Info

1.Rozdziały pojawiają się raz w tygodniu (niedziela).
2. Szablony wykonuję samodzielnie i są dostosowane do mojej rozdzielczości (1280x1024). W razie problemów użyj ctrl+/ctrl-. Używam przeglądarki Mozilla Firefox!
3. Bardzo proszę o nie nominowanie mnie w klepankach! Oczywiście dziękuję i doceniam, ale zwyczajnie nie chce mi się w to bawić.
4. Nie kopiuj niczego bez mojej zgody!
5.Wszelkie komentarze nie dotyczące rozdziałów zostawiaj w zakładce SPAM!
6. W zakładce OPOWIADANIA znajdują się buttony bloga.
7. O ile to możliwe, staraj się nie psc w tn spub. Na prawdę, nie mam ochoty rozszyfrowywać Twojego komentarza...

19 kwietnia 2013

LISF: ROZDZIAŁ 1


Przewróciła się na drugi bok, mamrocząc coś pod nosem. Kiedy promienie wtargnęły przez okno do jej pokoju i beztrosko podrażniły zaspane oczy, zaklęła siarczyście i nakryła głowę kołdrą. Leżała tak chwilę, usiłując wykrzesać w sobie odrobinę chęci, lub chociaż siłę na wstanie. Rozważając wszelkie za i przeciw, nie usłyszała nawet, kiedy drzwi jej pokoju otworzyły się, a do środka ktoś wszedł. Dopiero gdy poczuła, że na łóżku siada jakaś osoba, drgnęła i zerknęła spod kołdry na przybysza.
– Kochana, już po 10... – Uśmiechnęła się delikatnie kobieta i pogładziła ją po policzku. Kasumi skrzywiła się lekko, ale posłusznie podniosła się do siadu. Zerknęła w lustro, ponad ramieniem matki i skrzywiła się jeszcze bardziej na widok ciemnofioletowej szopy na swojej głowie, zazwyczaj nazywanej włosami.
– Ja pier… dzielę. – zająknęła się, widząc karcący wzrok rodzicielki. Hinata pokręciła głową i podniosła się na nogi.
– Wstawaj, o ile mi wiadomo, na 11 jesteś umówiona. – rzuciła na odchodnym i zamknęła za sobą drzwi.
– Kurna jego pierdzielona mać! – krzyknęła dziewczyna, zrywając się z łóżka. Oczywiście, jak na zdolną nastolatkę przystało, musiała zaplątać się w pościel i legnąć plackiem na podłodze, wydając przy tym głuchy huk. Wiązanka przekleństw ponownie posypała się z jej ust, kiedy wściekła podnosiła się na klęczki.
Dziadunio Hiashi w grobie by się przewrócił, stwierdziła kiedyś, gdy ktoś wypomniał jej nazbyt chłopięce i wulgarne słownictwo. Zgarnęła z szafy to, co akurat wpadło w jej ręce i wbiegła do łazienki, by już po kilku minutach znaleźć się w kuchni. Dopadła do matki z grubą szczotką w dłoni i zerknęła na nią błagalnie.
Hinata zaśmiała się cicho, ale stanęła za krzesłem córki i zaczęła czesać jej długie, gęste, ciemne włosy, które dziewczyna odziedziczyła po niej samej. W tym czasie Kasumi zabrała się za wcześniej naszykowane tosty z dżemem. Lubiła, kiedy matka ją czesała. Jej dłonie były takie delikatne i ciepłe. Raz po raz gładziły ciemne pasma, przeczesując je drewnianą szczotką. Była stara, to fakt, ale z ręcznie grawerowanym Kuramą na uchwycie, miała dla niej większą wartość niż wszystkie skarby świata razem wzięte.
Zaledwie pół godziny później była już przed bramą rezydencji Uchihów. Zerknęła ukradkiem na zegarek: 10.53, czyli zdążyła. Uspokoiła oddech, wygładziła włosy i ubranie i przeszła przez furtkę, kierując się do drzwi. Nim zdążyła zapukać, te otworzyły się przed nią, a po drugiej stronie stanął wysoki, czarnowłosy chłopak. Łypnął na nią znudzonymi, czarnymi jak węgiel oczyma i zlustrował bez krzty zainteresowania. Dziewczyna zastygła z nadal uniesioną ręką. Kiedy jego wzrok ponownie zatrzymał się na jej twarzy, poczuła, jak wściekły rumieniec momentalnie pokrywa jej policzki.
