Taki tam, nic nie wnoszący do fabuły shocik. Napisałam go na konkurs i postanowiłam, że wstawię również tutaj.
~Enjoy
***
~Enjoy
***
Odpalił lont podczepiony do
glinianego ptaka i szybko ulotnił się na bezpieczną odległość. Ukryty za
kontenerem czekał niecierpliwie na to, co miało nastąpić za kilka sekund. Ci
idioci odrzucili jego pracę! Banda amatorów! Ignoranci!
Rozległ się głośny wybuch. Osmalone szczątki rzeźby zostały rozrzucone po całej okolicy, a przeszklone drzwi rozsypały się w drobny mak. Motoharu wpatrywał się w to wszystko lśniącymi oczyma, a jego usta rozciągały się w obsesyjnym uśmiechu. Niech podziwiają! Niech podziwiają jego sztukę! Bo sztuka… TO WYBUCH!
Z budynku korporacji wybiegło kilku strażników, omijając roztrzaskaną szybkę i szczątki drzwi. Deidara podniósł się szybko i biegiem skierował do auta ukrytego w bocznej uliczce. Usłyszał ich głosy. Krzyczeli coś o naruszeniu cudzego miana, o więzieniu i płaceniu odszkodowania. Blondyn prychnął pod nosem i wsiadł do samochodu. Odpalił go i wcisnął pedał gazu, z piskiem opon ruszając przed siebie. Po drodze potrącił kilka śmietników. No trudno, Hidan mu jakoś daruje…
Rzucił jeszcze kpiący uśmieszek i gustowne ‘walcie się’ w postaci wyprostowanego środkowego palca w kierunku strażników, a potem zniknął za zakrętem.
Rozległ się głośny wybuch. Osmalone szczątki rzeźby zostały rozrzucone po całej okolicy, a przeszklone drzwi rozsypały się w drobny mak. Motoharu wpatrywał się w to wszystko lśniącymi oczyma, a jego usta rozciągały się w obsesyjnym uśmiechu. Niech podziwiają! Niech podziwiają jego sztukę! Bo sztuka… TO WYBUCH!
Z budynku korporacji wybiegło kilku strażników, omijając roztrzaskaną szybkę i szczątki drzwi. Deidara podniósł się szybko i biegiem skierował do auta ukrytego w bocznej uliczce. Usłyszał ich głosy. Krzyczeli coś o naruszeniu cudzego miana, o więzieniu i płaceniu odszkodowania. Blondyn prychnął pod nosem i wsiadł do samochodu. Odpalił go i wcisnął pedał gazu, z piskiem opon ruszając przed siebie. Po drodze potrącił kilka śmietników. No trudno, Hidan mu jakoś daruje…
Rzucił jeszcze kpiący uśmieszek i gustowne ‘walcie się’ w postaci wyprostowanego środkowego palca w kierunku strażników, a potem zniknął za zakrętem.
Tsunade
tym czasem opróżniała kolejną butelkę sake. Siedziała w najlepsze na blacie,
śledząc wzrokiem barmana. Mężczyzna zadawał się nie zauważać lewitującej
butelki… Tym lepiej dla niej. Słyszała jak mamrotał pod nosem liczne,
niewybredne epitety pod adresem „tych przeklętych złodziejaszków” i
zapewnienia, że „wylecą stad na zbity pysk” za domniemaną kradzież alkoholu.
~ TSUNADE
Usłyszała w myślach męski głos.
~ Hmm? O co chodzi, Rikudou–sama?
~ JESTEŚ ZAJĘTA?
~ Trochę.
~ NIE MÓW MI TYLKO, ŻE ZNOWU PIJESZ...
~ Nie piję.
Odpowiedziała, przysysając się do butelki. Bycie niewidzialnym ma swoje dobre plusy. Możesz- na przykład- bezkarnie podkradać sake i nie obrywać za to. Życie pośmiertne jest jednak piękne…
~DO RZECZY. PAMIĘTASZ ONOKIEGO?
~ Tego starucha? Oczywiście, że pamiętam.
~ TROCHĘ SZACUNKU, TSUNADE! JEST WŻSZY RANGĄ!
~ Szkoda, że tylko rangą…
~ TSUNADE!
~ Hai, hai. O co chodzi?
~ PAMIĘTASZ DEIDARĘ?
Przed oczami stanęła jej krągła, dziecięca buzia. Pamiętała jego duże, niebieskie oczy i blond włosy. Pamiętała z jaką ekscytacją mówił o tej swojej sztuce. Tak, pamiętała Deidarę.
~ To ten mały smark? Bratanek, czy tam wnuk Onokiego?
~ TAK, TO ON. OSTATNIO ZROBIŁ SIĘ STRASZNIE UCIĄŻLIWY. ODNOTOWANO JUŻ DWIE POWAŻNIEJSZE EKSPLOZJE POD BUDYNKAMI WIĘKSZYCH FIRM I JEDEN POD SIEDZIBĄ KORPORACJI ZRZESZAJACEJ ARTYSTÓW Z CAŁEGO ŚWIATA… CHYBA NIE MUSZĘ MÓWIĆ, KTO ZA NIMI STOI, PRAWDA?
