Info

1.Rozdziały pojawiają się raz w tygodniu (niedziela).
2. Szablony wykonuję samodzielnie i są dostosowane do mojej rozdzielczości (1280x1024). W razie problemów użyj ctrl+/ctrl-. Używam przeglądarki Mozilla Firefox!
3. Bardzo proszę o nie nominowanie mnie w klepankach! Oczywiście dziękuję i doceniam, ale zwyczajnie nie chce mi się w to bawić.
4. Nie kopiuj niczego bez mojej zgody!
5.Wszelkie komentarze nie dotyczące rozdziałów zostawiaj w zakładce SPAM!
6. W zakładce OPOWIADANIA znajdują się buttony bloga.
7. O ile to możliwe, staraj się nie psc w tn spub. Na prawdę, nie mam ochoty rozszyfrowywać Twojego komentarza...

26 kwietnia 2013

LISF: ROZDZIAŁ 2



– Tatooo... – Kasumi jęczała tak już dobre pół godziny. Kiedy przyprowadziła Sshu do swojego ojca i pokrótce opowiedziała, jak sprawa stoi, Naruto sprawiał wrażenie zatroskanego. No bo jego córeczka zna jakiegoś starszego chłopaka z Iwy? Przecież to jeszcze dziecko! Co z tego, że na każdej misji ryzykuje życiem? Teraz to co innego. Sshu to chłopak, nie jakaś tam zgraja rządnych krwi złoczyńców, tylko czekających na życie jego ukochanej księżniczki!
– Już powiedziałem, co o tym sądzę. – mruknął mężczyzna. Kasumi prychnęła rozdrażniona.  Ojciec był nieugięty... Ale ona wcale nie była lepsza! Zerknęła na chłopaka obok. Wyglądał‚ jakby cała ta sytuacja nieźle go bawiła.
Świetnie. Jeszcze tego brakuje, żeby się przed nim zbłaźnić…
Prychnęła w myślach.
Kiedy poczuł na sobie jej wzrok, odwrócił głowę w drugą stronę, ukrywając drżące kąciki ust.
– Tatku nooo... – Zdecydowała się wytoczyć ciężkie działa. Zrobiła wielkie oczy i niewinną minkę, posyłając Naruto iście psie spojrzenie. Hokage zacisnął usta w wąską kreskę. Blondyn wyglądał, jakby toczył ze sobą ciężką walkę. W końcu westchnął ciężko.
– Dobra, dobra... Machnął dłonią i zwiesił smętnie głowę. – Może się u nas zatrzymać.
Yatta! pisnęła fioletowo włosa i podskoczyła w górę. – Dziękuję tatku!- Ucałowała ojca w policzek i wybiegła z gabinetu, ciągnąc za sobą Sshu. Drzwi zatrzasnęły się za nimi z głośnym hukiem.  Naruto oparł się łokciami na blacie biurka i ukrył twarz w dłoniach.
Co ja z nią mam...
***
Od dłuższej chwili czuł na sobie jej wzrok. Lekko rozbawiony zerknął w dół, prosto na nią. Kasumi mimowolnie się zarumieniła i szybko spojrzała w bok.
– Co tak patrzysz? – mruknął. Dziewczyna przeczesała włosy dłonią, starając się wymyślić jakieś logiczne wytłumaczenie. Przecież nie powie "Gapię się bo mi się tak podoba". Wziąłby ją za jakąś kretynkę. Poza tym, ona ma Ryuu. A przecież to była miłość od pierwszego wejrzenia!
– Od tego mam oczy. – Wzruszyła ramionami. Sshu uniósł z rozbawieniem brwi i uśmiechnął się przebiegle.
– Czemu po prostu nie powiesz, że jestem przystojny i nie możesz oderwać ode mnie wzroku?
Kasumi spojrzała na niego z politowaniem i cmoknęła pod nosem.
– Nie masz o sobie zbyt dużego mniemania?
– Hm? Nie, czemu niby?
