,,fuuu'jnego'' w ich całowaniu? Nie no, serio, błagam TwT straciłam wiarę w ludzi. Iidfnbdkdhsdgdsfbvfdghdfshfdgjlfd NO I POTEM, POCAŁUNEK NA OBRAZKU <3 jesteś kurcze mistrzem <3 Moim Bogiem ^U^ IIIIII mam taki kurcze przedsmak, że jak on cały czas mówi, jak będziesz grzeczny...że coś tam... łeee NAROBIŁAŚ MI SMAKA NA JAKIŚ GORĘTSZY ROZDZIAŁ ;______; NIE ZAMKNĘ SIĘ, OCZEKUJĘ CZEGOŚ OSTRZEJSZEGO ! TwT no więc czekam na 22 *O* Weny, weny i wszystkiego najlepszego XD Bajos!
Haha, ty lejesz jak czytasz rozdział, ja leję jak czytam twoje komenty.
UsuńMiażdżysz xD
Mieli bioli się uczyć początkowo. tak se teraz myślę, mogłam to napisać. Byłby wkurw x2 ^ ^ No heloł, jak podtekst może nie być fajny? Przecież to podtekst... A coś ostrzejszego.. Hymymymym... Nie potwierdzam, nie zaprzeczam... ;3
Wow nareszcie są parą ale pomimo tego się wkurwiają... Jak słodko nie powiem ^^ a skoro oni są parą to wkurwiająca panna Mats nie będzie się już wpierdalać? i naczelna zasada - nigdy nie zakładać się z Blue! Ci idioci stracili na tym ok. 480 zł! (auua dla portfela :/ ) a z tym bałwanem - serio? Cycki i huj i to na placu przedszkola? Idiots, idiots everywhere... Resztę komenta zostawię na GG - mam nadzieję że się o to nie wkurwiasz co? :-)
OdpowiedzUsuńDAFUQ, twój komentarz na blogu. Święto kurwa. xD
UsuńNo cóż, nikt nie kazał im się zakładać. No heloł. xD Robili to na własną odpowiedzialność. 450 dokładnie, o ile dobrze pamiętam. A bałwan... No co? Nigdy nie lepiłeś bałwana z cyckami i chujem? xD
To dlatego że mam nowy telefon - Zanotuj datę w kalendarzu ^^ Owszem lepiłem (w gimnazjum) ale nigdy nie lepiłem takiego przy przedszkolu (po 1 monitoring a 2 przedszkolanki mnie aż za dobrze znają - odprowadzałem brata) a co do komentarzy - piszę je na GG bo liczę na mini rozmowę z tobą - a to że nachodzi mnie na to o "mojej porze aktywności" cóż... ^_^
UsuńPoprawka bo wcisnąłem usuń x.x.
UsuńZnów cię na GG nie zastałem (a szkoda bo rozmowa z tobą sprawiacholerną frajdę :-) ) więc to koniec cotygodniowego cyklu "żali, uwag i pomysłow do tsu-samy!" do zobaczenia za tydzień, czekam na next i weny życzę ^_^ aaa i Sasodeiusie pod podusie :D
Jej! Jest kolejny rozdział! Może zacznę od minusów. (zaraz mnie chyba zjedzą inni fani) Jak pisałaś na samym końcu, że nie wychodzą ci kisse, to masz racje. Ten pierwszy i najważniejszy mnie się nie podobał. Czytałam lepsze opisy, ale i tak nie był najgorszy.Zabrakło mi emocji i tradycyjnie z której osoby piszesz. Zauważyłam również jeden, mały błąd "Zupełnie, jakbyśmy jej nie doceniali. – Dei, wreszcie przejrzałe na oczy! – zwróciła się do mnie z uśmiechem i rąbnęła w plecy tak, jak tylko ona potrafi" zjadłaś ś w przejrzałeś. Wiem czepiam się.