Tsunade zachichotała cicho. Proszę, proszę. Maluch wyrósł na buntownika, kto by pomyślał. Taki był kiedyś słodki i niegroźny. Wciąż jednak nie rozumiała, czego chce od niej Rikudou. Jakby Onoki sam się nie mógł tym zająć. To w końcu jego wnuk, bratanek czy... Ktoś tam.
~ ZOSTANIESZ JEGO STRÓŻEM. – Dodał po chwili głos.
~ Jak... Co… CO?! Jak to ja?! Dlaczego nie ktoś inny!? – Podniosła się gwałtownie do siadu, rozluźniając uścisk wokół szklanej szyjki. Butelka z głośnym trzaskiem upadła na podłogę, rozsypując się na kilkadziesiąt drobnych kawałeczków. Alkohol rozlał się po podłodze. Tsunade obserwowała szybko powiększającą się plamę, wysłuchując jednocześnie wywodów Rikudou.
Szkoda tego sake… Było na prawdę dobre.
~ … POZA TYM, CIĄGLE SIĘ OBIJASZ. DLATEGO ZDECYDOWAŁEM, ŻE TO TY SIĘ NIM ZAJMIESZ. KONIEC DYSKUSJI!
–Niech będzie. – westchnęła tylko i zeskoczyła z blatu, kierując się do wyjścia. W przejściu natknęła się na rozjuszonego barmana. Mężczyzna przeszedł przez nią, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Kobieta posłała mu zawistne spojrzenie. To, że jest niewidzialna, nie upoważnia nikogo do przechodzenia przez nią od tak sobie! To było takie irytujące. I jeszcze to uczucie; jakby ktoś rozciągał jej skórę. Szybkim ruchem odrzuciła włosy z twarzy i zniknęła w ścianie.
Czas znaleźć naszego artystę, pomyślała i wzbiła się w powietrze.
~ TSUNADE
Usłyszała w myślach męski głos.
~ Hmm? O co chodzi, Rikudou–sama?
~ JESTEŚ ZAJĘTA?
~ Trochę.
~ NIE MÓW MI TYLKO, ŻE ZNOWU PIJESZ...
~ Nie piję.
Odpowiedziała, przysysając się do butelki. Bycie niewidzialnym ma swoje dobre plusy. Możesz- na przykład- bezkarnie podkradać sake i nie obrywać za to. Życie pośmiertne jest jednak piękne…
~DO RZECZY. PAMIĘTASZ ONOKIEGO?
~ Tego starucha? Oczywiście, że pamiętam.
~ TROCHĘ SZACUNKU, TSUNADE! JEST WŻSZY RANGĄ!
~ Szkoda, że tylko rangą…
~ TSUNADE!
~ Hai, hai. O co chodzi?
~ PAMIĘTASZ DEIDARĘ?
Przed oczami stanęła jej krągła, dziecięca buzia. Pamiętała jego duże, niebieskie oczy i blond włosy. Pamiętała z jaką ekscytacją mówił o tej swojej sztuce. Tak, pamiętała Deidarę.
~ To ten mały smark? Bratanek, czy tam wnuk Onokiego?
~ TAK, TO ON. OSTATNIO ZROBIŁ SIĘ STRASZNIE UCIĄŻLIWY. ODNOTOWANO JUŻ DWIE POWAŻNIEJSZE EKSPLOZJE POD BUDYNKAMI WIĘKSZYCH FIRM I JEDEN POD SIEDZIBĄ KORPORACJI ZRZESZAJACEJ ARTYSTÓW Z CAŁEGO ŚWIATA… CHYBA NIE MUSZĘ MÓWIĆ, KTO ZA NIMI STOI, PRAWDA?
Tsunade zachichotała cicho. Proszę, proszę. Maluch wyrósł na buntownika, kto by pomyślał. Taki był kiedyś słodki i niegroźny. Wciąż jednak nie rozumiała, czego chce od niej Rikudou. Jakby Onoki sam się nie mógł tym zająć. To w końcu jego wnuk, bratanek czy... Ktoś tam.
~ ZOSTANIESZ JEGO STRÓŻEM. – Dodał po chwili głos.
~ Jak... Co… CO?! Jak to ja?! Dlaczego nie ktoś inny!? – Podniosła się gwałtownie do siadu, rozluźniając uścisk wokół szklanej szyjki. Butelka z głośnym trzaskiem upadła na podłogę, rozsypując się na kilkadziesiąt drobnych kawałeczków. Alkohol rozlał się po podłodze. Tsunade obserwowała szybko powiększającą się plamę, wysłuchując jednocześnie wywodów Rikudou.
Szkoda tego sake… Było na prawdę dobre.
~ … POZA TYM, CIĄGLE SIĘ OBIJASZ. DLATEGO ZDECYDOWAŁEM, ŻE TO TY SIĘ NIM ZAJMIESZ. KONIEC DYSKUSJI!
–Niech będzie. – westchnęła tylko i zeskoczyła z blatu, kierując się do wyjścia. W przejściu natknęła się na rozjuszonego barmana. Mężczyzna przeszedł przez nią, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Kobieta posłała mu zawistne spojrzenie. To, że jest niewidzialna, nie upoważnia nikogo do przechodzenia przez nią od tak sobie! To było takie irytujące. I jeszcze to uczucie; jakby ktoś rozciągał jej skórę. Szybkim ruchem odrzuciła włosy z twarzy i zniknęła w ścianie.