–R- Ryuu. Cześć. – wydukała, uśmiechając się najnaturalniej, jak mogła.
– Cześć. – mruknął i wyminął ją. Odprowadziła go tęsknym spojrzeniem, do póki nie zniknął jej z oczu.
– Ty sobie chyba żarty robisz. Kas, to trwa już 4 lata… – Usłyszała za sobą dziewczęcy głos. Gwałtownie odwróciła się w tamtą stronę, natrafiając na jego właścicielkę.
– Zamknij się Mayu. – warknęła, wchodząc do środka. Czuła na sobie rozbawione spojrzenie przyjaciółki.
– Ryuu to dupek. Nie wiem, co ty w nim widzisz. – westchnęła z politowaniem Uchiha i skinęła głową w stronę salonu. – Chodź. Rodziców nie ma, to możemy pogadać tam.
Mayu była śliczna. Miała długie, różowe włosy po matce, które sięgały jej teraz do bioder. Kasumi zawsze zazdrościła jej figury. Wąskiej talii i kobiecych krągłości, których jej brakowało. Znaczy, nie była jakąś deską, no ale… Póki nie zaczęła dojrzewać, wszyscy brali ją za zniewieściałego chłopca. Wtedy najczęściej- obojętnie, jakiej rangi by nie mieli- obrywali, więc to w pewnym sensie była prawda. Kasumi- zawsze skora do bójki, odziedziczyła wygląd po matce (nie licząc kilku istotnych spraw, jak na przykład figura) i charakter po ojcu- aktualnym Hokage. Mayu- jej najlepsza przyjaciółka. Ojca nie przypominała w ogóle, a po matce miała jedynie kolor włosów i oczu. Z charakteru była kokietką i romantyczką. Opowieści o jej przygodach, można zostawić na kiedy indziej. No i jej brat- Ryuu. Kropka, w kropkę Sasuke: tak samo oziębły, tak samo zdystansowany, tak samo uzdolniony, tak samo przystojny, tak samo idealny. Tak w każdym razie postrzegała go Kasumi... I większość nastolatek w wiosce.
– Wcale nie jest dupkiem… – żachnęła się, kiedy usiadła po turecku obok przyjaciółki. – Jest po prostu… Skryty. – starała się wybronić chłopaka.
– Ta, jasne. – Mayu parsknęła śmiechem i pokręciła głową.
– A ty?
– Co ja?
– Masz kogoś na oku? – Kasumi posłała jej wredny uśmieszek.
– Ach… Nie. Nie bardzo. – Różowo włosa wzruszyła ramionami. – I nie, Ryuu nic o tobie nie wspominał przez ostatnie trzy dni, odkąd niechcący – tu uśmiechnęła się wymownie – wlazłaś w niego na ulicy. O żadnej innej dziewczynie też. – dodała, odpowiadając na nieme pytanie.
Namikaze wydęła usta i prychnęła coś niezrozumiałego pod nosem, na co Mayu zaśmiała się głośno.
***
Rozejrzał się po pomieszczeniu. Wokół panował półmrok, a jedyne źródło światła w postaci małej lampki oliwnej tliło się słabo na potężnym, drewnianym biurku.
– Chodź tu.- rozkazał chłodny, męski głos. Jego właściciel nachylił się w przód, opierając brodę na splecionych palcach dłoni. Słaba poświata padła na część jego twarzy, ukazując połyskujące kolczyki i jasnofioletowe, groźne oczy.
Rinnegan– oczy Mędrca.
Blondyn przełknął cicho ślinę, zatrzymując się przed obszernym meblem. Lider zawsze go przerażał i jednocześnie fascynował. Kiedyś chciałby zobaczyć go w pełnym, dziennym świetle. Ciekawiło go, co musiał ukrywać, skoro nigdy nie pokazywał się nikomu z organizacji. Nikomu, oprócz Konan.
Mężczyzna, czując na sobie zafascynowane spojrzenie, ponownie odsunął się w cień, ukrywając twarz przed słabym światłem. Teraz w ciemności lśniły jedynie jego oczy. Bez słowa podsunął chłopakowi plik kartek. Lampka ponownie oświetliła część jego ciała. Bladą dłoń, paznokcie pomalowane na czerwono i niebieski pierścień na kciuku.
