Info

1.Rozdziały pojawiają się raz w tygodniu (niedziela).
2. Szablony wykonuję samodzielnie i są dostosowane do mojej rozdzielczości (1280x1024). W razie problemów użyj ctrl+/ctrl-. Używam przeglądarki Mozilla Firefox!
3. Bardzo proszę o nie nominowanie mnie w klepankach! Oczywiście dziękuję i doceniam, ale zwyczajnie nie chce mi się w to bawić.
4. Nie kopiuj niczego bez mojej zgody!
5.Wszelkie komentarze nie dotyczące rozdziałów zostawiaj w zakładce SPAM!
6. W zakładce OPOWIADANIA znajdują się buttony bloga.
7. O ile to możliwe, staraj się nie psc w tn spub. Na prawdę, nie mam ochoty rozszyfrowywać Twojego komentarza...

16 maja 2013

LISF: ROZDZIAŁ 5

Znowu się lenicie *FOCH*
Najpierw po 13 komentarzy pod notą, a teraz co? Teraz dupa! T^T No ej, 2 minut wam żal? Wgl miał być jutro, dam dzisiaj bo mam tak kaprys! xD

Zdjęcie Tomoe w BOHATERACH.
Czytajcie i komentujcie!
Enjoy~! 
***

            Blondyn szedł zamyślony przez uliczkę, ignorując licznych sprzedawców zachęcających do kupna ich towarów. Zastanawiał się, jak zdobyć .
W myślach wciąż słyszał jej chichot. Westchnął ciężko.

Jesteś beznadziejny, Koji. Nie mogłeś zakochać się w innej?
Skarcił się w duchu.
Podniósł wzrok i dostrzegł w oddali znajomą twarz. Tomoe Nara. Nagle go olśniło. Jeżeli ktoś miałby mu doradzić, to właśnie ona! Przecież nie bez powodu nazywają ją geniuszem, prawda? Przyśpieszył nieco, żeby nie stracić jej z oczu.

– Tomoe! – zawołał za nią, gdy miała właśnie zniknąć za zakrętem. Dziewczyna zerknęła w tył. Na widok zbliżającego się kolegi, odwróciła się w jego stronę, wsuwając dłonie do kieszeni spodni.

– Koji? Co jest? – mruknęła. Tomoe zawsze miała znudzony głos i była bardzo inteligentna. Jednak, mimo iż należała do klanu Nara, walczyła marionetkami. W przeciwieństwie do rówieśniczek, nie interesowali ją chłopcy. Nie interesowało ją nic, co nie było kawałkiem drewna, z którego mogłaby wyrzeźbić kolejną lalkę. Ogólnie uchodziła za dziwaczkę. Nie była zbyt popularna, co szczerze mówiąc, odpowiadało jej najbardziej. Wolała przesiadywać w swojej pracowni, niż „tracić czas na durnych popijawach”.

– Doradzisz mi?

– W czym?

– Ja się chyba zakochałem. – wyjawił cicho, odwracając speszony wzrok od przenikliwych oczu czarnowłosej. Przez chwilę milczała, wpatrując się w niego uważnie, aż wreszcie westchnęła ciężko.
– Niech ci będzie. – Pokręciła głową i ruszyła w kierunku, w którym szła poprzednio, zostawiając chłopaka w tyle. Koji podbiegł do niej, zrównując z Narą krok. – Opowiedz mi coś o niej… – burknęła.

– No więc… Jest śliczna. Raczej nie zwraca na mnie uwagi… Bardzo popularna, w przeciwieństwie do mnie… – zaczął wymieniać. Tomoe zerknęła na niego ukradkiem. Wzrok miał rozmarzony, a usta rozciągały mu się w głupkowatym uśmieszku.

Ach, miłość. Ludzie głupieją od tego…
Prychnęła w myślach, obiecując sobie, że nigdy się nie zakocha. W milczeniu słuchała wywodów Kojiego, na temat jego ideału.

– No i właśnie musisz mi doradzić. Jak mam poderwać Mayu…? – Gwałtownie się zatrzymała i wytrzeszczyła na blondyna oczy. Obejrzał się na nią, nic nie rozumiejąc. Widząc jej niedowierzającą minę, zmarszczył brwi. – Co? – mruknął zdezorientowany.