Czas znaleźć naszego artystę, pomyślała i wzbiła się w powietrze.
Przekręcił się na drugi bok, mamrocząc coś
przez sen. Promienie słoneczne zajrzały do środka jego pokoju i radośnie
podrażniły oczy chłopaka. Deidara zaklął siarczyście, ukrywając twarz w
poduszce. Nagle doszło go stłumione parsknięcie. Podniósł się na łokciach i
rozejrzał po pomieszczeniu, marszcząc brwi. W pierwszej chwili niczego
nadzwyczajnego nie dostrzegł. Stara szafa,
odrapane krzesło, biurko, fotel, jakaś kobieta…
Dopiero po chwili jego umysł przetworzył fakty. Błyskawicznie wrócił spojrzeniem w jej kierunku. Rzeczywiście. Na jego fotelu ewidentnie siedziała jakaś blondynka! Wpatrywał się w nią zdezorientowany. Przecież nawet jej nie zna! Zresztą wczoraj z nikim nie spał, więc jak... Skąd…
– Nie pamiętasz mnie, co? – zaśmiała się.
– Ile ja wczoraj wypiłem? – jęknął. Kiedy Tsunade bez żadnych skrupułów wzbiła się w powietrze, jak gdyby nigdy nic zataczając kółka pod sufitem, odjęło mu mowę. Zamrugał kilka razy. Ba, nawet wymierzył sobie siarczystego policzka, jednak kobieta ani myślała znikać. – Z-Zdecydowanie za dużo… – odpowiedział na własne pytanie, śledząc wzrokiem jej poczynania. Wykonała zgrabne salto w powietrzu i lekko wylądowała na jego łóżku. Usiadła po turecku w nogach chłopaka, lustrując go z rozbawieniem.
– Czyli nie pamiętasz. – stwierdziła w końcu. – No trudno.
– K-Kim jesteś?
– Jak to kim? Twoim Aniołem Stróżem, to chyba oczywiste?
– Moim… Kim?
– Aniołem Stróżem. – powtórzyła lekko znudzonym tonem. No bo ile można tłumaczyć? No ludzie, litości.
– Ah hahahah to taki żart, tak? Jesteś z ukrytej kamery? – roześmiał się. – Nie czekaj! Teraz już łapię! Jesteś hologramem! – wykrzyknął, a potem znów się zamyślił. – Dlaczego ja rozmawiam z hologramem? – mruknął do siebie cicho, marszcząc brwi. W końcu podniósł się, nie czekając na jej odpowiedź. Tsunade przypatrywała mu się z powątpieniem. Że ludzie nie wierzą za pierwszym razem, to oczywiste. Ale „hologram”? O takim poziomie idiotyzmu jeszcze nie było dane jej słyszeć. Westchnęła ciężko i odwróciła się w jego kierunku.
– Ej! – krzyknęła w momencie, w którym miał ściągnąć bokserki. Deidara podniósł głowę, zerkając pytająco na owy hologram. Kobieta wpatrywała się w niego lekko spłoszona. – Co ty robisz!?
– No jak to co? Przebieram się, nie?
– Ale ja tu jestem!
– Jesteś hologramem… – spojrzał na nią jak na idiotkę i znów skarcił się cicho za to, że z nią rozmawia.
– Nie jestem żadnym hologramem! – warknęła i rzuciła w niego poduszką. Rozległo się głuche łupnięcie, gdy chłopak pod wpływem ciosu wylądował na podłodze. Zdezorientowany zdjął z twarzy wielką poduchę i otwierając ze zdziwienia usta, spojrzał na Tsunade.
– Więc czym ty cholera jesteś!? – jęknął, zasłaniając się ubraniem. – I nie gap się na mnie!
– Rikudou… Jak tylko z nim skończę, to pożałujesz. – warknęła pod nosem, a żyłka na jej skroni niebezpiecznie zapulsowała. Wstała i podeszła do chłopaka. O ile można określić tak unoszenie się kilka centymetrów nad ziemią. Nachyliła się nad przerażonym Deidarą i zmierzyła go wkurzonym spojrzeniem. – Słuchaj uważnie, bo nie mam zamiaru powtarzać tego co pięć minut. JESTEM-TWOIM-ANIOŁEM-STRÓŻEM. – Po każdym słowie zrobiła dłuższą przerwę. Tak dla pewności, żeby ten cioł załapał wreszcie, o co chodzi.
Deidara zamrugał parę razy, a potem przeniósł wzrok niżej. Przed oczami zamajaczył mu pokaźny biust tej całej „anielicy”. Niepewnie wyciągnął dłoń przed siebie i szturchnął palcem lewą pierś. Gdy napotkał na opór w postaci ciała lub raczej jakiejś bliżej nieokreślonej, eterycznej substancji, otworzył oczy jeszcze szerzej.
– Prawdziwe! – szepnął sam do siebie, z niedowierzeniem wpatrując się w koniuszek swojego palca.
– Umrzesz za to. – wysyczała kobieta, gromiąc go wzrokiem.
