Info

1.Rozdziały pojawiają się raz w tygodniu (niedziela).
2. Szablony wykonuję samodzielnie i są dostosowane do mojej rozdzielczości (1280x1024). W razie problemów użyj ctrl+/ctrl-. Używam przeglądarki Mozilla Firefox!
3. Bardzo proszę o nie nominowanie mnie w klepankach! Oczywiście dziękuję i doceniam, ale zwyczajnie nie chce mi się w to bawić.
4. Nie kopiuj niczego bez mojej zgody!
5.Wszelkie komentarze nie dotyczące rozdziałów zostawiaj w zakładce SPAM!
6. W zakładce OPOWIADANIA znajdują się buttony bloga.
7. O ile to możliwe, staraj się nie psc w tn spub. Na prawdę, nie mam ochoty rozszyfrowywać Twojego komentarza...

6 lipca 2013

LISF: ROZDZIAŁ 12

O rany... Tak bardzo was przepraszam za opóźnienie T.T
Mam nadzieję, że mi wybaczycie.... Znowu mam blokadę twórczą. 
Nie, inaczej... Mam blokadę twórczą na LISF xD 
Wszystko inne mogę pisać, prócz tego.
Dobra, dosyć żaleń!
Rozdział jest chujowy, nie ukrywam.
Jestem z niego wybitnie niezadowolona... T.T
No i muszę was poinformować, że to już końcówka. Jeszcze... Hm... Dwa, może trzy rozdziały, epilog i koniec. Lecimy z następnym opowiadaniem.
Dość pieprzenia.
Liczę na wasze komentarze!
~Enjoy!
***
              Po żałosnym odwrocie, wrócili do organizacji, tym samym przyznając się do porażki. ― Dlaczego nakazałeś odwrót!? ― warknął Hidan ― Mogliśmy ich załatwić! ― Kiedy mężczyzna nie zareagował, w Jashiniście zawrzało. Nikt nie będzie go ignorować! ― Pain, do jasnej cholery! ― Chwycił go za ramię i szarpnął za materiał płaszcza, odwracając w swoją stronę.
― Nie wyczułeś ich durniu? Zbliżał się dziesięcioosobowy oddział! Myślisz, że rozczłonkowany i rozrzucony po całym polu dałbyś im radę!? ― wysyczał rudowłosy, mierząc się z Hidanem zabójczymi spojrzeniami.

― Nie. ― burknął w końcu Jashinista i puścił płaszcz przywódcy. Nie musiał zaraz wywlekać na wierzch tej żałosnej porażki… Mała Uchiha na moment otumaniła go uderzeniem, a dziewczyna z marionetkami od razu wykorzystała okazję i oderwała mu głowę i kończyny, a potem rozrzuciła na boki. Głupie dziwki…
Resztę drogi pokonali w milczeniu, daleko w końcu nie mieli. Co jakiś czas zerkali tylko na Deidarę. Blondyn był wściekły i jakby zażenowany. Ale co się dziwić? Jego własny syn ich zdradził, a tak się zarzekał, że można mu ufać i, że będzie świetnym członkiem Akatsuki. W to nikt nie wątpił- umiejętności posiadał i to nie małe. Celnością przewyższał nawet ojca. No i nie pieprzył bez przerwy o sztuce.
Problem w tym, że szczeniak nie dostatecznie wyzbył się emocji. Albo ta mała nawciskała mu kitu o kochającej rodzince. Cokolwiek by się nie stało, okazał się zdrajcą.

― Zdrajca wśród zdrajców… Zabawne, nie prawdaż? ― mruknął Sasori, podchodząc do partnera. Deidara posłał mu wściekłe spojrzenie i warknął coś pod nosem, by po chwili oddalić się od niego. Akasuna uśmiechnął się kpiąco, śledząc wzrokiem plecy blondyna.  ― A nie mówiłem, żebyś go zabił? ― westchnął cicho.
Potem Pain wezwał Deidarę na rozmowę. Blondyn bez słowa ruszył w kierunku pokoju, czując jak odprowadzają go prześmiewcze spojrzenia pozostałych członków. Zamknął za sobą drzwi i stanął naprzeciwko potężnego, ciemnego biurka.