Mayu? Uchiha Mayu? – wysyczała.

– No… Tak…? – przytaknął niepewnie.

– Odmawiam! – prychnęła, wymijając go gwałtownie.

– Tomoe! Dlaczego? – jęknął zrozpaczony i znów podbiegł do niej. Szła szybko, nawet nie racząc na niego spojrzeć. Zaciskała usta w wąską kreskę, marszcząc ciemne brwi. – Tomoe!

– Bo nie! Nie chcę mieć nic wspólnego z tą suką! – krzyknęła i pobiegła w sobie tylko znanym kierunku. Osłupiały wpatrywał się za nią, dopóki nie zniknęła mu z oczu. Nie miał pojęcia, dlaczego tak zareagowała. Musi wymyślić cos innego. Jeżeli ona mu nie pomoże, to musi poprosić kogoś, kto ją zna. Ryuu? Nie, on odpada. On prawdopodobnie nawet nie wie o jego istnieniu.

- Kasumi! – szepnął sam do siebie i ruszył na poszukiwania Namikaze.
            Od dłuższej chwili czuł na sobie świdrujące spojrzenie fioletowo włosej. Sshu odwrócił się do niej wreszcie, unosząc lekko lewą brew.
– Co?
– Dlaczego chodzisz bez koszulki? – burknęła, mrużąc oczy. Chłopak uśmiechnął się chytrze i nachylił nad nią. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami. Kasumi przez ten miesiac powoli oswoiała się z jego bezpośredniością. Nie rumieniła się już, gdy tylko przybliżał się do niej. Na przykład teraz. Ich twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów, a ona w dalszym ciągu wpatrywała się w niego twardo, bez jakichkolwiek oznak zażenowania.
– Bo mam co pokazywać. – Uśmiechnął się zabójczo i mrugnął do niej. Tym razem nie wytrzymała. Krew błyskawicznie napłynęła do jej twarzy i ujawniła dorodne rumieńce. Sshu roześmiał się głośno i wyprostował. Dziewczyna wydęła policzki i odwróciła głowę w bok. – Rumienisz się. Czyżbym ci się podobał? – Niespodziewanie objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie.
– Chyba śnisz. – prychnęła.
– No chyba jednak nie. – zaczął się z nią droczyć.
– Możesz mnie puścić?
– Nie.
– Sshu. – warknęła.
– Nie-e.
– Sshu! – krzyknęła i wpiła paznokcie w jego dłoń. Momentalnie pożałował, że zdradził jej swój słaby punkt. Błyskawicznie odsunął się od niej, chwytając za ucierpiały narząd.
–  Jak ci zaraz… – syknął, uwalniając dłoń z rękawiczki. Długi jęzor wysunął się na wierzch, w kierunku Kasumi. – A- Ani się waż… – zrobiła krok w tył.
– Ach taak? A co mi zrobisz? – Posłał jej upiorny uśmiech. Nim odpowiedziała, on już znalazł się za nią, uniemożliwiając ucieczkę mocnym chwytem w pasie. Wolną dłoń przysunął do jej policzka. Wciągnęła gwałtownie powietrze, czując jak mokry jęzor przywiera do jej skóry i przesuwa się po niej w górę i w dół, zostawiając po sobie warstwę śliny. Na chwilę zaległa pomiędzy nimi cisza. Kasumi znieruchomiała, szeroko otwierając oczy, a Sshu przypatrywał jej się podejrzliwie. Nagle rozległ się głośny, dziewczęcy pisk.
