Info

1.Rozdziały pojawiają się raz w tygodniu (niedziela).
2. Szablony wykonuję samodzielnie i są dostosowane do mojej rozdzielczości (1280x1024). W razie problemów użyj ctrl+/ctrl-. Używam przeglądarki Mozilla Firefox!
3. Bardzo proszę o nie nominowanie mnie w klepankach! Oczywiście dziękuję i doceniam, ale zwyczajnie nie chce mi się w to bawić.
4. Nie kopiuj niczego bez mojej zgody!
5.Wszelkie komentarze nie dotyczące rozdziałów zostawiaj w zakładce SPAM!
6. W zakładce OPOWIADANIA znajdują się buttony bloga.
7. O ile to możliwe, staraj się nie psc w tn spub. Na prawdę, nie mam ochoty rozszyfrowywać Twojego komentarza...

5 sierpnia 2013

BAKA: ROZDZIAŁ 1

            Od rana siedziałem na czacie internetowym, starannie wybierając kolejną ofiarę. To nie mógł być byle kto... Przecież pięćdziesiątego frajera wkręca się tylko raz w życiu! No i historia też nie mogła być banalna… Myślałem nad tym przez ostatnie trzy dni. I wiecie co? Opłaciło się!
Moją uwagę przykuł chwytliwy nick. Sami rozumiecie. Miał w sobie "to coś".

– Cześć. – odezwałem się po chwili zastanowienia.
Master of puppets pisze…
Z nieukrywanym tryumfem wpatrywałem się w napis, który po chwili został zastąpiony odpowiedzią nieznajomego.