OdpowiedzUsuńJeszcze jednym jest minusem matsuri. Kurde nie możesz jej wepchnąć pod samochód, pociąg itp? Musi się wszędzie wpierdalać? Niech zostawi Sasora (chociaż go nie lubię ale nie aż tak zeby mu życzyć matsuri) w spokoju jak Yoko Deia?
Dobra teraz plusy.
hmmm Yoko, Deidara, Sasori, para SasoDei, pocałunki, Hidan ^^, bałwan... dużo tego. W sumie to bardzo fajna notka. Cały czas się śmiałam. W sumie to nie wiem co jeszcze napisać. Nie lubię się powtarzać ani po innych powtarzać, wiec się podpisuje pod innymi jeżeli chodzi o plusy. Bardzo dobrze że zostawiłaś ich zabawne rozmowy, a nie zmieniłaś ich w obrzydliwe słodkie gołąbeczki typu "Jak ja cie kocham mój Sasoreczku, chcesz jeszcze czekoladki? Ja również cie kocham mój Deidusiu"
Nadal się zastawiam na co ci siostra Deia? I kiedy ona przyjedzie? Może zakocha się Hidanie, a Hidan jej nie przele..? Dobra, kończę swój jak że inteligenty i wartościowy komentarz
Pozdrawiam i dużo weny życzę
Sheiwa
P.S. Pisz szybciej!
Taaak dokładnie o tym mówię! Też mi się nie podobał. Zdecydowanie lepiej opisuje mi się w trzeciej osobie i chyba tak będę robić następnym razem.
UsuńMatsuri... xD No cóż, chyba nie ma opo bez kogoś, kogo wszyscy nie lubią, nie? Padło na Mats :c
Oyezu weź przestań, aż mnie skręca jak myślę o "Sasoreczkach" i "Deiuśiach"... Brrr *wzdryga się*
Kurotsuchi... A no wiesz, ja już tak mam, że lubię sobie nawalić postaci xD Nie wiem, czemu to robię. Po prostu xD
Tsuuu~! Czy wiesz, że spełniasz marzenia? :3
OdpowiedzUsuńMam przez Ciebie teraz taki dobry nastrój :P
Pocałunek! Po-ca-łu-nek... *w*
Ach, to było cudowne i cały czas się zastawiałam, gdzie padnie hasło ''żartowałam'' xDD
No, ale od początku, od początku! :D
''babciną twarz od oblicza starego sępa'' cóż za porównanie? xDDD
Kurczę, te bezsensowne pytania xDDDDDDDDDDD Sasori, brawo xDD
''– Bo co mi zrobisz? – prychnąłem. Blondyn uniósł zawadiacko brwi, a jego usta rozciągnęły się w nonszalanckim uśmieszku. Bez słowa chwycił mnie za narzucony luzem na ramiona szalik i przyciągnął do siebie. Zerknął na mnie z łobuzerskim błyskiem w oku i ponownie pocałował.'' jmksdhcendfgvbyjgncbgfrfbgcsf <---- mózg rozjebany... *q* Kocham Cię za t, Tsu ;__;
Ehh, nie spał?Czy aby na pewno? Może Ty nam wszystkiego, Tsu, nie opisujesz, hmm? Ale mam nadzieję, że niedługo Deidara obudzi się u Sasoriego i będzie mu brakowało ubrań... *w*
Chemii się uczyli... Jaaasneee xD
Ale to jak on go pocałował! Kyaaa! Oni są tacy uroczy! *Uwaga: Syndrom ''rzygam tęczą'' włączony* Czemu tak nie było od początku?*q*
Chociaż jak Chiyo weszła to tak szybko od siebie odskoczyli... :/ wolałabym, żeby ich nakryła xD
Sasori lubi jakieś ciasto! Pewnie Dei poprosi o przepis jego babcię i będzie mu piekł xDD
Wgl te ich kłotnie, tak bardzo w Twoim stylu :D Gdyby nagle ich zachowanie się zamieniło, to chyba przeżyła bym szok xDD No i nie wyobrażam sobie tego bloga bez ich kłótni xD
A potem ta scena pod oknem... Rozpływa się (aż mi siebie żalxDDD) ;3
Chyba nasze gołąbki nie docenili Konan Xd przecież to wywiad pierwsza klasa xD
powinni się zorientować jak tylko zaproponowała im picie! No, chłopaki, myślcie! -_-
Wgl z tymi zakładami xDDDD
Hidan jakie wyrzuty xDD Ale cóż, nie powinien nawet sądzić, że może wygrać z Konan :P a Yahiko... to Yahiko xD ten to nie miał szans od początku...