– Heheh nie żartuj sobie... – Blondyn roześmiał się głupkowato.
– Nie żartuję. Serio, uciekaj. – mruknęła, a jej dłoń zalśniła. Chłopak przenosił wzrok to na jej twarz, to na owe światełko. Kiedy przeobraziło się w płomień, przełknął cicho ślinę i jednym susem doskoczył do drzwi. Na oślep wybiegł do salonu, potykając się po drodze o brudne ubrania, glinę i inne mniej sprecyzowane rzeczy, walające się tu i ówdzie. W pewnym momencie poślizgnął się na czymś, prawdopodobnie starej glinie i na kilka sekund zawisł w powietrzu. Zaczął rozpaczliwie machać rękoma, by w następnej chwili wyrznąć o podłogę. – Motoharu, szykuj się na śmierć… – usłyszał grobowy głos kobiety. Przewrócił się na plecy. Na widok anielicy, zbliżającej się do niego, zaczął się cofać, aż w końcu napotkał przeszkodę w postaci ściany. Podniósł się chwiejnie na nogi. Tsunade była już o krok od niego. Przysunęła palec wskazujący do jego szyi i już, już miała zagłębić go w krtani chłopaka, gdy znów rozległ się głos mężczyzny.
~ TSUNADE.
~ Czego? – warknęła do Rikudou.
~ JAK SOBIE RADZISZ?
~ Wybornie. Właśnie… Objaśniam Deidarze, co mniej więcej potrafią Anioły.
Zerknęła na chłopaka. W dalszym ciągu stał przerażony pod ścianą, bojąc się choćby przełknąć ślinę.
~ CHCIAŁEM CI TYLKO PRZEKAZAĆ, ŻE JEŚLI COŚ MU SIĘ STANIE, TO TWÓJ AWANS ZOSTANIE ODDALONY. ZNOWU.
Zniknął z jej umysłu. Kobieta zacisnęła zęby i chcąc, nie chcąc odsunęła się od Motoharu. Blondyn jęknął z ulgą i złapał się za gardło. Ugiął drżące kolana, zjeżdżając po ścianie na podłogę.
– Masz szczęście, że bardziej zależy mi na awansie, niż na twojej śmierci. – warknęła i jednym dmuchnięciem zgasiła mały płomyczek tlący się na czubku palca.
Dopiero po chwili jego umysł przetworzył fakty. Błyskawicznie wrócił spojrzeniem w jej kierunku. Rzeczywiście. Na jego fotelu ewidentnie siedziała jakaś blondynka! Wpatrywał się w nią zdezorientowany. Przecież nawet jej nie zna! Zresztą wczoraj z nikim nie spał, więc jak... Skąd…
– Nie pamiętasz mnie, co? – zaśmiała się.
– Ile ja wczoraj wypiłem? – jęknął. Kiedy Tsunade bez żadnych skrupułów wzbiła się w powietrze, jak gdyby nigdy nic zataczając kółka pod sufitem, odjęło mu mowę. Zamrugał kilka razy. Ba, nawet wymierzył sobie siarczystego policzka, jednak kobieta ani myślała znikać. – Z-Zdecydowanie za dużo… – odpowiedział na własne pytanie, śledząc wzrokiem jej poczynania. Wykonała zgrabne salto w powietrzu i lekko wylądowała na jego łóżku. Usiadła po turecku w nogach chłopaka, lustrując go z rozbawieniem.
– Czyli nie pamiętasz. – stwierdziła w końcu. – No trudno.
– K-Kim jesteś?
– Jak to kim? Twoim Aniołem Stróżem, to chyba oczywiste?
– Moim… Kim?
– Aniołem Stróżem. – powtórzyła lekko znudzonym tonem. No bo ile można tłumaczyć? No ludzie, litości.
– Ah hahahah to taki żart, tak? Jesteś z ukrytej kamery? – roześmiał się. – Nie czekaj! Teraz już łapię! Jesteś hologramem! – wykrzyknął, a potem znów się zamyślił. – Dlaczego ja rozmawiam z hologramem? – mruknął do siebie cicho, marszcząc brwi. W końcu podniósł się, nie czekając na jej odpowiedź. Tsunade przypatrywała mu się z powątpieniem. Że ludzie nie wierzą za pierwszym razem, to oczywiste. Ale „hologram”? O takim poziomie idiotyzmu jeszcze nie było dane jej słyszeć. Westchnęła ciężko i odwróciła się w jego kierunku.
– Ej! – krzyknęła w momencie, w którym miał ściągnąć bokserki. Deidara podniósł głowę, zerkając pytająco na owy hologram. Kobieta wpatrywała się w niego lekko spłoszona. – Co ty robisz!?
– No jak to co? Przebieram się, nie?
– Ale ja tu jestem!
– Jesteś hologramem… – spojrzał na nią jak na idiotkę i znów skarcił się cicho za to, że z nią rozmawia.
– Nie jestem żadnym hologramem! – warknęła i rzuciła w niego poduszką. Rozległo się głuche łupnięcie, gdy chłopak pod wpływem ciosu wylądował na podłodze. Zdezorientowany zdjął z twarzy wielką poduchę i otwierając ze zdziwienia usta, spojrzał na Tsunade.