– Jesteś idiotą. – ucięła, kręcąc głową i wyprzedziła go. Blondyn zmrużył oczy. Co za cholera jedna. Nie był przyzwyczajony do nazywania go idiotą, a zwłaszcza przez laski... Prychnął cicho i przyspieszył kroku, żeby jej nie zgubić.
          –Sinji... Puść mnie! – Mayu usiłowała wyrwać się chłopakowi, jednak jego dłoń opleciona wokół szczupłego nadgarstka różowo włosej nie ustępowała. W końcu westchnęła ze zrezygnowaniem i pozwoliła mu się prowadzić. Powiesz mi chociaż, gdzie idziemy...? bąknęła, przyglądając się swoim paznokciom. Przez to nie zauważyła, jak Hyuuga się zatrzymuje i koniec, końców wlazła w niego.
Szatyn poczuł coś miękkiego, rozpłaszczającego się na jego łopatkach. Niepewnie zerknął w tył, natrafiając na dziewczynę przylepioną do jego pleców.
Więc to było to, co myślał, że tym było?
Lubieżny uśmieszek wypełzł na jego usta, podsycany fantazjami kłębiącymi się w jego głowie.
 Piękny sen na jawie został jednak przerwany przez bardzo dobrze znajomy głos. Siłą doprowadził się do porządku i wyjrzał zza rogu. Tak, jak się spodziewał; Kasumi szła w ich stronę wzdłuż muru, a za nią Sshu. Odwrócił się do Mayu. Dziewczyna właśnie poprawiała biustonosz. Sinji zamarł z otwartymi ustami, błądząc wzrokiem po krągłościach Uchihy.
Wiele trudu sprawiło mu otrząśnięcie się z tego błogiego stanu i naprowadzenie mózgu na właściwy tor myślenia.
– Tam jest chłopak. A ty masz za wszelką cenę nie dopuszczać go do Kasumi. – wyjaśnił krótko i nim Mayu spytała o cokolwiek, wypchnął ją zza zakrętu. Jakimś fartem udało mu się to w tym momencie, gdy Sshu był akurat obok.
Chłopakowi mignęły tylko różowe włosy, a za chwilę leżał już na ziemi, przygnieciony przez ich właścicielkę.
– Mayu! – oburzyła się Kasumi
– To był wypadek Kas. Przecież nie weszłam w niego spec... – urwała, kiedy wreszcie podniosła wzrok na Sshu. – Specjalnie... – uśmiechnęła się do blondyna. Ku niezadowoleniu fioletowo włosej, odwzajemnił gest, przyprawiając Mayu o delikatny rumieniec. Namikaze przeszyło ukłucie zazdrości. Nawet rumieni się ładniej. Nie to, co ona; czerwona na twarzy, jak jakiś przeklęty pomidor. Wywróciła oczami i skrzyżowała ręce na piersiach.
– Wygodnie? – sarknęła, odwracając wzrok od wdzięczącej się przyjaciółki. Nie zauważyła nawet, kiedy tuż obok stanął Sinji i objął ją ramieniem. Wciągnęła gwałtownie powietrze, na oślep wymierzając cios potencjalnemu napastnikowi. Usłyszała zduszony jęk i głuche łupnięcie. Spojrzała w tył. Metr za nią, na ziemi, leżał Hyuuga, z trudem łapiąc oddech.
– W splot słoneczny... – wyjąkał. Dziewczyna zbladła na twarzy i uklękła przy kuzynie.
– O rany, Sinji! Przepraszam! – pisnęła, pomagając mu wstać. – Nic ci nie jest?
– Prawdziwy Shinobi powinien być odporny na takie ciosy, nie sądzisz? – Usłyszała kpiący głos Sshu. Odwróciła się do niego i zgromiła wzrokiem. Na Mayu, uczepioną jego ramienia nawet nie patrzyła.
– Nie ważne. – burknęła i poszła dalej, wlokąc pod ramię znokautowanego szatyna.