– Cześć.
– Ile masz lat? – Standardowe pytanie. Przecież nie będę wkręcać jakiegoś smarka, no nie?
– Dziewiętnaście, a ty?
Idealnie. Uśmiechnąłem się pod nosem i wklepałem na klawiaturze odpowiedź.
– Też. 
– Zastanowiłem się chwilkę, a potem dodałem: – Ashiya jestem. – No przecież nie zdradzę, jak na prawdę się nazywam. A co, jeśli znam kolesia?
– Sasori. – Dobra, nie znam gościa, no ale wiecie... Przezorny, zawsze ubezpieczony- jak mawia Hidan, garściami zgarniając prezerwatywy do koszyka sklepowego... Uhm... To nie zabrzmiało dobrze. Nie ważne! Intencje się liczą!
Podsumowując. Chłopak, dziewiętnaście lat, gej. Skąd to wiem? Bo w tej chwili siedziałem na gejowskim czacie. Czego to się nie robi dla czytelników…
Przez następną godzinę rozmawialiśmy niemal bez przerwy. Dowiedziałem się na przykład, że Sasori mieszka w tym samym mieście, co ja. Wydawał się w porządku. Mieszkał z babcią. Jego rodzice nie żyli. Od najmłodszych lat fascynowały go marionetki, stąd nick… Kątem oka zauważyłem, jak ekran mojego smartfona zaczyna migotać. Sięgnąłem po niego i zerknąłem na wyświetlacz. Przewijające się napisy informowały, że „dzwoni Hidan”. Uśmiechnąłem się pod nosem i odebrałem. Z głośniczka wydobył się głos Siwego.
– Siemasz transie.
– Pierdol się.
– Z tobą zawsze. – Tak, to właśnie Hidan, mój najlepszy przyjaciel. Nie wiem w sumie, dlaczego zadaję się z tym pojebem. Był zboczony, wkurwiający… Ogólnie szkoda gadać. Palant i tyle. – Zbieraj się skarbie. Zgarniam cię za pięć minut. – dodał jeszcze i się rozłączył. Tsa... Tak mniej więcej umawiał się na wypad na miasto. Nie pozostało mi nic innego, jak pożegnać się z Sasorim i jakoś ogarnąć w te... Cztery minuty, które mi zostały.
Zamknąłem laptopa i skierowałem się do drugiego pokoju, mojej teoretycznej sypialni. Przeszedłem po grubym materacu, który robił za moje łóżko i slalomem wyminąłem sterty ubrań i innych bliżej niezidentyfikowanych obiektów, usiłując dotrzeć do stojaka, na którym wisiały czyste ciuchy. Ledwo zsunąłem z siebie koszulkę, odrzucając ją na stertę obok i sięgnąłem po nową, rozległ się dźwięk dzwonka. Zakląłem pod nosem, obiecując sobie po raz tysięczny chyba, że coś z nim wreszcie zrobię. Normalne dzwonki były wkurzające. A ten był na dodatek zepsuty. Nie dość, że dawał po uszach, to jeszcze charczał jak stara baba z astmą, wyjąca w kościele. Tak, mniej więcej tak to brzmiało. Przerzuciłem koszulkę przez ramię i skierowałem się z powrotem do salonu. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je gwałtownie. Nie zdziwiłem się, kiedy po drugiej stronie zastałem Hidana we własnej osobie. Widząc mnie w takim, a nie innym stroju, uśmiechnął się obleśne.
– Stary, takie rarytasy zostaw na wieczór. – Mruknął. Posłałem mu spojrzenie pod tytułem „chyba śnisz” i wpuściłem do środka. Towarzyszył temu chichot chłopaka, za który oberwał ode mnie po łbie.
– A gdzie i po chuja ty mnie tak w ogóle wyciągasz? – zawołałem z pokoju, podczas gdy Hidan rozsiadł się na prowizorycznym blacie w prowizorycznej kuchni.
– Tak sobie. Weekend w końcu, nie? – odpowiedział, grzebiąc w półce. – Człowieku ale ty masz tu syf! – Przyjrzał się uważnie jakiejś skórce niewiadomego pochodzenia. Prawdopodobnie od banana.
– Przynajmniej nie jebie ode mnie burdelem. – żachnąłem się, stając naprzeciwko niego. Posłał mi swój ‘zabójczy-uśmiech-numer-któryśtam’. Gdybym był laską, albo kręciliby mnie sado-maso, prawdopodobnie właśnie zemdlałbym z wrażenia, lub znacznej utraty krwi. Widząc moją reakcję, albo raczej jej brak, wydął usta i fuknął coś niezrozumiałego pod nosem. – Chodź. – Skinąłem na drzwi i wyszedłem na klatkę, a Hidan za moim przykładem zrobił to samo. Zamknąłem obskurne drzwi do mieszkania i swoim zwyczajem rozejrzałem się po równie obskurnej klatce schodowej. Spękana, buro-beżowa farba odchodziła ze ścian, a tynk z sufitu sypał się za każdym razem, gdy pociąg przejeżdżał po torach znajdujących się po drugiej stronie ulicy. W powietrzu unosił się zapach tanich perfum mojej sąsiadki z naprzeciwka, poprzeplatany dymem papierosowym syna sąsiada z piętra wyżej. Wolność ma swoją cenę, którą byłem w stanie zapłacić, byleby tylko wyrwać się spod pantofla matki. Hidan oparł się na moim ramieniu, kręcąc kluczykiem od auta na palcu wskazującym drugiej dłoni. W przejściu minęliśmy starszą kobietę. Przyzwyczaiłem się już do sceptycznych spojrzeń posyłanych w moim kierunku za każdym razem, gdy Siwy do mnie wpadał. Również i tym razem je zignorowałem. Posłałem jej wymuszony uśmiech i beznamiętne „dzień dobry” i więcej już się nią nie interesowałem.