– Więc czym ty cholera jesteś!? – jęknął, zasłaniając się ubraniem. – I nie gap się na mnie!
– Rikudou… Jak tylko z nim skończę, to pożałujesz. – warknęła pod nosem, a żyłka na jej skroni niebezpiecznie zapulsowała. Wstała i podeszła do chłopaka. O ile można określić tak unoszenie się kilka centymetrów nad ziemią. Nachyliła się nad przerażonym Deidarą i zmierzyła go wkurzonym spojrzeniem. – Słuchaj uważnie, bo nie mam zamiaru powtarzać tego co pięć minut. JESTEM-TWOIM-ANIOŁEM-STRÓŻEM. – Po każdym słowie zrobiła dłuższą przerwę. Tak dla pewności, żeby ten cioł załapał wreszcie, o co chodzi.
Deidara zamrugał parę razy, a potem przeniósł wzrok niżej. Przed oczami zamajaczył mu pokaźny biust tej całej „anielicy”. Niepewnie wyciągnął dłoń przed siebie i szturchnął palcem lewą pierś. Gdy napotkał na opór w postaci ciała lub raczej jakiejś bliżej nieokreślonej, eterycznej substancji, otworzył oczy jeszcze szerzej.
– Prawdziwe! – szepnął sam do siebie, z niedowierzeniem wpatrując się w koniuszek swojego palca.
– Umrzesz za to. – wysyczała kobieta, gromiąc go wzrokiem.
– Heheh nie żartuj sobie... – Blondyn roześmiał się głupkowato.
– Nie żartuję. Serio, uciekaj. – mruknęła, a jej dłoń zalśniła. Chłopak przenosił wzrok to na jej twarz, to na owe światełko. Kiedy przeobraziło się w płomień, przełknął cicho ślinę i jednym susem doskoczył do drzwi. Na oślep wybiegł do salonu, potykając się po drodze o brudne ubrania, glinę i inne mniej sprecyzowane rzeczy, walające się tu i ówdzie. W pewnym momencie poślizgnął się na czymś, prawdopodobnie starej glinie i na kilka sekund zawisł w powietrzu. Zaczął rozpaczliwie machać rękoma, by w następnej chwili wyrznąć o podłogę. – Motoharu, szykuj się na śmierć… – usłyszał grobowy głos kobiety. Przewrócił się na plecy. Na widok anielicy, zbliżającej się do niego, zaczął się cofać, aż w końcu napotkał przeszkodę w postaci ściany. Podniósł się chwiejnie na nogi. Tsunade była już o krok od niego. Przysunęła palec wskazujący do jego szyi i już, już miała zagłębić go w krtani chłopaka, gdy znów rozległ się głos mężczyzny.
~ TSUNADE.
~ Czego? – warknęła do Rikudou.
~ JAK SOBIE RADZISZ?
~ Wybornie. Właśnie… Objaśniam Deidarze, co mniej więcej potrafią Anioły.
Zerknęła na chłopaka. W dalszym ciągu stał przerażony pod ścianą, bojąc się choćby przełknąć ślinę.
~ CHCIAŁEM CI TYLKO PRZEKAZAĆ, ŻE JEŚLI COŚ MU SIĘ STANIE, TO TWÓJ AWANS ZOSTANIE ODDALONY. ZNOWU.
Zniknął z jej umysłu. Kobieta zacisnęła zęby i chcąc, nie chcąc odsunęła się od Motoharu. Blondyn jęknął z ulgą i złapał się za gardło. Ugiął drżące kolana, zjeżdżając po ścianie na podłogę.
– Masz szczęście, że bardziej zależy mi na awansie, niż na twojej śmierci. – warknęła i jednym dmuchnięciem zgasiła mały płomyczek tlący się na czubku palca.
Szedł ulicą, co jakiś czas zerkając przez ramię na
Tsunade. Kobieta sunęła za nim w powietrzu, wpatrując się w niego przez cały
czas.
– Czemu mnie dręczysz? – odezwał się w pewnej chwili.
– Kazali mi cię pilnować, bo sprawiasz problemy. Te wybuchy i tak dalej… Uważaj. – mruknęła beznamiętnie. Deidara obrócił się w przód i zarył nosem w metalowy słup. Kilku przechodniów parsknęło śmiechem, podobnie jak Tsunade.
– Anioł Stróż nie powinien chronić swojego podopiecznego? – syknął, rozmasowując obolały nos.
– Przecież mówiłam, żebyś uważał. – Wzruszyła ramionami. Blondyn zazgrzytał zębami. Że też musieli mu dać takie wkurzające babsko… Nie potrzebny mu żaden Anioł. Radził sobie sam od szesnastego roku życia, niańki mu nie trzeba. – Nie potrzebuję cię.