                                                                        ***
Był wieczór. Kasumi siedziała w salonie i czytała książkę, gdy w mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Z cichym westchnięciem przerwała lekturę i podeszła do drzwi. Otworzyła je, po drugiej stronie zastając Sshu. Blondyn zlustrował ją powoli wzrokiem, unosząc lekko brwi.
– Łał. Jestem pod wrażeniem. – mruknął, przeciskając się obok niej.
– O co ci chodzi? – Z powrotem zamknęła drzwi, a potem skierowała się do salonu. Sshu zdążył już rozwalić się na sofie.
– O to, że jednak coś tam masz. – Odchylił się w tył na oparciu i wskazał palcem na lekko rozchylone poły szlafroka dziewczyny. Kasumi momentalnie spaliła buraka i odrobinę niezdarnie zasłoniła swoje marne wyposażenie.
– Jesteś okropny. – burknęła i podeszła do stolika w celu zabrania książki. Podniosła ją, kierując się następnie do swojego pokoju. Ledwo zsunęła puchaty materiał i wpełzła pod kołdrę, a drzwi otworzyły się na oścież i do środka, jak gdyby nigdy nic wszedł sobie Sshu. Z niedowierzaniem przypatrywała się, jak podchodzi do jej łóżka i siada na brzegu.
– C- Co ty robisz? – wydukała.
– Gdzieś muszę spać no nie?- ziewnął i położył się obok.
– No ty sobie chyba żartujesz!? – krzyknęła i zepchnęła chłopaka na podłogę. W pokoju rozbrzmiał odgłos uderzenia o drewniane panele, a chwilę potem Sshu parsknął śmiechem. Zdezorientowana wychyliła się znad łóżka, posyłając chłopakowi nic nierozumiejące spojrzenie. Zbita z tropu obserwowała, jak leży na ziemi i zaśmiewa się z niewiadomo czego... – Co znowu?
– Żałuj, że nie widziałaś swojej miny. – Znów parsknął pod nosem i podniósł się do siadu. Kasumi automatycznie zakryła się kołdrą po samą szyję, co nie umknęło uwadze chłopaka. Pokręcił z rozbawieniem głową.
– Wyluzuj... – rzucił na odchodnym i po chwili zniknął za drzwiami.
***
Obudziły ją głośne śmiechy. Kasumi otworzyła zaspane oczy i zmarszczyła brwi. Co tam się dzieje do cholery, pomyślała i podniosła się do siadu. Gdy gołe stopy dotknęły drewnianej podłogi, zadrżała lekko. Nienawidziła wstawać.
Ziewając przeciągle, zgramoliła się z łóżka i bez namysłu skierowała do drzwi.
– Dzień dobry... – mruknęła, przecierając oczy. Zerknęła w kierunku stołu i stanęła jak wryta. Wpatrywały się w nią błękitne oczy Sshu. Chłopak uśmiechał się idiotycznie, przeżuwając powoli tosta.
– No widzisz? Mówiłem, że jednak coś tam masz. – szepnął tak, żeby tylko ona to usłyszała. W tym momencie dotarło do niej, że przecież ma na sobie jedynie cieniutką bluzkę na ramiączkach i krótkie spodenki, nie sięgające nawet do pół uda.
– CHOLERA! – jęknęła czerwona na twarzy i czmychnęła z powrotem do pokoju. Sshu pokręcił głową i wrócił do przerwanego śniadania. Zerknął na Hinatę, czując na sobie jej wzrok. Kobieta przypatrywała mu się ukradkiem, unosząc delikatnie wąskie brwi, ale nic nie powiedziała. Blondyn również milczał, popijając łyk herbaty.
           