Sshu niepewnie sięgnął po papiery i przejrzał ich zawartość, dochodząc do wniosku, że to dane dotyczące jakiejś dziewczyny. Zmarszczył brwi, gdy natrafił na jej zdjęcie i podsunął fotografię do światła.
– Ona… – zaczął.
– Znasz ją, prawda?
– Tak. Pięć lat temu poznałem ją w Iwie… Ale co to ma do rzeczy?
– Możesz ci się to przydać… Twoje zadanie polega na sprowadzeniu jej tutaj. Żywej. Nie obchodzi mnie, jak to zrobisz. Masz po prostu wykonać zadanie. Porażka nie wchodzi w grę. Rozumiesz?
– Tak.
– Dobrze. Idź już. Masz tam wszelkie instrukcje co do misji. – Lider wskazał dłonią na wyjście i zaczął przeglądać jakiś zwój.
Blondyn posłusznie wykonał polecenie i zamknął za sobą ciemne drzwi. Ruszył do pokoju, przechodząc zimnymi, ciemnymi, kamiennymi korytarzami. Bywał tu dość często pomimo, że nie należał do organizacji. A mimo to, za każdym razem to miejsce wzbudzało w nim niepokój i przyprawiało o gęsią skórkę. Wszedł do jednego z pokoi, zastając w środku mężczyznę, opierającego się o parapet.
– Czego chciał? – rzucił tamten, chwytając pewnie kunaia, którym przed sekundą kręcił na palcu wskazującym i zerknął na chłopaka nieprzesłoniętym przez grzywkę okiem.
– Mam misję. Muszę sprowadzić tą dziewczynę. – podał Deidarze kartki z danymi i zdjęciem. Nukenin uważnie prześledził tekst, zatrzymując się w końcu na zdjęciu.
– Namikaze Kasumi, yhm? – mruknął cicho i oddał papiery chłopakowi. Spojrzenie miał nieobecne, zamyślone. Po chwili podniósł się i wyminął blondyna. – Nie zawiedź mnie, Sshu. – odezwał się wreszcie, kierując się do wyjścia.
– Tak, ojcze. – chłopak przytaknął i zerknął na plecy mężczyzny, nim ten zamknął za sobą drzwi.
***
Kasumi szła uliczką w kierunku bramy głównej. Ojciec wysłał ją po poranny raport. W oddali już majaczył mała, drewniana budka, gdzie stacjonowali zazwyczaj Izumo i Kotetsu. Co prawda nigdy się nie przyznali, ale Kasumi zawsze twierdziła, że ci dwaj to geje. No bo męska przyjaźń to nie jest na pewno. Męska przyjaźń była pomiędzy jej tatą, a Sasuke. Albo wujkami Shikamaru i Choujim. Ale to zdecydowanie było coś poważniejszego!
– Kasumi! – Jej rozmyślania zostały przerwane przez czyjś głos. Zerknęła za siebie, marszcząc delikatnie brwi, a jej oczom ukazał się długowłosy chłopak, biegnący w jej kierunku.
– Sinji… Co tu robisz? – mruknęła, kiedy zrównał z nią krok.
– Widziałem cię, jak idziesz w kierunku bramy, więc pomyślałem, że dotrzymam ci towarzystwa. – uśmiechnął się do niej.
Sinji Hyuuga był jej kuzynem. Co nie przeszkadzało mu w zakochaniu się. Kiedyś, kiedy mieli po 10 lat, pewnego dnia Neji z Tenten zaprosili ją i jej rodziców na kolację. Kasumi i Sinji bawili się razem i wtedy właśnie chłopak zakochał się w niej- swojej kuzynce. Dziewczyna kilkakrotnie tłumaczyła mu, że nie ma na co z jej strony liczyć, ale on i tak wiedział lepiej i dalej próbował.
Hyuuga miał brązowe włosy, związane w kucyk i kilka pasm włosów, opadajacych luźno po obu bokach twarzy. Jako członek klanu Hyuuga podobnie, jak Kasumi władał ich rodzinnym Kekkei Genkai- Byakuganem i trenował go w każdym możliwym miejscu, jak gorące źródła na przykład. Mówiąc prościej, Sinji był zboczeńcem. Ale za każdym razem, gdy ktoś mu to wytykał, zaprzeczał energicznie i udawał, że nie wie o co chodzi. Mimo to, Kasumi go lubiła. Pomijając momenty, gdy rozbierał ją wzrokiem był naprawdę dobrym kumplem i jej partnerem w wielu bójkach.