            Siedzieliśmy w jakimś barze. Ishimura rozwalił się na fotelu obok mnie i sącząc jakieś kolorowe gówno z wysokiej szklanki, prześlizgiwał się wzrokiem po tyłkach dziewczyn, chodzących w tę i z powrotem.
– Mam kolejnego frajera. – odezwałem się, na moment odwracając jego uwagę od jakiejś rudej laski. Akurat schylała się po coś, ukazując tym samym swój całkiem zgrabny tyłek osłonięty opiętym materiałem spodni.
– Ta? – mruknął, na powrót wracając do gwałcenia jej wzrokiem.
– Ta.
– Wiesz coś o nim? – Spojrzał na mnie wreszcie, kiedy dziewczyna wyprostowała się z powrotem. Chwycił wargami cienką słomkę i pociągnął łyk kolorowego napoju.
– Nazywa się Sasori, ma dziewiętnaście lat, mieszka gdzieś w Tokio  i jest gejem. – Zawartość ust siwowłosego omal nie znalazła się na mnie, kiedy usłyszał ostatnie stwierdzenie. Z rozbawieniem obserwowałem, jak drink, który z trudem powstrzymał od wyplucia, wypływa teraz z nosa chłopaka. Rozpaczliwie uniósł dłoń do twarzy, usiłując zahamować różowe strumienie, podczas gdy ja zaśmiewałem się z niego głośno. Po kilku minutach ogarnął sytuację i rzucił mi podejrzliwie spojrzenie.
– Pojebało cię.
– Powiedział koleś, który rucha wszystko co się rusza i w co można wsadzić. – sarknąłem.
– Czyżby ci się odwidziało? – mruknął, przysuwając się do mojej twarzy. Zaczął lustrować ją uważnie, zupełnie jakby oczekiwał, że na czole wyskoczy mi jakiś napis.
– Spieprzaj. – Odepchnąłem go.
– Ale tamto… – Całe moje rozbawienie i dobry humor momentalnie się ulotniły.
– Mówię spieprzaj. – warknąłem. Serio, nie miałem zamiaru wysłuchiwać litanii domysłów i gdybań. Nie teraz, nie od Hidana i nie o nim. Pomiędzy nami zapadła cisza. Wydawało się, jakby cała muzyka, głosy, śmiechy ucichły. Czułem na sobie zamyślone spojrzenie oczu Siwego.
– Cały czas? – Nie musiał kończyć. Doskonale wiem, o co mu chodziło. Czy cały czas zależy mi na nim? Brak jakiejkolwiek odpowiedzi był dla niego wystarczającym potwierdzeniem. Siwy uniósł kąciki ust w krzywym uśmieszku i poczochrał mi włosy. Spojrzałem na niego wilkiem, a potem oboje parsknęliśmy śmiechem. Nie wiem, jak on to cholera robił, ale zawsze poprawiał mi humor jednym gestem. Może dlatego jeszcze nie wysadziłem go w powietrze. Napięta atmosfera na powrót ustąpiła śmiechom i rozmowom. Obserwowałem, jak Hidan usiłuje wyrwać coraz to nowsze laski i od każdej dostaje kosza. Widząc, jak co chwila zanoszę się śmiechem, podszedł do mnie z cwaniackim uśmieszkiem na ustach. – Tak cię to śmieszy?
– Twoje nieudolne próby podrywu? Zawsze. – parsknąłem, przyprawiając go o pulsująca żyłkę na skroni. Nieoczekiwanie podniósł mnie do pionu i objął ramieniem.
– Więc pokaż, jak się to powinno robić, ‘panie-wiem-najlepiej’ – wysyczał mi do ucha. Pomimo szerokiego uśmiechu, jego ton ociekał takim jadem, że można by struć nim całe Tokio. Prychnąłem pod nosem, strącając jego dłoń.
– Nie mam zamiaru podrywać dziewczyn. – bąknąłem.
– A co? Boisz się, że wezmą cię za lesbę? – zaśmiał się szyderczo. To podziałało na mnie jak płachta na byka. Nim się zorientowałem, już szedłem w kierunku baru, przy którym siedziały jakieś laski. A z resztą, co mi tam. Wyrywam przez neta dziewczyny, które w życiu nie widziały mnie na oczy, więc teraz nie może być gorzej…. No nie?
–  Cześć. – dosiadłem się obok, posyłając im zabójczy uśmiech. Kątem oka widziałem gapiącego się na mnie Hidana. Durna pała…
– Hej. – Moją wiązankę przekleństw pod adresem Siwego przerwała jedna z dziewczyn. Zerknąłem  nią. Uśmiechnęła się do mnie i przysiadła bliżej. Jej przyjaciółeczki zaczęły chichotać i szeptać coś sobie na ucho. – Jesteś tu sam? – kontynuowała, nachylając się w przód. Bez krzty zainteresowania zerknąłem w dół. Cycki. Czemu one zawsze wyrywają facetów na cycki?
– Jak widać. – mruknąłem, siląc się na uwodzicielskie spojrzenie. Tak naprawdę, chciałem stąd wyjść.  Dziewczyny są... Po prostu ładne. Mają ładne ciało. Takie zgrabne i delikatne. Tyle. Nigdy nie patrzyłem na nie w ten sposób.
– To może dotrzymasz mi towarzystwa? – Zaczęła się do mnie lepić. Ukradkiem zerknąłem na Hidana, który akurat w tym momencie zgrzytał zębami z wściekłości. Jakimś cudem stłumiłem parsknięcie śmiechem.
– Bardzo chętnie, ale muszę na chwilę gdzieś iść. – odsunąłem ją od siebie i odwróciłem się na pięcie, całkiem ignorując nieznajomą.  Jak gdyby nigdy nic ruszyłem z powrotem do stolika, przy którym siedział Ishimura. Rozwaliłem się obok, zakładając ręce na tył głowy i uśmiechnąłem się do niego kpiąco.
– Pojebało cię. – jęknął. – Taka laska się do ciebie klei, a ty sobie odchodzisz. Człowieku co jest z tobą nie tak!? – Sprawiał wrażenie, jakby zaraz miał się rozpłakać.