– Oczywiście…
– Słuchaj no! – wydarł się. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że jest na środku chodnika i wrzeszczy na powietrze. Ignorując wścibskie spojrzenia, ruszył przed siebie. – Słuchaj. – dodał ciszej. – Jestem zdany siebie odkąd poszedłem do liceum. Więc nie pleć bzdur, że sam nie dam sobie rady. – Wcisnął dłonie do kieszeni i spuścił lekko głowę. Tsunade przyglądała mu się uważnie. Zdany na siebie, odkąd poszedł do liceum? Jakim cudem? Przecież musiał mieć matkę. Już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale ją uprzedził. – Zabrałem całą kasę, jaką uzbierałem i uciekłem z domu. Przez pewien czas mieszkałem u przyjaciela, w domu jego babci. Potem zacząłem pracę dorywczą i wynająłem tamtą klitkę. Teraz dodatkowo sprzedaję moje prace. Nie dostaję za te rzeźby zbyt wiele, ale starcza na wyżycie. Poza tym, obiady zawsze jadam u Sasoriego, więc jest okej…
Kobieta milczała. Nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji.
– A te wybuchy?
– Zgłaszałem się z najlepszymi rzeźbami do różnych firm, a oni je odrzucali. Sama rozumiesz, nie dam poniewierać sobą bandzie ignorantów. Poznali moją sztukę ostateczną. – Uniósł dumnie głowę, zerkając na towarzyszkę lśniącymi oczyma i uśmiechnął się z dziwną fascynacją.
Ech, a już myślała, że jednak nie jest taki głupi, jaki się początkowo wydawał. Cóż, pozory mylą.
– Lecz się człowieku. – westchnęła, kręcąc głową z dezaprobatą.
W końcu zatrzymali się przed wysokim, oszklonym budynkiem. Motoharu ruszył do wejścia, a Tsunade po chwili zastanowienia podążyła w ślad za nim. Wjechali windą na najwyższe piętro i odbili w prawo, powoli przechodząc korytarzem. Na końcu znajdowały się wielkie drzwi. Chłopak odetchnął kilka razy i wszedł do środka. Przywitał się z jakimś postawnym mężczyzną, po czym usiadł na przeciwko niego, po drugiej stronie biurka.
Prezes przez chwilę przeglądał jego portfolio, a potem zaczął swoją przemowę o tym, że Deidara to bardzo uzdolniony młodzieniec, ale w jego rzeźbach brakuje „tego czegoś”, więc nie mogą zaproponować mu współpracy, nad czym oczywiście bardzo ubolewają… Tsunade uważnie obserwowała twarz blondyna. Wypisane były na niej przeróżne emocje; smutek, wściekłość, rozczarowanie, uraza… A to tylko kilka z nich. W połowie kolejnego zdania po prostu wstał i wyszedł, zostawiając za sobą osłupiałego mężczyznę.
Kiedy tylko znalazł się na dworze, sięgnął do napchanej torby, wywarkując pod nosem wiązankę przekleństw. Gdy kobieta dostrzegła, że wydobywa ze środka małą rzeźbę i ustawia ją pod drzwiami, jęknęła cicho. Błyskawicznie znalazła się przy nim i odciągnęła go, nim zdążył podpalić lont.
– Puszczaj mnie.
– Opanuj się, Deidara! Nie możesz wysadzać drzwi w każdej firmie, która odrzuci twoje rzeźby! – Chwyciła go mocno za ramiona i spojrzała prosto w oczy. – Nie możesz, słyszysz?
– A kto mi zabroni?
– Ja ci zabronię. – warknęła, piorunując chłopaka wzrokiem. Blondyn prychnął pod nosem, ale posłusznie odsunął się od rzeźby, zostawiając ją tak, jak stała.
Kobieta westchnęła ciężko. I pomyśleć, że upilnowanie tego szczyla może być tak męczące… Nagle usłyszała za sobą śmiech. Odwróciła się, napotykając na Onokiego i Rikudou. Pierwszy z nich ewidentnie się z niej śmiał. Tsunade prychnęła urażona.
― Rikudou, zapłacisz mi za to. A ty przestań rżeć stary pryku! ― warknęła na niższego z mężczyzn.
― TSUNADE PANUJ NAD JĘZYKIEM. CHCESZ PONOWNIE STRACIĆ AWANS? ― upomniał ją jej „szef”.
Już miała mu coś odburknąć, kiedy przerwał jej wrzask blondyna.
― Ej, ty! Ruszysz się wre… ― przerwał w połowie słowa, wpatrując się z niedowierzaniem w grupkę aniołów. ― Dzia-Dzia-Dziadek!? ― Chłopak wytrzeszczył oczy na Onokiego. ― Ale jak… Przecież ty… Ty… ― Zachwiał się i… Zemdlał. Cała trójka wpatrywała się w bezwładne ciało Deidary, leżące na środku chodnika. Rikudou poklepał Tsunade po plecach i uśmiechnął cię pokrzepiająco.
― DO ZOBACZENIA POTEM, TSUNADE. ― mruknął i zniknął.
Twarz anielicy wyrażała niedowierzanie, pomieszane ze wściekłością i oburzeniem. Serio? Zostawią ją z tym przygłupem? I to nieprzytomnym? SERIO?
Gdy obaj rozpłynęli się w powietrzu, kobieta wywróciła oczami i z ciężkim jęknięciem przejechała dłonią po twarzy. Potem podeszła niechętnie do chłopaka i zmierzyła go zdegustowanym spojrzeniem.
― Kretyn. ― prychnęła i zaczęła go cucić.
– Czemu mnie dręczysz? – odezwał się w pewnej chwili.