zwróciłam jeszcze uwagę, że kochana siostra Deidary wygadała jego wstydliwe sekrety :D ciekawe jakie, hmm? :3
Powinien mu dać ten numer do Matsuri... może by ja Hidan przeruchał... jej też się coś od życia należy!
Ale nie! Sasori nie chciał dać(bo w końcu nie Dei prosił), a jak Dei chciał to mu rudy telefon zabrał, no błagam xD
Grzeczny? Wolałabym, żeby byli niegrzeczni *brudne myśli* Ugh, wolałabym, oj wolała... *Q*
Tupu tup po śniegu
Dzyń, dzyń na sankach
Skrzypu skrzyp na mrozie
Lepimy bałwanka
mam wrażenie, że chłopaki kierowali się tą piosenką xDD tylko sanek nie mieli xD
Jak spadli z tego ogrodzenia xDDD I tak kocham tych idiotów <3333
Lepienie bałwana na placu zabaw, koło przedszkola, z chujem i cyckami, dodatkowo oczy z kapsli i ręce z puszek... Why not? xDDDDD
Współczuję dzieciom na drugi dzień xD i nauczycielkom, które będę musiała tłumaczyć co się stało bałwankowi, który na dodatek ma wodogłowie xDDD
A potem czułe pożegnanie :3 Oczywiście chodzi mi o Yahiko xD Ciekawe co się działo w jego domu, po nagłej pobudce xDD
''– Ups… – mruknął w końcu – nie ma jej.'' niekontrolowany wybuch śmiechu xDDD
Się Deidara musiał naprosić :P A potem... KISS!! jfhsjfvhgbvdhfshfbsvgf<--- wewnętrzna euforia szczęścia *3*
No i Hidan!! Tak bardzo go kocham xDDDD
''– Oh, Jashinie. Fuuuj. – Po mojej prawej rozległ się jęk Hidana. Uchyliłem jedną powiekę, zerkając na niego kątem oka. Wykonał gest, jakby zbierało mu się na wymioty. Dureń. – Dobra, dobra. Starczy już! – dodał, odciągając ode mnie Sasoriego. – No chodźże, Akasuna, bo mnie tu ktoś z wami zobaczy i siara będzie.'' Hidan, taki męski, samiec alfa i wgl, sam testosteron, Bóg seksu, a w nocy spaceruje z gejami... xDD
Dobra! Kończę to pisanie xDD
Pozdrawiam i czekam na next'a <3
No Jashinie, wy byście tu zaraz seksy chcieli xD
UsuńDopiero kiss był, i to w dodatku pierwszy był tak chujowy i nieudolny, że aż mi wstyd za niego .__.