– Nie mówiłeś nic o kontynuacji… Miałem ją po prostu poderwać. – Wzruszyłem ramionami. Jak ja się lubię z nim drażnić… Teraz wyglądał, jakby miał mnie udusić. – Możemy iść? Nudno tu. – mruknąłem i podniosłem się, nie czekając na odpowiedź. Zresztą wyszedłbym nawet, jeśli on by tu został.
Hidan burknął coś pod nosem, ale posłusznie podniósł się i poczłapał za mną.  W drodze do drzwi wyjściowych zadzwoniłem po taksówkę. Nie chce mi się leźć na nogach, a Siwy postanowił sobie popić i mieć w dupie fakt, że jesteśmy tu samochodem. Geniusz, kurwa.  Kobieta oznajmiła, że taksówka już została wysłana i za jakieś 10 minut będzie na miejscu. Przysiadłem na barierce, wygrzebując z kurtki fajki. Chwyciłem jedną wargami, a dłońmi zacząłem przeszukiwać pozostałe kieszenie. Zapalniczka, zapalniczka, zapalniczka… Cholera! Musiałem zostawić to kurestwo na blacie… – Hidan.
– Co?
– Daj ognia. – wyciągnąłem w jego kierunku dłoń, oczekując, że za chwile wręczy mi swoją obrzydliwą zapalniczkę z wypiętą, roznegliżowaną laską.
– Nie mam.
– Jak to kurwa „nie masz”? Zawsze masz!
– No nie mam! Zgubiłem!
– Jak można zgubić taką gównianą pierdołę, jak zapalniczka? – westchnąłem ciężko.
– Właśnie dlatego ją zgubiłem! Bo jest mała!
– Jeeezuuu… Nie mogę z tobą. – Akurat teraz, kiedy mam ssanie, to on musi gubić to gówno? Bardzo zabawne. No kurwa ha, ha, ha. Normalnie zaraz zdechnę ze śmiechu. Obrzuciłem wkurzonym spojrzeniem okolicę, poszukując potencjalnego palacza, który nie jest taką lamą, żeby gubić zapalniczki. – Te! Gościu! – zawołałem jakiegoś kolesia. Zerknął na mnie przez ramię. – Masz ognia?
Wywrócił oczami, ale podszedł do mnie, wygrzebując kieszeni jakąś błyskotkę. Wręczył mi ją bez słowa, lustrując mnie znudzonym spojrzeniem. Przyjrzałem się uważnie temu cudeńku. Srebrna, z grawerowanym skorpionem na przodzie. Odpaliłem sobie papierosa i oddałem mu jego własność. Na chwilę skrzyżowałem z nim spojrzenia. Ciut przydługie, czerwone włosy opadały mu na oczy, przysłaniając je odrobinę. Wzrok miał jakby był naćpany, ale to tylko polepszało cały efekt. Był, cholera, niezły. A nawet lepiej. I wtedy, jak zwykle zresztą, Hidan musiał dodać swoje trzy grosze.
– Deidara, co tak się gapisz na niego? – zaśmiał się. – Czyżby ci się spodobał?
– Hidan, kurwa. Zamknij mordę leszczu! – warknąłem i walnąłem do w ten zakuty łeb. Normalnie… Zatłukę go kiedyś. Kątem oka dostrzegłem cyniczny uśmieszek na ustach czerwono włos ego. – A ciebie co tak rozbawiło, hm? – burknąłem i zeskoczyłem z barierki, stając na przeciwko chłopaka. Żaden nieznajomy koleś nie będzie się ze mnie naśmiewać, jeszcze czego! I to na dodatek był niższy!
– Właśnie nie wiem kto bardziej. Ty, czy ten debil obok. – prychnął.
– Jak ci zaraz… – Zacisnąłem pięść na jego czarnej koszulce i już, już miałem mu wklepać, gdy nadjechała taksówka. Niechętnie puściłem go i odwróciłem się w stronę samochodu. – Jebany pokurcz. – warknąłem na odchodnym. Niemalże wepchnąłem Hidana do auta, a potem sam się do niego władowałem. Tamten gościu tylko skinął mi na pożegnanie ręką, uśmiechając się szyderczo. Również odpowiedziałem mu uśmiechem, a potem pokazałem fakersa i odwróciłem się do przodu. Podałem adres i kazałem kierowcy ruszyć. Przez całą drogę czułem na sobie wścibskie spojrzenie Siwego. Hidan wpatrywał się we mnie tymi swoimi fioletowymi gałami, niemal wywiercając mi w policzku dziurę. W końcu obróciłem się do niego przodem. – Co znowu? – warknąłem.
– Wkurzył cię, ale nic mu nie zrobiłeś. – stwierdził oczywiste. A nie mówiłem, że jest geniuszem? – Czyli, że ci się spodobał. – dodał po chwili ciszej.
– Czy ciebie do końca pojebało!? – wydarłem się. W lusterku dostrzegłem karcący wzrok kierowcy. – Przepraszam. – bąknąłem do niego. – Nie pierdol Ishimura. Jakbyś nie zauważył, to akurat przyjechała taksówka, więc nie miałem okazji. – syknąłem do Hidana.
– Jesteś czerwony, Dei. – zachichotał, wskazując na moją twarz. Rzeczywiście, byłem czerwony.
– To przez alkohol.
– Jaaasne. – uśmiechnął się kpiąco, unosząc jedną brew. Ach, że też życie pokarało mnie takim kurestwem za kumpla… Na szczęście już dojeżdżaliśmy na miejsce. Taksówka zatrzymała się na podwórku, a kierowca wyłączył licznik i odwrócił się do nas.
– Tysiąc dwieście yenów. – mruknął.
– Ten ciul zapłaci. – odparłem i szybko czmychnąłem z auta, zostawiając Hidana na pastwę kierowcy. Niech płaci, to kara za te jego durne wywody. Zatrzymałem się jeszcze przy drzwiach i zerknąłem na auto. Siwy wykłócał się o coś z taksówkarzem. Roześmiałem się cicho i otworzyłem drzwi. Potem mu oddam tą kasę…
Albo nie.
I tak zapomni.