Koji zatrzymał się w pół kroku. Znał tylko jedną tak głośną dziewczynę (Nie licząc Mayu w nocy xP - dop. autorki). Szybko skierował się w boczną uliczkę, by już po chwili wyjść na środek szerokiej alei. Rozejrzał się w poszukiwaniu Kasumi. Kiedy wreszcie ją dostrzegł, szarpała się z jakimś kolesiem. O, raz nawet udało jej się go ugryźć. Blondyn zawył i bez skrupułów przerzucił ją sobie przez ramię.
– Postaw mnie idioto!
– Nie szarp się karlico!
– Nie nazywaj mnie karlicą palancie!
– To trzeba było cholera urosnąć, karlico!
– Puszczaj mnie! – ryknęła, by po chwili z głośnym hukiem wylądować na twardej ziemi. – Pojebało cię czy jak!?
– Robiłem co chciałaś. – burknął obrażony, krzyżując ręce na piersi. Kasumi podniosła się na nogi i zmierzyła go rozwścieczonym spojrzeniem. Wyglądała, jakby za chwilę miała go zatłuc.
Koji niepewnie ruszył w ich stronę. Zatrzymał się kilka kroków przed parą kłócącą się w najlepsze.
– Jesteś idiotą, Sshu!
– Spójrz lepiej na siebie! Nie dość, że karlica, to jeszcze kąsa! Wstrętna żmija... – odwarknął tamten.
– H- Hej Kasumi... – Chłopak zaryzykował w końcu i odezwał się, czego zaraz pożałował.
– ZAMKNIJ SIĘ! – oboje ryknęli na bogu ducha winnego Kojiego i niemal natychmiast wrócili do przerwanej konwersacji. Kasumi dopiero po chwili zorientowała się w sytuacji. Bezceremonialnie zatkała dłonią usta Sshu, którego akurat przyciągnęła za włosy w dół i odwróciła się do kolegi. Ten z kolei wyglądał na skołowanego, przerażonego i odrobinę urażonego.
– Co chciałeś Koji? –  spytała, uśmiechając się słodko. Sshu w dalszym ciągu trzymała za kudły, zasłaniając dłonią jego usta. Chłopak się wyrywał, ale jakoś nie szło mu specjalnie. – Przestań! – ryknęła na niego i nadepnęła mu na stopę. Blondyn jęknął cicho, tym samym uspokajając się.
Koji po raz kolejny stwierdził, że ona była straszna. Siłą wyrwał się z odrętwienia. Odchrząknął cicho, jednocześnie układając w myślach swoja wypowiedź.
– No więc, jakby to ująć… – zaczął. – Musisz pomóc mi z Mayu.
– Hę? – Kasumi zamrugała kilka razy, uśmiechając się głupkowato.
– Masz mu pomóc z Mayu! Wiesz, twoją przyjaciółką. Różowe włosy, w przeciwieństwie do ciebie ma cycki. – podpowiedział jej cicho Sshu, który wreszcie oswobodził się z uścisku.
– Och, zamknij się! – Spiorunowała go wzrokiem. – A ty chodź. – Odwróciła się do Kojiego i nim cokolwiek powiedział, pociągnęła go za sobą.
***
            Sinji westchnął ciężko. Została mu do posortowania ostatnia półka z aktami. Podszedł leniwie do wysokiego regału i jęknął cicho, stwierdzając, że niemal pęka w szwach. Chcąc, nie chcąc sięgnął po pierwszą z brzegu kopertę. Kiedy ta ani drgnęła, zmiął w ustach przekleństwo i zapierając się ręką na krawędzi szafki, pociągnął za nią. Na jego nieszczęście, wraz z tą jedną teczką wyleciało kilka innych.