Szła przed siebie szybkim krokiem, co jakiś czas zerkając w tył. Sshu cały czas podążał za nią, od niechcenia rozglądając się na boki.
Jak można być tak zadufanym w sobie, irytującym, aroganckim bubkiem, to się po prostu w głowie nie mieści! „Jednak coś tam masz” !? Cholerny… Gdyby tylko wiedziała, jaki jest, to w życiu nie zaproponowałaby mu noclegu u nich w domu. Ale przecież nie może go teraz od tak sobie wywalić na ulicę…
Nawet nie zdawała sobie sprawy, że przez całą drogę na pole treningowe targa się za włosy i mamrocze coś pod nosem.
– Dobrze się czujesz? – usłyszała koło ucha szept i wzdrygnęła się. Zdezorientowana zerknęła w bok, skąd dochodził głos, natrafiając na twarz chłopaka. W jednej chwili zaczerwieniła się po koniuszki włosów, zaciskając usta i bez słowa ruszyła przed siebie. – Hej no. Co ja ci zrobiłem? – Blondyn rozłożył ręce w geście niewiedzy i krzyknął za nią. Nie odpowiedziała. Zniknęła gdzieś w gęstwinie drzew, zostawiając go na środku ulicy.
Westchnął cicho i poszedł w ślad za nią. Przez kilka minut przemierzał leśną ścieżkę, aż jego oczom ukazała się mała polanka. Na środku stały trzy słupy treningowe. Przed jednym dostrzegł Kasumi. Dziewczyna ćwiczyła właśnie taijutsu. Przysiadł pod drzewem, obserwując jak z roztargnieniem raz po raz uderza w pal. Była wyraźnie rozkojarzona. Po chwili namysłu, podniósł się i powoli zaczął podchodzić do trenującej fioletowo włosej. Zauważyła go kątem oka, jednak nie przerwała ćwiczeń.
– Jesteś zła?
– Nie. – bąknęła.
– Bardzo? – kontynuował. Z doświadczenia wiedział, że zazwyczaj, gdy dziewczyna zaprzecza, myśli zupełnie na odwrót.
– Pffh… – prychnęła pod nosem, wymierzając kolejny cios w drewnianą powierzchnię słupa. Nagle dłoń ześlizgnęła się w bok i Kasumi poleciała prosto na pal. Zacisnęła mocno powieki, szykując się na uderzenie, które… Nie nastąpiło. Otworzyła ostrożnie oczy i spojrzała w dół. Sshu złapał ją w pasie, tym samym ochraniając przed upadkiem. Zapadła cisza, którą w końcu ktoś musiał przerwać. Namikaze wyrwała się chłopakowi, rzucając mu wściekłe spojrzenie.
– Dziewczyno, o co ci chodzi?
I jeszcze ma czelność pytać, warknęła w myślach.
– O nic.
– No przecież widzę. Uraziłem cię czymś? – Podszedł do niej. – Hej, Kas… – ujął ją pod brodę i odwrócił twarz dziewczyny przodem do siebie, zmuszając, żeby na niego spojrzała. Jej białe oczy ciskały w niego tysiącami piorunów. Nieoczekiwanie, Sshu się uśmiechnął. – Słodko wyglądasz, jak się złościsz. – mruknął.
– Odczep się! – Odtrąciła jego dłoń i wróciła do treningu. Przyglądał się, jak raz po raz uderza w pal, mamrocząc pod nosem litanię wymyślnych epitetów pod jego adresem. Postanowił, że trochę ją sprawdzi…
– Ej Kasumi… Orientuj się! – W ostatniej chwili wskoczyła na czubek słupa, unikając podcięcia nóg. Wyprostowała się, spoglądając na niego z góry. Chłopak posłał jej wyzywające spojrzenie, na co niemal natychmiastowo zareagowała. Ugięła kolana i skoczyła w tył, wykonując w powietrzu zgrabne salto. Wylądowała na ziemi i błyskawicznie ustawiła się w pozycji do ataku. – No i to rozumiem… – mruknął pod nosem, nie spuszczając z niej wzroku.
Skoczyli ku sobie w tej samej chwili. Dziewczyna zamachnęła się ręką, celując w twarz blondyna, jednak sparował cios bez większych trudności. Kasumi ponownie przystąpiła do ataku. Sshu, dokładnie śledząc każdy jej ruch, w odpowiednim momencie okręcił się, przepuszczając ją obok, by sekundę później zajść od tyłu i unieruchomić ręce.
– Przegrałaś. – zaśmiał się.
– Nie bądź taki pewny siebie. – warknęła. Ugięła nogi i nim zdążył jakoś zareagować, podcięła go w zgięciu kolan, co poskutkowało upadkiem na plecy i przygnieceniem przez jej ciało. Od razu skorzystała z okazji, wyswobadzając się z uścisku i odskoczyła w bok, sięgając do wąskiej sayi* na plecach. Wydobyła z niej obosieczne tant
o**. Chłopak uniósł brwi, ale posłusznie wydobył z kabury przy pasie kunaia. Fioletowowłosa przez chwilę krążyła wokół niego, jakby czekając na odpowiedni moment do ataku, aż wreszcie ruszyła w jego kierunku, szykując się do ciosu. Tuż przed nim skoczyła w górę, by za moment opaść prosto na Sshu.
Metal szczęknął głośno, kiedy zablokował jej ostrze. Kasumi skorzystała z okazji i uderzyła najbardziej odsłonięte miejsce- brzuch. Wymierzyła mu potężnego kopniaka, przez co odleciał kilka metrów dalej. Nie czekając na jakąkolwiek reakcję, doskoczyła do niego, przygważdżając własnym ciałem do ziemi.
Ostrze przystawione do krtani blondyna błysnęło groźnie.
Nachyliła się nad nim.
 