Akurat doszli do bramy. Kasumi podeszła do budki, żeby odebrać raporty, a Sinji został z tyłu, oglądając się za grupką kunoichi. Namikaze podziękowała Kotetsu, odbierając od niego plik kartek i odwróciła się do chłopaka. Na widok aktywnego Kekkei Genkai, wywróciła oczami i podeszła do niego. Zacisnęła wolną dłoń w pięść, przygotowując się do porządnego ciosu. Nim ktokolwiek się zorientował, chłopak leżał już na ziemi, a Kasumi stała nad nim i darła się na niego.
Sshu zatrzymał się w bramie i obrzucił zaciekawionym spojrzeniem okolicę. Wszędzie było pełno zielonych drzew i trawy. Domy zbudowane po części z drewna, a po części z kamiennych cegieł. To miejsce całkowicie różniło się od Iwy, jej surowego klimatu i kutych z kamienia budynków.
Nagle jego uwagę przyciągnął dziewczęcy wrzask. Zerknął w kierunku, skąd dochodził i ujrzał jakąś dziewczynę, drąca się na chłopaka, leżącego na ziemi. Zdaje się, że właśnie skończyła robić mu wykład, bo otrzepała ubranie z pyłu, który wzniósł się w powietrze podczas upadku jej towarzysza i odwróciła się na chwilę w stronę drewnianej budki. Uśmiechnęła się do osłupiałych mężczyzn i nakazała chłopakowi wstać. Ten posłusznie wykonał jej polecenie.
– Wybacz, Kasumi… Wiesz, że kocham tylko ciebie, to się nie powtórzy… – drgnął, słysząc jej imię. Nie poznał jej z daleka. Zmieniła się przez te pięć lat. Nie zastanawiając się dłużej, ruszył w kierunku tamtej dwójki.
– Sinji, jesteś beznadziejny… – westchnęła i zrobiła krok w tył. Nagle odbiła się od kogoś i przerażona zerknęła za siebie. – Prze- Przepraszam! – jęknęła.
Nie poznaje mnie, stwierdził nieco rozbawiony. Zerknął na nią z góry. Znów się rumieniła, jak wtedy. I znów omijała wzrokiem jego ciało. Nie rozumiał o co jej chodzi. Przecież był umięśniony, wysportowany… No i całkiem przystojny, zdaje się z tego co słyszał w rodzinnej wiosce.
– Nie poznajesz mnie, Kasumi? – uniósł jasne brwi i uśmiechnął się, odsłaniając rządek równych, białych zębów.
– My… My się znamy? – zamrugała zdezorientowana.
– Ej, koleś. Odczep się od mojej dziewczyny! – warknął Sinji, który nie wiadomo kiedy stanął pomiędzy nimi. Był niższy o kilka centymetrów.
– Twojej dziewczyny? Pozwalasz lać się swojej dziewczynie? – Sshu uśmiechnął się kpiąco i zerknął na niego z politowaniem. – Twój chłopak to masochista? – zwrócił się nagle do fioletowo włosej.
Kasumi mimowolnie parsknęła śmiechem.
– To nie jest mój chłopak. – zaprzeczyła po chwili, odsuwając Sinjiego na bok. – Ale… Skąd mnie znasz? Nie kojarzę cię… – mruknęła.
– A to pamiętasz? – Odpiął rzep zaciskający materiał rękawiczki na nadgarstku i zdjął ją, ukazując dziewczynie wierzch dłoni. Kasumi przejechała palcami po wypukłości na środku. Kiedy ta się rozchyliła, a ze środka wysunął się język, otworzyła oczy szerzej.
– Ty… Sshu? To naprawdę ty? – szepnęła, podnosząc wzrok na twarz chłopaka. Blondyn uniósł kącik ust w półuśmieszku i z powrotem nałożył rękawiczkę na dłoń.
– Na to wygląda. – wzruszył ramionami.
– O mój boże! – Ku rozpaczy Sinjiego i lekkiemu zdezorientowaniu dziewiętnastolatka, Kasumi najzwyczajniej w świecie rzuciła mu się na szyję. Po chwili chłopak objął ją ostrożnie w pasie, rzucając Hyuudze ukradkowe, kpiące spojrzenie. Szatyn zmrużył oczy i zacisnął pięści. Kasumi jest jego i tylko jego. Żaden tam Sshu mu jej nie odbierze.