***

DATA NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU:
12.08.13
W NASTĘPNYM ROZDZIALE:
Pierwsze spotkanie z doradztwa zawodowego. 
Kto na nie uczęszcza...?

12 komentarzy:

  1. jacieee! normalnie lałam ze śmiechu jak Hidan sypnął do Deia z tą lesbijką!! xD
    ech widzę Tsu, że ty też tego gnojka lubisz jednak podręczyć!
    rozdział mi się podobał, to chyba oczywiste! ^^
    miałam piękne wyobrażenie tego jak Dei przygląda się Sasoriemu! ja nie wiem, ale moja wyobraźnia ostatnio działa na najwyższych obrotach! co by było przy scenie łóżkowej! mmm *w*
    no nic... czekam na nexta, przesyłam cieplutkie pozdrowionka i życzę dużo weny!!
    aaa, mam małe pytanko! czy ten obrazek wykonałaś sama czy dodałaś tylko napis, bo zajebiście się prezentuje! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż rysowam sama tyle że inspirowalam się innym artem. Z tą różnicą że tam był Dei i laska OC

      Usuń
  2. Nie mam weny na pisanie... no... czegokolwiek, także podsumuję to kilkoma słowami.
    TO BYŁO ŚWIETNE <3
    Deidara jest taki... no... no... świetny? Nie mogę znaleźć słów.
    A z Hidana taki idiota, jak z korzucha korzuch <3
    Jak już mówiłam, weny na komentarze nie mam.
    Pozdrawiam!
    Asoka

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna notka, kocham te kłótnie, przepraszam "rozmowy" Deia i Hidana, no po prostu ubóstwiam :P
    "charczał jak stara baba z astmą, wyjąca w kościele."- interesujący dźwięk, nie powiem, szczególnie jak na dzwonek :D
    Generalnie notka bezbłędna, akcja się rozkręca i już nie mogę się doczekać następnej ;))
    Życzę dużo weny!!!
    DB.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział pierwszy.... Boski!! Nawet polubię pary hetero

    OdpowiedzUsuń
  5. "– Siemasz transie.
    – Pierdol się.
    – Z tobą zawsze." - uwielbiam twoją twórczość za takie teksty :D