– Jesteś beznadziejny. – mruknęła.                                                                      
– Serio? – posłał jej kpiący uśmieszek i przeniósł wzrok gdzieś w bok. Zerknęła w tym samym kierunku, zauważając małego pająka unoszącego się obok niej. Otworzyła oczy szerzej i zerwała się na nogi w momencie, gdy ładunek eksplodował, odrzucając ją w tył. Wyrżnęła o ziemię, a upuszczony sztylet odleciało w gąszcz krzaków. Usiłowała się podnieść, jednak Sshu ją uprzedził. Błyskawicznie znalazł się nad nią i uniemożliwił jakikolwiek ruch, oprócz bezcelowych prób wyswobodzenia się. – Coś mówiłaś? – zmrużył oczy, uśmiechając się zadziornie.

Poczuła, jak zdradzieckie rumieńce wykwitają na jej policzkach, burząc wszelkie pozory obojętności. Cholerne geny. Czemu akurat to musiała odziedziczyć po mamie? – Możesz ze mnie zejść? – burknęła, odwracając od niego zażenowany wzrok.
– Dlaczego? Mi tam wygodnie...
– Złaź. – rozkazała.
– Najpierw przeproś. – Wyszczerzył się. Kasumi spojrzała na niego z niedowierzaniem i prychnęła oburzona.
– Za co niby?
– Za tego kopniaka… To bolało, wiesz? – Ponownie prychnięcie z jej strony wywołało nadmiernie słodki uśmieszek na ustach chłopaka.
– Przepraszam.- wycedziła przez zęby.
– Ładniej.
– Bardzo, kurwa ładnie przepraszam.
– Ładniej…
– Zejdź ze mnie idioto! – krzyknęła i zaczęła się szarpać. Chłopak zaśmiał się głośno, z rozbawieniem śledząc jej poczynania. W końcu rozwścieczona złapała go za ramiona i szarpnęła w bok, przekręcając pod siebie. – Mówię złaź, to złaź. – mruknęła i podniosła się. Podeszła z powrotem do słupów, kontynuując przerwany trening. Sshu podniósł się do siadu, opierając łokcie na ugiętych kolanach i przyglądał się jej. Na twarzy fioletowo włosej malowało się teraz skupienie, a każdy cios był wyprowadzany z precyzją i koncentracją. Uśmieszek, który do tej pory wykrzywiał jego usta, został zastąpiony grymasem niezadowolenia. 

***
*saya- pochwa japońskiego miecza lub broni drzewcowej
**tanto- rodzaj sztyletu lub puginału japońskiego z jedno- lub obosiecznym ostrzem, o długości od 15 do 30 centymetrów.

10 komentarzy:

  1. Kyaaaa jak ja ubóstwiam Sshu! :D
    Za to Mayu nie cierpię, znaczy w tym rozdziale mnie wkurviła. Taka Sakura wersja hard, niech tylko spróbuje jakiegoś podrywu! ;__;
    Współczuję Kas, że też odziedziczyła do Hinacie akurat rumieńce a nie na przykład.. cycki xD
    Wspominałam już, że lubię Sshu? Nie? To świetnie, jest normalnie GENIALNY! Te teksty, zachowania.. Fajnie, że to tak w sumie dopiero.. 3 dzień ich znajomości a oni zachowują się swobodnie jakby znali się całe życie. No pomijając w sumie momenty zawstydzonej Kasumi xd
    Swoją drogą jest trochę przewrażliwiona, no bo bluzka na ramiączkach i spodenki to niby strój jakiś taki nieodpowiedni do wystąpień publicznych? xd