W archiwum rozległo się głuche łupnięcie, kiedy chłopak zachwiał się pod ciężarem raportów i innych danych i stracił równowagę. Podniósł się na łokciu, rozmasowując obolały tył głowy, a potem zaczął zbierać rozsypane kartki. W pewnym momencie natknął się na raporty dotyczące członków Akatsuki. Z czystej ciekawości zajrzał do środka i zaczął pobieżnie przeglądać zawartość. Właśnie miał odłożyć je na miejsce, gdy zauważył dziwnie znajomą postać. Uważnej przyjrzał się fotografii i charakterystyce.
– Nie możliwe. – szepnął cicho i zerwał się na nogi. Ukrył kopertę pod koszulą, a resztę upchnął z powrotem w półce. Bez słowa wybiegł z archiwum, wciskając strażnikowi klucze i nie czekając na jego reakcję, pognał przed siebie.
***
Sshu usiadł na nagrzanej skale. Przed nim rozpościerała się panorama Konohy. Widział z góry ludzi. Sprzedawcy przekrzykiwali się nawzajem, starając się zwrócić na siebie uwagę potencjalnych klientów. Coraz bardziej podobało mu się w tym miejscu i coraz częściej nachodziła go ochota olania misji, ojca i tej pieprzonej organizacji. Pierwszy raz nikt nie patrzył na niego z wyższością, czy pogardą, tak jak to robili dotychczas. Wieczorem wracał z Kasumi do domu i siedzieli do późna, rozmawiając o różnych pierdołach. Rano budziły go odgłosy krzątaniny, dochodzące z kuchni. Matka dziewczyny każdego ranka szykowała im przed wyjściem śniadanie. Kilka razy nawet jej pomagał… Nie myślał, że kiedykolwiek zazna rodzinnego ciepła, którym kobieta go obdarzyła. Mimo, że był dla niej całkowicie obcy.
Nawet z Sinjim doszli jako, tako do porozumienia. Koleś był naprawdę w porządku. Dało się z nim pożartować praktycznie na każde tematy. Raz nawet poszli z Kasumi i Mayu do sauny. Oczywiście zostali nakryci przy podglądaniu i koniec, końców dostali opieprz… Ale we dwójkę zawsze raźniej.
W pewnym momencie usłyszał za sobą czyjeś kroki. Zerknął w tył, natrafiając na Hyuugę.
– Sinji. Siema. – Machnął mu dłonią na przywitanie, ale chłopak nie zareagował. Cały czas wpatrywał się w niego chłodnym wzrokiem. Zatrzymał się tuz przy blondynie, patrząc na niego z góry. – Co ci? – Sshu parsknął śmiechem
– Musimy pogadać. – mruknął szorstko brązowowłosy. Starszy chłopak zmarszczył brwi, ale bez słowa podniósł się i ruszył za Sinjim.
            Rozejrzał się wokół. Nie był jeszcze w pokoju Hyuugi. Pomieszczenie było jasne i przestronne, urządzone w staro japońskim stylu. Szatyn przeszedł obok niego i podszedł do półki z książkami. Wyjął jakiś skórzany wolumin i otworzył go, wydobywając ze środka białą teczkę. Sshu przeniósł na niego wzrok.
– Siadaj. – doszedł go twardy głos chłopaka. Zajął miejsce na parapecie, zerkając pytająco na brązowowłosego. – Powiedz… Jak to jest być synem Nukenina?
– O czym ty mówisz? – Blondyn przełknął cicho ślinę, zaciskając dłonie na krawędzi parapetu. Sinji posłał mu cyniczny uśmieszek.
– O tym. – Rzucił plik kartek na wolne miejsce na parapecie. Sshu zerknął na nie i zbladł lekko, widząc zawartość pierwszej strony.
– Skąd to wziąłeś? – warknął, krzyżując z Hyuugą spojrzenia.