– Kazali mi cię pilnować, bo sprawiasz problemy. Te wybuchy i tak dalej… Uważaj. – mruknęła beznamiętnie. Deidara obrócił się w przód i zarył nosem w metalowy słup. Kilku przechodniów parsknęło śmiechem, podobnie jak Tsunade.
– Anioł Stróż nie powinien chronić swojego podopiecznego? – syknął, rozmasowując obolały nos.
– Przecież mówiłam, żebyś uważał. – Wzruszyła ramionami. Blondyn zazgrzytał zębami. Że też musieli mu dać takie wkurzające babsko… Nie potrzebny mu żaden Anioł. Radził sobie sam od szesnastego roku życia, niańki mu nie trzeba. – Nie potrzebuję cię.
– Oczywiście…
– Słuchaj no! – wydarł się. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że jest na środku chodnika i wrzeszczy na powietrze. Ignorując wścibskie spojrzenia, ruszył przed siebie. – Słuchaj. – dodał ciszej. – Jestem zdany siebie odkąd poszedłem do liceum. Więc nie pleć bzdur, że sam nie dam sobie rady. – Wcisnął dłonie do kieszeni i spuścił lekko głowę. Tsunade przyglądała mu się uważnie. Zdany na siebie, odkąd poszedł do liceum? Jakim cudem? Przecież musiał mieć matkę. Już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale ją uprzedził. – Zabrałem całą kasę, jaką uzbierałem i uciekłem z domu. Przez pewien czas mieszkałem u przyjaciela, w domu jego babci. Potem zacząłem pracę dorywczą i wynająłem tamtą klitkę. Teraz dodatkowo sprzedaję moje prace. Nie dostaję za te rzeźby zbyt wiele, ale starcza na wyżycie. Poza tym, obiady zawsze jadam u Sasoriego, więc jest okej…
Kobieta milczała. Nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji.
– A te wybuchy?
– Zgłaszałem się z najlepszymi rzeźbami do różnych firm, a oni je odrzucali. Sama rozumiesz, nie dam poniewierać sobą bandzie ignorantów. Poznali moją sztukę ostateczną. – Uniósł dumnie głowę, zerkając na towarzyszkę lśniącymi oczyma i uśmiechnął się z dziwną fascynacją.
Ech, a już myślała, że jednak nie jest taki głupi, jaki się początkowo wydawał. Cóż, pozory mylą.
– Lecz się człowieku. – westchnęła, kręcąc głową z dezaprobatą.
W końcu zatrzymali się przed wysokim, oszklonym budynkiem. Motoharu ruszył do wejścia, a Tsunade po chwili zastanowienia podążyła w ślad za nim. Wjechali windą na najwyższe piętro i odbili w prawo, powoli przechodząc korytarzem. Na końcu znajdowały się wielkie drzwi. Chłopak odetchnął kilka razy i wszedł do środka. Przywitał się z jakimś postawnym mężczyzną, po czym usiadł na przeciwko niego, po drugiej stronie biurka.
Prezes przez chwilę przeglądał jego portfolio, a potem zaczął swoją przemowę o tym, że Deidara to bardzo uzdolniony młodzieniec, ale w jego rzeźbach brakuje „tego czegoś”, więc nie mogą zaproponować mu współpracy, nad czym oczywiście bardzo ubolewają… Tsunade uważnie obserwowała twarz blondyna. Wypisane były na niej przeróżne emocje; smutek, wściekłość, rozczarowanie, uraza… A to tylko kilka z nich. W połowie kolejnego zdania po prostu wstał i wyszedł, zostawiając za sobą osłupiałego mężczyznę.
Kiedy tylko znalazł się na dworze, sięgnął do napchanej torby, wywarkując pod nosem wiązankę przekleństw. Gdy kobieta dostrzegła, że wydobywa ze środka małą rzeźbę i ustawia ją pod drzwiami, jęknęła cicho. Błyskawicznie znalazła się przy nim i odciągnęła go, nim zdążył podpalić lont.
– Puszczaj mnie.
– Opanuj się, Deidara! Nie możesz wysadzać drzwi w każdej firmie, która odrzuci twoje rzeźby! – Chwyciła go mocno za ramiona i spojrzała prosto w oczy. – Nie możesz, słyszysz?
– A kto mi zabroni?
– Ja ci zabronię. – warknęła, piorunując chłopaka wzrokiem. Blondyn prychnął pod nosem, ale posłusznie odsunął się od rzeźby, zostawiając ją tak, jak stała.
Kobieta westchnęła ciężko. I pomyśleć, że upilnowanie tego szczyla może być tak męczące… Nagle usłyszała za sobą śmiech. Odwróciła się, napotykając na Onokiego i Rikudou. Pierwszy z nich ewidentnie się z niej śmiał. Tsunade prychnęła urażona.
― Rikudou, zapłacisz mi za to. A ty przestań rżeć stary pryku! ― warknęła na niższego z mężczyzn.
― TSUNADE PANUJ NAD JĘZYKIEM. CHCESZ PONOWNIE STRACIĆ AWANS? ― upomniał ją jej „szef”.
Już miała mu coś odburknąć, kiedy przerwał jej wrzask blondyna.