Bałwan... Sama takiego kiedyś ulepiłam. Tylko, że pod oknem pokoju nauczycielskiego w gimbazie xD
No oczywiście, że Menski Hidan jest menski. Ktoś musi im z obstawę robić nie? No i za przyzwoitkę też! Jeszcze by się zaziębili na tym śniegu i co wtedy? xD
Nie uważam zbytnio, żebyś musiała reperować swoje umiejętności w pisaniu obcałowywań, ale jeśli takie jest twoje zdanie to jak chcesz, ja chętnie poczytam jeszcze takie uroczaśne scenki ♥
OdpowiedzUsuńNa początku ta scena 'niewłaściwa' wydawała mi się lepsza, niż ta właściwa. Kiss był taki jakiś nienamiętny, Saso go nie oddał, potem znowu się zaczęli sprzeczać, już myślałam, że się pozabijają.. ale potem przyciąganie za szalik!! (to druga moja ulubiona akcja, zaraz po przypieraniu do ściany)
A potem to u Sasora w domu.. kurde to było takie naturalne, dalej się kłócą, dalej wyzywają, a to, że w międzyczasie się pocałują i przytulą to tylko taki szczegół, który jednak niesamowicie mnie jara. Mam nadzieję, że walniesz jeszcze kilka słodkich rozdziałów, zanim będzie jakaś draka.
Aż z ciekawości sprawdziłam ile to jest 15 tysięcy jenów i.. LOL?! Kto się zakłada o taką kasę? Czemu ja nie mam takich naiwnych znajomych?! żal
Awww art *o*
Pozdrawiam, buziaki ;3
Żartujesz? Wychodzą mi masakrycznie... Za mało romansów czytam i za mało shoujo oglądam xD
UsuńNo weź, chyba nie sądziłaś, że nagle zaczną sypać do siebie bączkami i misiami? xD BAKA bez kłótni to nie BAKA! xD Poza tym ja tak uwielbiam pisać jak oni się żrą ♥
I tak, tez ubolewam, ze nie mam takich głupich znajomych. Najwyżej założyłam się o zapiekankę *4zł (którą oczywiście wygrałam ^ ^) no i w gimbazie 3 zakłady amerykańskie wygrałam. A tak to mało znaczące pierdoły xD
Świetny rozdział, art jest śliczny i to nic że nie widać żadnemu z nich gęby pff :D. Wreszcie kiss, nawet nie wiesz jak się cieszyłam. I pomimo tego że ich relacje nie poprawiły się nie wiadomo jak, wyszło wszystko naturalnie. Zresztą lubię ich kłótnie. Konan nieźle zarobiła też chce. Nie żałuje że cię nie ukatrupiłam za końcówkę poprzedniego rozdziału ;3 i czekam na następny. Może ta pijana trójka na coś jeszcze ciekawego wpadnie. Weny życzę bo widzę że się przydaje ;)
OdpowiedzUsuńJashinie, ja nie wiem wy mi słodzicie, czytać nie umiecie czy jak? Ten rozdział był do dupy, a w każdym razie kissy były chujowe .__.
UsuńNie rozumiem jak komuś może się to podobać, no ale dobra, nie wnikam xD O gustach się nie dyskutuje xD
A art owszem, nawet mi się podoba ^ ^
yo!
OdpowiedzUsuńwszystko, pięknie, ładnie i cudownie! rozdział czytało mi się znakomicie i cieszę się (jak chyba każdy), że Saso wreszcie jest z Deidara (wykonuję właśnie swój triumfalny taniec-nie chcesz wiedzieć jak wygląda) :D
nie mogłam z tego jak Hidan dorobił fiuta brzydkiemu bałwanowi, hahah faktycznie ten tekst do Deia akurat mu się udał ;)
wgl, to jestem ciekawa, czy Saso dowie się o tym, że to Dei wkręcił go na swoim blogu, jak potoczy się sprawa z jego chorobą i czy jego babcia dowie się, że jest gejem...jest tyle pytań, na które chcę znać już odpowiedź.
poza tym, hmmm.. Hidan i Matsuri... muszę przyznać, że było by to ciekawe połączenie, chociaż ona jest taka słodka, a Hidan wygląda jak gangster xD
jestem ciekawa czy dokończysz ten wątek i ich spikniesz xd
aaaa, wgl zapomniałam wspomnieć o pocałunku chłopaków! moja wyobraźnia działała przy tym fragmencie (w sumie paru) na najwyższych obrotach- Hidan jak on może mówić, że to ohydne?! poza tym mam nadzieję, że wystąpi u Ciebie jakaś scena łóżkowa? :3
no dobrze, lecę i przesyłam pozdrowienia i weny!