― Masz mi coś do powiedzenia?

― Nie miałem pojęcia, że on mógłby zdradzić, hm. ― odparł rzeczowo, nie zdradzając ani krzty emocji.

― Oczywiście… ― Pain oparł brodę na splecionych palcach dłoni, lustrując go powoli czujnym spojrzeniem. ― Kazałem ci go zabić- nie wykonałeś rozkazu. Zamiast tego oddałeś go tej całej Kurotsuchi. Pamiętasz jaka była umowa?

― Pamiętam.

― A pamiętasz, jaki był warunek?

― Wytrenuję go i będzie pracował dla ciebie.

― Dokładnie… A pamiętasz, co ci obiecałem, jeżeli umowy nie dotrzymasz? ― Mężczyzna podniósł się i wolno podszedł do blondyna.

― Pamiętam… ― Deidara bezgłośnie przełknął ślinę.

― I powiedz mi, Deidara… Co ja mam z teraz tobą zrobić? ― Pain przytknął palec wskazujący do jego skroni, a potem zaczął go powoli odsuwać. Deidara w dalszym ciągu stał nieruchomo, chociaż dłonie zaciskał w pięści. Kątem oka widział jasnobłękitną smugę, ciągnącą się za palcem Lidera.

― To nie moja wina. Szczeniak dowiedział się o Seiko, ktoś musiał wygadać, hm!

Pain zatrzymał rękę i uniósł lekko brwi

― O Seiko?

― Swojej matce. Dowiedział się, że ją zabiłem. No i się wściekł.

― Rozumiem… ― mruknął beznamiętnie rudowłosy i zwolnił technikę. Część duszy, którą wydobył z ciała blondyna wróciła na swoje miejsce, a jemu samemu ulżyło. ― Masz szczęście, że jesteś dla mnie zbyt cennym nabytkiem. Na razie cię nie zabiję. A teraz wynoś się stąd.

― Hai.

***

Od tamtych wydarzeń minął tydzień. Kasumi była w śpiączce spowodowanej wyczerpaniem i leżała teraz w szpitalu. Z trudem uniosła ciążące powieki i rozejrzała się po pomieszczeniu. Obraz był niewyraźny, zamazany, a jaskrawe promienie dodatkowo drażnił odzwyczajone od światła słonecznego oczy. Zacisnęła z powrotem powieki i marszcząc lekko brwi, spróbowała unieść się na łokciach. Syknęła cicho, gdy ból przeszył jej prawą nogę.
― Kas, nie ruszaj się! ― usłyszała obok siebie głos Mayu. Zerknęła na przyjaciółkę. ― Miałaś poważną ranę na nodze. Mama założyła ci szwy i przyśpieszył gojenie, ale nic więcej nie mogła zrobić. Powiedziała, że kajdany hamujące chakrę musiały jakoś uszkodzić twój obieg i nie może zbytnio ingerować…

― Mayu. ― przerwała jej Kasumi ― Jak się czuje reszta?

― Nic im nie jest, oprócz kilku niegroźnych pęknięć i ran. Ty oberwałaś najbardziej…

― Nie prawda. ― szepnęła cicho.

Zapadło milczenie. Oczywiste było, że chodziło jej o Ryuu, który tam zginął. W końcu Mayu postanowiła przerwać tą głuchą ciszę. Rozchyliła usta z zamiarem powiedzenia czegoś, ale Uzumaki ją wyprzedziła.

― Przepraszam cię Mayu... Tak bardzo cię przepraszam. To wszystko moja wina… ― głos jej się załamał. Ukryła twarz w dłoniach i odetchnęła głęboko, tłumiąc płacz.
Różowo włosa zacisnęła usta w wąską kreskę i usiadła obok przyjaciółki. Delikatnie pogładziła jej włosy. Kasumi, w dalszym ciągu nie odsłaniając twarzy, wtuliła się w nią.

― To nie jest twoja wina, Kas. Nikt z nas nie zawinił… ― szepnęła cicho, odganiając łzy. ― Sshu ma kłopoty. ― zmieniła temat.

― Jak to? ― Fioletowo włosa podniosła się gwałtownie, co poskutkowało kolejną falą bólu przeszywającą jej ciało. Mayu westchnęła ciężko.