    Świetny rozdział, wiedziałam, że się nie zawiodę ;)
    Zrobiłaś świetny opis Saso, (<3) bardzo mi się podoba obrazek na końcu. No nic, czekam na kolejny rozdział chociaż będzie on dopiero za tydzien :c
    Weny życzę i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no, te dialogi... hahahah, ja jebię XDDDD Twoje teksty rozwalają system Tsu, kocham cię za to xDDDDDD
    Jak wszystkie rozdziały mają być tak zajebiste, to wiedz, że będę największą fanką BAKI :DDD
    Co było najlepsze? Cholera, musiałabym tu całą notkę przepisać. Śmiałam się jak głupia z tych dialogów xDDDD Deidara i Hidan,, ubóstwiam ich, nawet nie wiem, który lepszy.
    Jak ja się nie mogę doczekać, co się rozwinie między Skorpionem a Deidarą. Cóż, sądzę że ich znajomość będzie... ciekawa ^^ Chociaż i to tak za słabe słowo :DD
    Obrazek na końcu wyjebany w kosmos <33
    Cała notka genialna.
    Pozdrawiam i czekam na następny!!!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. „– Siemasz transie.
    – Pierdol się.
    – Z tobą zawsze”- Tsu, ja cię po prostu wielbię za ten dialog xDD

    Hidan nie umie podrywać- nic nowego. Niech się uczy od Dei'a ;)

    Pozdrawiam i weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  8. Komentuję! Jestem zła... tak mnie ciekawi dalszy ciąg, a muszę czekać tydzień, to dopiero powinno być karalne! A ty jeszcze mi dokuczasz i nic od ciebie nie wyciągnę... jesteś jakimś mistrzem zła :P
    Nie oszukujmy się, bardzo mi się podobało, zajebiste wręcz! Babo ja się teraz męczę z czekaniem, nie wiem czy dobrze robię mówiąc ci to, bo wkurwienie czytelników cię dziwnie cieszy xD
    Przechodząc do rozdziału, no proszę jak ta pięćdziesiątka dobrze na niego działa xD to chyba żadne odkrycie, że mają się ku sobie xD jednak Dei trochę zaryzykował z tym gej-chatem, skoro sam jest homo to wiadomo, jak to się może skończyć xD tak w ogóle to jakoś miło mi się czytało te ich sceny xD na początku i na końcu xD
    Hidan to rozpierdala na każdym kroku xD ale podrywacz z niego bardzo nieudolny xD no jak nie on xD ale aby kumpel fajny, w dodatku tolerancyjny x) Ciekawe, ciekawe xD ale biedny przegrał z Dei'em to musiało być dla niego bolesne xD Hm, hm coś czuję, że z tym byłym Dei'a będzie ciekawie ;D
    No i jestem zauroczona tą sceną pod klubem ;D jejku jakie to było fajne jak go wychwalał w myślach, nie powiem, podjarałam się tym xD taa uśmiech od ucha do ucha, a mama z czego się cieszę, jak nigdy nic powiedziałam, że czytam o gejach xD no w każdym razie podoba mi się jeszcze postawa Sasoriego, no kurwa *Q* xD Przy tobie się nie da nie lubić homo xD
    Czekam z niecierpliwością na next'a albo jakieś spoilery na GG xD
    Życzę weny i pozdrawiam ciepło ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. heheszki, cóż za prawie miłość od pierwszego wejrzenia :D chociaż Dei skurwiel musiał naskoczyć na przystojnego obcego, który na dodatek dał mu ognia z ładnej zapalniczki.. no przynajmniej nagły przypływ ciepłych uczuć powstrzymał go od obicia mu mordki
    W każdym razie już nie mogę doczekać się ich następnego spotkania!
    Widzę, że Dei ma jakąś tajemniczą miłosną historię z przeszłości?
    No i wgl bosko kreujesz Hidana

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. "– Siemasz transie.
    – Pierdol się.
    – Z tobą zawsze. – Tak, to właśnie Hidan"
    O... Słodziaki <3
    "– Stary, takie rarytasy zostaw na wieczór."
    Mrau, ach ten Hidan... W sumie, HidaDei... Nie jestem przekonana, ale mogłoby być ciekawie
    No, wracając do tematu: Dei i Saso to prze chuje... Ale co tam. Za to ich kochamy, ne?
    W ogóle to brakuje tu tylko Tobiego i byłaby rozpierducha na maksa xD Albo Itacza. Dobry Itacz nie jest zły <3
    Ale opo tylko z nimi ma w sobie to coś. Nie przepadam za Homo, ale Ty tak zajebiście to wszystko opisujesz, że to nie jest taka chamska manifestaCJA, tylko doskonałe opowiadanie ;)
    Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie przepadam za homo, ale piszesz tak fajnie, że mi to nie przeszkadza :D
    Dei od razu naskoczył na Sasoriego... Ale ogień dostał!
    A Hidan genialny przyjaciel od razu widzi co się święci... :3
    pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń

OBSERWATORZY