ps. art świetny!!! ostatnio przeglądnęłam twoje prace od 1 rozdziału, aż do tego i sa coraz lepsze, tylko tak dalej! :)
DLACZEGO AŻ TAK ŹLE MU ŻYCZYSZ? T.T
UsuńNie bój się, nie zrobię ci tego *uspokaja płaczącego w kàąie Hidana*
ahahahahahahhahahah xDDDD
Usuńno było tylko takie przypuszczenie, Hidan przepraszam nie chciałam cię urazić! ;c
No ja myślę.
UsuńChyba nie chcesz, żeby biedaczek zamknął się w sobie .__.
Dobrze, no to nadeszła pora na mnie xD ale wstyd tyle nocy zarwać i nic nie skomentować… no nic, wiesz czym byłam zajęta :P Rozdział oczywiście epiki, wspaniały i w ogóle och i ach xD widać, że na niego czekałaś i widać, że miałaś na niego OGROMNĄ ochotę, w żadnym razie i się nie dziwię xD zajebiście się czytało… za pierwszym, drugim i trzecim razem i na pewno jeszcze potem do tego wrócę ;D w ogóle wiedz, że kseruje sobie twoje notki i daje do segregatora, by jeszcze kiedyś sobie wrócić xD wiem, jestem jebnięta xD
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, tam we stępie popraw „Na prawdę” to piszemy RAZEM noo… xD bo ci kupię na święta jakiś słownik xD naprawdę xD xD strzeż się więc xD
Dobra teraz to co chcesz czytać ;D streszczenie z dawką moich jarań xD No weź =.= co to za wstęp, znaczy opis pocałunku zajebisty, ale śnieg -.- znowu przerwałaś! Chujowe to było xDD wstydź się, oj wstydź!
Hyhyhy, jacy oni słody z tymi docinkami do siebie ;D no nie byliby sobą, ale mogliby sobie czasem powiedzieć coś miłego, nie wiem, zajebiście całujesz, myłeś zęby – cokolwiek XD ja tam by/m na miejscu Dei’a nadal nie kumała czy Saso podobał się buziak, czy chce drugiego? Więc podziwiam, że znowu go „zaatakował” xD
Sasori nauczyciel xD boże jaki on jest w tym beznadziejny, biedny Dei, jedynie czego się dowie to tego jaki jest głupi :< lol xD nie no, może lubi słuchać wyzwisk pod swoim adresem xD ale Saso ni chce uczyć go chemii, chemie już między sobą odkryli, zajęło im to dwadzieścia rozdziałów xD teraz praktyka, biologia, anatomia Hehehe xD xD nie no kurwa, czy wszyscy muszą im przeszkadzać?! Ja bym nie przeszkadzała! xD ale to ja xD no, babcia robi ciasto i nawet wnuka zmusiła do jedzenia swoich wypieków ;D babcie zawsze znajdą sposób by nas utuczyć… no, ale ona coś wie „nie chcę przeszkadzać” ona coś kurwa wie xD dobra, oczywiście Dei musiał spróbować ulubionego ciasta Sasoriego xD no i końcówka tego wątku była dla mnie mega jarająca xD poważnie xD „- Przestań. – Ale… - Jest okej.” *Q* kurwa, orgazmu zaraz dostanę, no! xD
Konan zaprasza na popijawę no to musi być święto xD oho powrót wspomnieniami, jak nostalgicznie się zrobiło xD oczywiście kolejna bitwa pt. który lepszy? xD mogli to ustali kissem xD wiem, wiem ja to tylko chcę by się lizali, ale ty doskonale wiesz, że to twoja wina! Za fajnie opisujesz ich zbliżenia xD Oczywiście, oczywiście Konan musiała mieć jakiś interes w swataniu (to nas różni, ja to robię bezinteresownie xD) Hidan i Yahiko, oni chyba nie mają co z kasą robić, na serio xD ale argument Yahiko miażdży XDD zaufał kumplom, a go w chuja zrobili xD no przykra sytuacja xD Dei jest taki miły, chce pocieszyć Hidana i uleczyć serduszko Mats XD no każdy byłby szczęśliwy xD ale Saso musiał wszystko zepsuć, on zawsze wszystko psuje >.