― Mówiłam im… Mówiłam, że to nie jego wina… Ale nie słuchali. Zabrali go tam. ― wyznała, spuszczając wzrok.
Wszyscy wiedzieli, że na tyłach budynku administracyjnego Konoszańskiej Policji, której zarządcą był jej ojciec znajdowało się więzienie. Bardziej wpływowi Konoszanie, w których skład wchodzili na przykład zaufani ludzie Hokage albo ANBU, lub ona- jedna z Uchihów, wiedzieli też, że w podziemiach znajduje się sala przesłuchań.
Ale praktycznie nikt, zaledwie kilka osób zdawało sobie sprawę o trzecim, tajnym pokoju, umiejscowionym jeszcze niżej. Ona sama znalazła to miejsce przypadkiem, gdy razem z Kasumi wędrowały po licznych korytarzach budynku administracyjnego. Tamto pomieszczenie również pełniło rolę pokoju przesłuchań. Z tą różnicą, że przeznaczony był dla gości specjalnych, poważnych kryminalistów (Sshu kryminalista, lol xD – dop. autorki). Standardowe procedury tam nie obowiązywały. Zasada była jedna- więzień mimo wszystko musi żyć.
Kasumi wyrwała się z odrętwienia i gwałtownie podniosła do siadu. Ignorując bolącą nogę, zaczęła wstawać. Mayu przytrzymała ją na miejscu.

― Nie wolno ci wstawać!

― Mayu puść! Nie będę tu siedzieć!

― Kas, masz tu zostać! ― Siłą zmusiła dziewczynę do położenia się z powrotem na łóżku. ― Ja pójdę. ― dodała ciszej.
Namikaze przytaknęła niechętnie ruchem głowy. Różowo włosa podniosłą się i skierowała do drzwi. Kasumi odprowadziła ją wzrokiem, a po upewnieniu się, że odeszła wystarczająco daleko, szybko odrzuciła koc na bok, pokracznie zsuwając się z łóżka na nogi. Ona chyba nie sądziła, że będzie tu grzecznie leżeć, podczas gdy Sshu ma kłopoty? Zaciskając z bólu zęby, wyrwała z ręki rurkę od kroplówki. Nie przejmowała się krwią wypływającą z malutkiej rany. Niedługo przestanie się sączyć. Walcząc z obolałym ciałem, podeszła do drzwi i ukradkiem wyjrzała na korytarz. Jak na złość, kłębiło się tam mnóstwo medyków. Zaklęła cicho. Jak zwykle ich nie ma, tak teraz przylazło dziesięciu na raz… Zamknęła z powrotem drzwi i dla bezpieczeństwa, zablokowało klamkę krzesłem. Rozejrzała się po pokoju, szukając innej drogi ucieczki. Jej wzrok zatrzymał się na oknie. Błyskawicznie znalazła się przy nim i wyjrzała na zewnątrz.

―Cholera, trzecie piętro… ― warknęła pod nosem. Z taką nogą nie wyskoczy, nie ma szans. Gdyby tak ktoś jej pomógł… Tylko kto?!
Rozległo się pukanie. Przerażona spojrzała w tamtym kierunku. Klamka została naciśnięta, jednak przesunęła się tylko odrobinę.

― Kas, jesteś tutaj? ― rozpoznała głos kuzyna. Sinji, no przecież!

― Tak, jestem! ― Z powrotem odstawiła krzesło i otworzyła drzwi. Nie czekając na pytanie chłopaka, dlaczego nie leży, tylko łazi sobie po pokoju, a kroplówka wisi i dynda na stojaku, wciągnęła go gwałtownym ruchem do środka. ― Pomożesz mi!

― J-Ja? ― Zamrugał zdezorientowany.
― Tak, ty! ― Oparła dłonie na biodrach, posyłając mu twarde, dumne spojrzenie. ― Masz mnie stąd wynieść.

― Co proszę? ― spytał głupio.

― Masz mnie stąd wynieść. ― powtórzyła. ― Przez okno najlepiej.
― Wskazała palcem przed siebie. Szatyn obejrzał się i pierwsze, co zauważył to szeroko otwarte okno. Przełknął bezgłośnie ślinę. Kasumi lepiej nie denerwować, robi się wtedy niebezpieczna, ale… To dla jej dobra…

― O-Odmawiam. ― bąknął.