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka super^^ Jestem dziś leniwa, więc nic więcej nie napiszę ;p CZEKAM NA NEXTA!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham te opowiadania ^^. Jak je czytam to od razu humor mi się poprawia, a mogę dodać, że mój dzisiejszy dzień nie zaliczyłabym do udanych, wręcz przeciwnie.

    Tekst typu „Jednak coś tam masz” był epicki :D więcej takich ^^
    Pozdrawiam i mam nadzieje, że za nie długo pojawi się kolejna notka :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Naruto mnie rozwala u ciebie XD
    Co tam niebezpieczne misje, na których ryzykuje życiem! Sshu to CHŁOPAK! To to dopiero zagrożenie jest XD
    "Coś tam jednak masz" - aż się zdziwiłam, że Naruto go przez okno nie wywalił albo co XD
    W ogóle, Sinji mnie rozwala XD I ten jego wkurw na Sshu xd
    Niohohoho, Sshu nie będzie miał tak łatwo jak myślał - Kasumi taka uległa nie jest, będzie się musiał trochę wysilić xp
    No to tego... Ja czekam na następny rozdział xd Dodawaj szybko! xd
    I weny życzę :]

    OdpowiedzUsuń
  5. Kyaaa! Jak ja mogłam to przegapić?! Już tyle godzin tu jest, a ja dopiero teraz zauważyłam T.T
    Z resztą, mniejsza. A tak się w szkole zastanawiałam, kiedy coś napiszesz ;)
    A tak właściwie, Tsuki-chan, myszę Ci się przyznać: jestem debilem -.-
    2 z moich ulubionych blogów (a ten trzeci) należą do Ciebie, a ja dopiero... 2, może 3 dni temu się zorientowałam.
    Głupia, głupia, głupia Kaori -.-

    OdpowiedzUsuń
  6. Zarąbisty rozdział :D Dopiero wyszły dwa i prolog, a jestem nimi zachwycona ;D
    Boziu i jak tu nie lubić twoich bohaterów? xD
    Naruto jest taki nadopiekuńczy do córki xD mordercy mogą być, ale chłopcy nie? wtf xD On chcę, aby córka zmieniła orientację? XD
    Sshu to też miażdży myślałam, że coś było pod łóżkiem, że się tak nabijał xD No i szok, że Naruto mu pozwolił spać z córką w jednym pokoju XD
    Sinji to chyba mój ulubieniec XD Taki zboczony głupol xDD Naprawdę, jak on się poświęca da Kasumi - dla niej rezygnuje z innych panienek xD
    Kasumi jest super, jak narzeka na geny rodziców XD I to jak była zazdrosna o przyjaciółkę, no słodkie to było :D
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
    Życze dużo weny ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hihi, słodkie to nawet było ^^ Sshu jest najlepszy, nie da sie go nie lubić :D Kasumi jest fajna ^^ Ogólnie, super rozdział ^^
    "Coś tam masz" xD Jakie to szczere :D
    Pozdrawiam i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem na tel, więc komentarz będzie krótki.
    Sshu jest ŚWIETNY
    Kasumi też fajna ;D
    No i kuzynek mój ulubieniec :3
    Rozdział cudny ^^
    Życzę weny i czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Sshu, no po prostu uwielbiam, jest taki fajny :>
    A Shinji (dobrze napisałam?) jest śmieszny :D

    Trochę niepokoi mnie Mayu, ale nie wiem, czy słusznie *szept*

    Podoba mi się twój sposób pisania, chyba masz kolejnego fana :>

    PS Nie podlizuję się, joł.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przez caly czas mam usmiech na twarzy xD
    rozdzial przezajebisty :D o
    ch jak ja kocham kiedy ludzie sobie tak dokuczaja haha
    dobra, ide dalej czytac :)

    OdpowiedzUsuń

OBSERWATORZY