< no dobra, z tym telefonem… no na serio, łatwiej jest rozebrać telefon na części, niż po prostu go zabrać xD po cholerę tyle kombinowania? xD no i mając telefon, skasowałby jej numer, a na karcie o zrobi? Nic xD to nielogiczne! Saso, nie pij już xD
„Po co iść do kibla, całym stadem i poplotkować o facetach? Lepiej dowalać się do swoich kumpli i mieszać w ich prywatnych sprawach…” <- no czy ja wiem… chyba jednak wolałabym, aby się do mnie dowalali, ale robili to chociaż twarzą w twarz, niż obrabiali mi dupę za plecami i wymyślali jakieś z kosmosu wzięte scenariusze :P czyli, tak, Dei jesteś przewrażliwiony xD
Potem ich wielka podróż xD no Konan to miała ładne pożegnanie, ja bym ich chyba jednak nie opuszczała xD robienie bałwana, no mieli się w końcu na kim wzorować, na Yahiko xD jeszcze wcześniej upadek z ogrodzenia xD wspomniała mi się „Rzepka” XD w ogóle Hidan jak jakiś super bohater, trzech kolesi z siebie zrzucił, robi wrażenie XD potem Dei i wymioty, no ale twardo się trzymał – jestem dumna xD ahahaha, Hidan jaki słodki xD wszystko dla przyjaciela <333 Nawet jeśli to sprzeczne z jego własnymi upodobaniami xD oj tam zaraz wodogłowie xD Yahiko po postu chciał stworzyć chibi bałwana xD hahahaha niezłe mu załatwili powitanko w domu, to są kumple, kurwa <33 Troska d nich bije xD
UsuńSasori i żarcik z kartą SIM, hyhyhy xD mógł mu kazać, żeby sam sobie wyjął tą kartę ]:-> wiem, że tego chciał xD niestety Dei wolał płakać, niż go zmacać w „poszukiwaniu karty” ciota xD ale słodka xD No a potem kiss *Q* H-Hidan! >.< no po tobie się tego nie spodziewałam! >.< zawiodłam się, jak mogłeś im przerwać?! Tsu, ukaż go niech go męczy kac! CAŁY DZIEŃ! Takie zachowanie nie może pójść mu płazem, może sobie być słodki, ale bądź konsekwentna! Proszę! xD
Rysunek *______* wykurwiście zajebisty i w ogóle taki piękny, że o matko *Q*
Uwielbiam go *___* zrób sobie szablon z nim :P:P
A ja grzecznie sobie czekam na next’a ;D
Weny życzę i wszystkiego innego ;* Pozdrawiam ;D
Meheheheh, wiem nad czym tak siedzisz, wiec luz ;3 Ubolewam tylko, że nie chcesz mi pokazać, ale jakoś przeżyję. Kiss był chujowy, przecież wiem!
UsuńTy wiesz, początkowo mieli wkuwać biolę, ale... Stwierdziłam, ze to pozostawiłoby jeszcze większy niedosyt. teraz tak myślę WTF MÓZGU, CZEMU JA TEGO NIE NAPISAŁAM?! No trudno, nadrobi się... kiedyś... może... Nevermind xD
No jakże Hidan mógłby NIE być słodki, no ja cię proszę. Przecież to Hidan ♥
No weź, postaraj się go zrozumieć, wszyscy naokoło mają swoją drugą połówkę, a jemu zostają dziwki albo rączka. To przykre, nie sądzisz? :c
A co do kary... Myślę, że coś się wykombinuje xD