― Słucham? ― wysyczała.

― Odmawiam! ― powtórzył głośniej. Dziewczyna podeszła do niego bliżej. Sinji zacisnął mocno powieki, szykując się na cios, który… Nie nastąpił. Niepewnie otworzył oczy.

― Sinji… Bardzo ładnie proszę… ― Kas zatrzepotała rzęsami, przysuwając się jeszcze bardziej. Za długo go zna, żeby nie wiedzieć, co na niego podziała. ― Zrobisz to dla mnie…?
Odwrócił wzrok, walcząc sam ze sobą. Nie może. Nie wolno mu! Ona musi odpoczywać! Jest osłabiona! Ale tak słodko wygląda… Serce w jego piersi zabiło mocniej. Nie może patrzeć! Nie może patrzeć jej w oczy! Ale tylko zerknie… Tylko raz…
Ukradkiem spojrzał na twarz kuzynki. Na delikatny, uwodzicielski uśmieszek i lekko przymknięte powieki.

― Mmmmhhh… Dobra! ― jęknął. Kasumi uśmiechnęła się tryumfalnie i odsunęła w tył. ― Jestem beznadziejny. ― burknął cicho.

― Jesteś kochany. ― poprawiła i delikatnie cmoknęła go w policzek. Sinji zarumienił się nieznacznie, a potem odchrząknął i obrócił się do kuzynki, czekającej już przy oknie. Podszedł do niej i wziął ja na ręce. Splotła dłonie na jego karku, cały czas się uśmiechając.

― Robię to tylko dlatego, że jesteś dla mnie najważniejsza na świecie.
― Wiem Sinji. I dziękuję.
Westchnął ciężko i skoczył z parapetu, dociskając do siebie ciało dziewczyny.