12 komentarzy:

  1. HA! PIERWSZA! *utz, untz*
    Jak mogłaś wstawić rozdział przed terminem?! No, jak?! Przecież to jest niewybaczalne, a wręcz karalne! XD
    Dooobra, z moim mózgiem jest coś 'nie halo'. Whatever. .w.
    Rozdział super, tylko za krótki. MY CHCEMY WIĘCEJ! ^o^
    Kurcze, Shikamaru też ma dziecko! Tylko po tych marionetkach, to się zastanawiałam, czy matką nie jest czasem Sasori.
    Te kłótnie pomiędzy Kasumi a Sshu są po prostu epickie! Zawsze sikam ze śmiechu jak czytam o nich. Jesteś genialna dziewczyno. ó3ó
    To chyba wszystko... A! Tak dla jasności, to przeczytałam tamten blog do końca. *dumnie wypina pierś* >3<

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooo rany wyczuwam kłopoty ;__;
    Hm ciekawa ta Tomeo, czemu tak nie lubi Mayu ;>
    Liczę na jakiś epicki plan Kasumi, który pomoże Kojiemu xD Poza tym boskie kłótnie Kas i Sshu xD
    No i ciągle czekam na kolejne spotkanie Kas z Ryuu

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. No co Ty chcesz, notka od kilkunastu godzin, a już masz 3 komentarze ;) Ja się czasem po 2 dniach nie mogę doczekać 1 o.O
    Więc morda w kubeł i oba oka na komentarz. To kaprawe też. <- jakby to ujął król Julian xD
    No dobra. Muszę odstawić Pingwiny z Madagaskaru, a teraz do rzeczy:
    Jak pewnie wszyscy zastanawiam się co to u licha za sprawa, przez którą Tomoe nie znosi Mayu... Mam pewne 3 teorie, ale o żadnej nie powiem, bo jeszcze wyjdę na głupszą niż jestem x)
    No cóż. Pisz dalej, oby tak samo dobrze, albo i lepiej jak teraz ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam^^

    Nie ma to jak traktowanie Koji'ego ;p Kocham te konfersacje Sshu i Kasumi.

    No nic, ja jestem leniwa i mi się nie chce nic więcej pisać. Wybacz...

    No to do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to czas na mnie ;D Świetny rozdział, ale wszystkie twoje takie są ;D trzymasz poziom - brawo ;D
    Hm, hm Koji się zakochał ładnie, ładnie ;D Tylko szkoda, że to akurat nasza nimfomanka xD Nie wróże im dobrej przyszłości :P ale coś ich chyba jednak połączy xD no i Kasumi mu pomoże ;D
    No właśnie, ona i Sshu są razem tacy słodcy xD Po prostu na ich wątkach nie mogę się, nie uśmiechnąć :P te rumienienie się dziewczyn jest urocze :) zresztą drażnienie się ludzi też jest fajne ;D
    Sinji marnuję swój czas na układanie archiwów xD ale, ale odkrył prawdziwą tożsamość Sshu, mam nadzieję że go nie wyda :( Czuję, że raczej będzie pogrywa w szantaż, się okażę ;)
    Czekam na next'a ;D
    Pozdrawiam i życzę weny :) ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero trafiłam na tego bloga i już w piętnaście minut przeczytałam calutki :D Przyjemnie się czyta rozdziały, opisy są opisane bardzo realistycznie tak że idzie wczuć sie w dany nastruj co dla mnie jest dużym plusem ; p Co do rozdziału to mam nadzieję że tajemnica Sshu nie zostanie ujawniona na światło dzienne.

    Pozdrawiam Osora-chan :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Sshu i Kasumi, para idealna xD Ten Twój przypis o Mayu był genialny xD No i ten koniec o.O Się wydało, będzie jazda. :D Sshu ma przerąbane, że tak powiem bardzo delikatnie. A Koji to taka sierota życiowa, uwielbiam takich <3 No i się zastanawiam, czemu w Tomoe taka nienawiść do Mayu. Może ma to coś związane z chłopakiem? No cóż, będę musiała zaczekać do kolejnych rozdziałów, żeby się dowiedzieć *.*
    Więc pozdrawiam i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczyno, jak ty możesz kończyć w takich momentach? >.<
    Kłótnia Sshu i Kasumi… ach <3. Rozwalające.
    Jak to się mówi ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na mroczne--opowiesci.blogspot.com
    Mroczna Elfka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, jeszcze jedno… ja to zawsze o czymś zapomnę, a potem kilka godzin później EUREKA! jak Einstein -.-.
      No ale powracając… czy zrobisz wątek homoseksualny? :<

      Pozdrawiam!
      Mroczna Elfka

      Usuń
  9. Tsu świnio jak mogłaś nie powiedzieć że dodałaś rozdział?! Hmm tak więc UWIELBIAM Tomoe xD ale tego mogłaś się spodziewać : D Ogólnie mi się podobało i czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MÓWIŁAM NA KONFIE ZE 3 RAZY CHYBA. NIE MOJA WINA, ŻE ŚLEPA JESTEŚ XD

      Usuń
  10. Osz to Sinji, szczfany liseł, a niech tylko wyda Sshu *strzela kostkami w palcach*

    Kłótnia Kasumi i Sshu była świetna, ja bym się zesrała ze strachu, gdyby mnie taki jęzor po twarzy lizał ._.
    Notka supcio *-^

    OdpowiedzUsuń

OBSERWATORZY