― Ej, ty! Ruszysz się wre… ― przerwał w połowie słowa, wpatrując się z niedowierzaniem w grupkę aniołów. ― Dzia-Dzia-Dziadek!? ― Chłopak wytrzeszczył oczy na Onokiego. ― Ale jak… Przecież ty… Ty… ― Zachwiał się i… Zemdlał. Cała trójka wpatrywała się w bezwładne ciało Deidary, leżące na środku chodnika. Rikudou poklepał Tsunade po plecach i uśmiechnął cię pokrzepiająco.
― DO ZOBACZENIA POTEM, TSUNADE. ― mruknął i zniknął.
Twarz anielicy wyrażała niedowierzanie, pomieszane ze wściekłością i oburzeniem. Serio? Zostawią ją z tym przygłupem? I to nieprzytomnym? SERIO?
Gdy obaj rozpłynęli się w powietrzu, kobieta wywróciła oczami i z ciężkim jęknięciem przejechała dłonią po twarzy. Potem podeszła niechętnie do chłopaka i zmierzyła go zdegustowanym spojrzeniem.
― Kretyn. ― prychnęła i zaczęła go cucić.
***
To teraz odtajniam kilka info o następnym opowiadaniu:
Będzie to shounen-ai z pairingiem SasoDei (poboczny hetero też oczywiście wystąpi)
Czasy współczesne, Tokio, szkoła średnia
Będzie występować dużo wulgaryzmów, więc jeśli to komuś przeszkadza, to z całym szacunkiem- mam to w dupie. <3
Chyba tyle.
Do napisania.
Aha!
I nie zapominajcie glosować w ankiecie!
Dobra shot boski! Już nie mogę się doczekać tego nowego opowiadania...
OdpowiedzUsuńno one shot oryginalny,zabawny! pierwszy raz spotykam się z takim pomysłem.. Tsunade aniołem stróżem i to Deia, to musiało być dobre! xD
OdpowiedzUsuńszykuje się yaoi i to SasoDei <3! już po prostu mnie skręca z niecierpliwości, ale wiem, że warto jeszcze poczekać!!! t
no więc czekam na nexta i życzę pomysłów oczywiście! :)
ps: zarąbisty szablon :D
Hehe… Teraz jestem pewna, że wygrasz ;)
OdpowiedzUsuń- Dzi-Dziadek..?- Heh… Ten moment mnie rozbroil ;P
SasoDei powiadasz? ;3 Ja chyba nie wytrzymam… Chcę już Projekt: BAKA!
Dobra nie wpada mi nic do głowy, co mogę napisać, bo otumaniona…
Pozdrawiam ;)
no i śliczny szablon ;3
Usuńo rany, pomysł zabójczy <3 poza tym chwytliwy tytuł to już początek sukcesu :D
OdpowiedzUsuńSuper shocik, fajnie odwzorowana postać Tsunade, można się pośmiać z tych jej narzekań na Dei'a ;D
Czekam niecierpliwie na nowe opowiadanie, no i śliczny szablon ;D
Pozdrawiam, buziaki ;3
Och my god :D jaka autorka taki ONE SHOT mianowicie zajebisty :D szkoda, że nie znam dalszych losów Deidary, ale to nic.. na gadu cię zapytam (tak propos o dużo rzeczy cię nie spytałam, ale nadrobimy :P) xD W każdym razie świetna praca konkursowa - ewidentnie godna ukazania szerszemu gronowi xD
OdpowiedzUsuńNo to od początku, Dei, jako taki buntownik, jakież to piękne, jak jego sztuka xD no i racja, tamte snoby zasłużyły na karę xD przecież i tak się ograniczał do rozpierdolenia drzwi :P No, ale tyle starczy do wkurzenia dziadzia w zaświatach, ale no posłał mu fajnego anioła xD l'ecz Dei ma lepszy gust xD z tym halogramem mnie rozpieprzył xD i jak gdyby nigdy nic chciał się przy niej rozebrać xD idiotka, ja bym nie powstrzymywała xD ale ją najwidoczniej jara tylko alkohol :P
To przywalenie o słup było boskie - z Deiem w roli głównej nie trudno było mi to sobie wyobrazić xD Żal mi się go zrobiło, jak kolejna firma go odrzuciła :< nie wiem no, po prostu :<
No a te pogaduchy aniołów a końcu, boskie xD nawet anioły potrafią się wzajemnie wkurwiać xD Ciekawe jak to dalej było xD
No to ja z niecierpliwością czekam na BAKE i bynajmniej nie będę jej czytać jedynie dla paringu hetero :P Ty umiesz mnie wciągnąć w shounen ai xD
Dobra, no to ja życzę weny, bo każdemu się przyda xD pozdro :)
Ahahahaha, nie wiem czemu, ale sie śmiałam przy tym xD 'Ile ja wczoraj wypiłem?' xDDDD I hologram xDDDD W sumie niezły pomysł na one shot'a :DDD Ale powiem Ci, że Dei ma super sposób na życie- jak się nie zdobędzie pracy, to się wysadzi budynek ^^ xDDDD Proste i logiczne :DDD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzialik :DDD Aż nie mogę się doczekać następnej serii *,* Świetnie się zapowiada!
Pozdrawiam i życzę duuużo weny!!!
Czekam na next!!!