***

Chłopak podniósł głowę i słabo spojrzał na mężczyznę przed sobą. Uchiha Sasuke, ojciec Ryuu.
― Pytam ostatni raz. Co wiesz? ― wysyczał ciemnowłosy.
― Powiedziałem już wszystko! ― warknął blondyn i splunął krwią.
― Łżesz! ― Sasuke wymierzył mu kolejny cios. Sshu zachwiał się i opadł, jednak Sasuke nic sobie z tego nie robił. Chwycił go za bluzkę i podciągnął gwałtownie do góry. Niezagojone oparzenie na plecach zapiekło chłopaka, jednak ten tylko syknął. ― Zabiłbym cię gnoju, ale mi nie wolno.
― To nie przeze mnie Ryuu… ― nie dokończył. Przerwał mu siarczysty policzek. Znowu upadł, gdy mężczyzna gwałtownie puścił materiał. Spojrzał na Sasuke. Zaciskał usta i dyszał ciężko. Sshu miał wrażenie, że zaszkliły mu się oczy, chociaż nie był pewny, czy po prostu nie odbija się od nich światło.
― Nie waż się wspominać o nim… Ani w mojej obecności, ani czyjejkolwiek. Nigdy!
Katana z charakterystycznym dźwiękiem wysunęła się z drewnianej, lakierowanej sayi. Przytknął końcówkę do krtani blondyna, mierząc go pogardliwym spojrzeniem. ― Hokage nie będzie miał mi za złe, jeżeli cię tu zarżnę… ― wysyczał.
― Tato, przestań! ― Usłyszał krzyk Mayu w momencie, w którym miał pchnąć rękojeść. Obejrzał się w tył i dostrzegł na balkoniku dziewczęcą postać. Różowo włosa zeskoczyła zgrabnie na ziemię, lądując w przyklęku i podbiegła do nich. ― Proszę cię, przestań. ― Chwyciła ojca za przegub, odciągając rękę z kataną w tył.
― Co ty tu robisz, Mayu…? Jak znalazłaś to miejsce? ― szepnął.
― To nie jest ważne! Daj mu spokój, tato. On nic nie rozbił. To wszystko nieporozumienie!
― On zabił…
― On nie zabił Ryuu! ― krzyknęła.
― Mayu…
― Brat umarł mi na rękach. A mimo to wiem, co widziałam. Nie zrzucę na niego winy, chociaż tak byłoby najprościej, prawda? Ryuu był ranny po walce z Itachim… A potem odepchnął przed ciosem Sasoriego Kas i Sinjiego, chociaż sam nie zdążył uskoczyć, właśnie przez ranę… ― Oparła się czołem o ramię ojca. ― Proszę cię, tato. Chociaż ty mnie wysłuchaj… ― szepnęła cicho.
Sasuke przełknął bezgłośnie ślinę i zerknął na Sshu. Chłopak przypatrywał się Mayu z niedowierzaniem. W końcu westchnął ciężko, chowając katanę z powrotem.
― Wiesz, że nie mogę go wypuścić. Zważywszy na jego pochodzenie i… Przeszłość, musi zostać tutaj.
― Wiem… ― Skinęła nieznaczeni głową.
Potem Uchiha przywołał do siebie dwóch ANBU. Zamaskowani Shinobi bez słowa podciągnęli obolałego blondyna na nogi i wyprowadzili z pomieszczenia. Mayu poszła z nimi, pod pretekstem porozmawiania z Sshu. Sasuke niechętnie się zgodził.
Gdy zostali sami, klęknęła przy kratach, przez które przełożyła dłoń. Bez słowa zaczęła leczyć chłopaka.
― Przestań. ― odepchnął ją. ― Będziesz miała problemy, jeśli cię przyłapią.
― Jestem córką głównego zarządcy Konoszańskiej Policji i najlepszą przyjaciółką córki Hokage. Na prawdę sądzisz, że oni mogą mi coś zrobić?
― A ojciec?
― Zawsze byłam jego oczkiem w głowie, a teraz… Teraz jakoś nie ma serca zabronić mi czegokolwiek. Może nie widać, ale on strasznie cierpi. Każdą wolną chwilę spędza w pokoju, gdzie Ryuu trzymał swoje rzeczy. Ojciec zawsze był milczący, ale po tym… Nie odzywa się praktycznie w ogóle. ― mruknęła cicho. ― Powinno na razie wystarczyć.
― zmieniął nagle temat. Będę przychodzić codziennie, dobrze?
― Dlaczego mi pomagasz? To przeze mnie on zginął.
― To nie była twoja wina, Sshu. To nie była niczyja wina. A poza tym… Lubię cię. ― Uśmiechnęła się lekko. Już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, jednak go uprzedziła. ― Nie, nie w ten sposób. ― roześmiała się cicho. ― Po prostu lubię. Jesteś uroczy, chociaż zazwyczaj pyskujesz. No i kochasz Kas, a ona jest dla mnie bardzo ważna.
― To chyba tylko jednostronne… Kasumi już mi nie ufa. - westchnął ciężko.
― Mylisz się. Zależy jej na tobie bardziej, niż myślisz. ― Skierowała się do wyjścia. Przy drzwiach zatrzymała się jeszcze i zerknęła na niego. ― Dzisiaj się obudziła. ― rzuciła na odchodnym i po chwili zniknęła za drzwiami.
Sshu zdezorientowany wpatrywał się w miejsce, gdzie przed sekundą stała.
Obudziła się.
Wreszcie.
Wielki kamień spadł mu z serca.
Czyli nic jej nie jest, stwierdził z ulgą w myślach.

9 komentarzy:

  1. AAAAAA!!!!!!!!! KAS się obudziła!!!! Dei ma zawód z powodu synka? Ach Mayu jest teraz taka miła...... Czekam na next'a i życzę dużo weny...

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany. Wiem, że strata syna musi naprawdę boleć i trudno sobie z tym poradzić, ale.. SASUKE TY SKURWIELU!!!!! O jezu, miałam ochotę mu przyjebać jak tak się znęcał nad biednym, niewinnym Sshu.
    Poza tym coraz bardziej lubię Mayuu, ale już chyba to mówiłam. Zapunktowała u mnie tym 'jesteś uroczy, chociaż zazwyczaj pyskujesz' xD
    No i Kas ma fajnie sposoby na przekonanie Shinjiego, to to dopiero było urocze :D
    A Dei'owi tak dobrze. Jest głupim chujem to niech umiera. Ach, ciągle nie rozumiem jak mogłam go tak baaaardzo znielubić! A myślała, że moja miłość do niego jest trwalsza xd
    Nie to, żebym chciała końca opowiadania, ale nie mogę się doczekać twojego kolejnego pomysłu. Masz już jakiś? Może być zdradziła co nieco, na temat fabuły?

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Mam już trzy rozdziały! :D
      A co do następnego opo... Hmmm...
      NOPE.
      Niespodzianka będzie! ^ ^

      Usuń
  3. Sasuke pobił Sshu :< :< Chociaż go rozumiem. No ale nie wolno, no eeeej! :< Dobrze, ze chociaż Mayu się wyrobiła. Ładnie mu pomogła i wgl...Cieszę się, że chociaż ona ^^ I Sinji, TY CIOTO, HAHAH, nie no, lubię go, ale jest ciotą, tak się dać zwodzić...
    Jeejku, nie wiem co dalej napisać. Oczywiście, że mi się podobało, bo grzechem byłoby, gdyby było inaczej... No ale. Wena mnie nagle opuściła, a notka specjalna się sama nie napisze, a szkoda :<
    Dlatego pozdrawiam i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty nie wiesz co jest chujowe i tyle! :P No po prostu wstydź się bezpodstawnie obrażać własne opowiadanie! Za karę ni chuja, nie dostaniesz xD
    Dobra, teraz do rzeczy, mi się rozdział bardzo podobał, jest ważny skoro nawiązuję do wydarzeń w następnym rozdziale, a coś mi się wydaję, że w następnym będzie tona akcji ;D bo Akatsuki chyba wykorzystają osłabienie tych naszych gówniarzy ;D
    Deidara dostał opierdol od lidera xD No, no dobrze że wyciągnął na wierzch tą kartę, że Sshu dowiedział się o śmierci matki i na nią zwalił jakby winę :P Ale szacun w ogóle, że wśród Aka Sshu cieszy się takim respektem, że przewyższył ojca xD
    Kas to ma zagrania na biednego Sinjiego - propos jego przemyślenia mnie rozwaliły xD - ach, te kobiety, tak zwana piąta władza XDDD Ale z Mayu to nawet jest dobra przyjaciółka :) nawet kurwa nie jest taka zła :P
    No a to przesłuchanie ładnie napisałaś ;D Sasuke nie miał litości, ale co mu się dziwić... zabiłaś mu syna! Na szczęście Mayu go trochę utemperowała, no i ma dobre intencje co do Sshu - nie odbiję go Kas :P
    No to ja życzę weny ;D
    Żądam, aby następny rozdział pojawił się w piątek! :)
    Pozdrawiam gorąco ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba cię nie zdziwię, jak powiem, że żal mi Sasuke? xd No bo mi go żal xd Szkoda gościa - syn mu kopnął w kalendarz i przyczynił się do tego jego brat... Masakra po prostu xD
    Ale Sshu też nie ma dobrze. Dobrze, że Mayu przyszła w odpowiedniej chwili.
    Kas... Ta, to było oczywiste, że nie posiedzi w miejscu xD A Shinji został teoretycznie zmuszony jej pomóc xd Chyba musi popracować nad swoją asertywnością w stosunku do Kas xDD
    Ogólnie to notka zarąbista i nie pieprz, że nie xP
    Czekam na next i weny na LISF życzę xd :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasumi się obudziła, a Ryuu nie zmartwychwstał ';__;
    Sshu w celi też prawie został unicestwiony...
    Dobrze, że Mayu czasami robi pożyteczne rzeczy:D
    No i ucieczka Kasumi przez okno xDD nieładnie tak wykorzystywać czyjeś słabości!
    Dobra lecę czytać reszte :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Sinji lamuj jebany, myślałam, że się przeciwstawi i będzie ql i wgl -,-

    Aaah Mayu, jak ja cię lubię, chyba jesteś moją ulubioną postacią :3
    Ciekawe, czy Kas wybaczy Sshu (oczywiście, że wybaczy xd) i będzie jak przed tą całą akcją :)...

    OdpowiedzUsuń

OBSERWATORZY