15 komentarzy:

  1. A wiec stwierdzam że super i czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. A idź Sinji, Kasumi jest Sshu!!! Rozdział suuuuupeeeeer… Czekam na następny ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Córka Hinaty trochę z charakteru do mnie podobna ^^.
    No a rozdział świetny, Sshu się pojawił no i Deiuś! Mmm ;D.
    Next >3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo, super :D Dei ma syna, uhuhu... O, nie spodziewałam się, że Sakura i Sasuke będą razem z tym opowiadaniu. Tu ci niespodzianka. I jeszcze dzieci spłodzili... Sasuke umie?
    Sinji nie jest fajny wgl xD Sshu jest lepszy od niego. Bo to syn Deidary :D
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału ^^ Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, dobre pytanie. Sasuke umie? Geniusz przez Ciebie przemówił, serio ^^

      Usuń
  5. Ah synek tak samo zajebisty jak tatuś *.* O synu Deidary oczywiście mówię ;3
    W tym opowiadaniu też musi być Sakura? ;__; I to z Sasuke... no nic, mam nadzieję, że dasz jakieś rozdziały gdzie będę mogła ich hejtować xd
    Uh końcówka gdy mu się rzuciła na szyję była fajna ;33 I Sinji wkurwiony xD i dobrze, nie wiem czemu, ale już go nie lubię xD No, ale może moje zdanie się zmieni z biegiem czasu zobaczymy ;d
    Czekam na next ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kyaaaa! Cudo, cudo, cudo :D
    Mój zdecydowanie krótszy xD Już mi się podoba ;) Dodaję do listy czytelniczej i czekam na next! Powodzenia Tsuki w pisaniu, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. No, przeczytałam :D Wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale miałam trochę napięty weekend ;)
    W każdym razie, już ogarnęłam, jak się to ma z prologiem, którego jak się okazuję – źle zrozumiałam… ale to ja, więc się sobie nie dziwię xD
    Otóż rozdział świetny ;D Przyznam, że jakoś nie widziałam cię w takim opowiadaniu, za bardzo przyzwyczaiłaś mnie do komedii :P Ale wyszło ci bardzo, bardzo dobrze ;D
    No proszę, główną bohaterką będzie córka Naruto i Hinaty? No wow ;D w ogóle nowe pokolenie będzie głównymi bohaterami – dla mnie bomba xD
    Hahaha, widzę będziemy mieć do czynienia z młodszą wersją Sasuke xD Chyba przeżyję xD
    Jednak dzieciak Nejiego i Tenten robi rozpiernicz xD Ten to potrafi dobrze wykorzystać dar swojego klanu xD taa, zboczeńcy są fajni ;D mają w sobie to coś ;D
    No to ja czekam z niecierpliwością na nowy rozdział :)
    Życzę weny i pozdrawiam ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaaaa nie mogę! To było takie słodkie <3
    Kurka normalnie słodkie ponowne spotkanie, dobrze tak głupiemu Shinjemu xD
    Co ona mi tam pieprzy o idealności Ryuu, kiedy ma tu takiego Deidare Juniora pod ręką? Ach pierwszy rozdział, ale już jest całkiem mega! :D

    Niezbyt konstruktywny i inteligenty komentarz, ale jakoś tak tylko na tyle mnie po przeczytaniu stać xD Więcej bym chciała!
    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. Spotkanie po latch się odbyło więc... Romansik wyczuwam xD
    Przytuliła go!^^
    Ja to lubię tego kuzyna xDDD pewnie dlatego, że to syn Nejiego xD
    Nie mogę się doczekać co dalej ^^
    Życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
  10. TO NIE BYŁABY TSU, JEŚLI NIE BYŁOBY PODTEKSTU YAOI! XD
    Po pierwsze i widoczne, to z Kotetsu i Izumo, a po drugie... Ciekawe z kim Dei miał tego syna?... If you know what I mean. ^o^
    Rozdział fajny. Fabuła mnie zaciekawiła. Mam ogromną nadzieję, że szybko rozkręci się jakaś akcja. >3<

    OdpowiedzUsuń
  11. Dlaczego ja wiedziałam, że walniesz jakieś Yaoi, co? xd Kotetsu i Izumo? No tak, zawsze spoko.
    A właśnie, właśnie! Zgadzam się z Masumii, cytując; ,,Ciekawe z kim Dei miał tego syna?... If you know what I mean." No więc... Z kim? ;>
    Dobra! Mnie się podobało i takie języki w dłoniach to fajna sprawa jest ^^
    Pozdrawiam,
    Rina

    OdpowiedzUsuń
  12. Kasumi rządzi! Nawet jeśli lubi teraz Ryu... Swoją drogą, ja go nie lubię =3= Sasuke jest fajniejszy (taa, lubię go, ale nie bardziej niż Itasia xd)XD
    Ssshu jest zajebisty, of kors xd Taki mrrru *-*
    Sinji też fajny - zbok, ale zarąbiście zabawny xDD Nie mówiąc o Mayu... Jezu, jak ja się nie mogę doczekać, aż ujawnisz TO XD
    Ogólnie, rozdział super :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Zabawne, Dei już pewnie po czterdziestce, ale nadal ma grzywkę "transwestyty" :o No żartuję, kocham go.

    Nie spodziewałam się końcówki, Sshu jest uroczy :>

    OdpowiedzUsuń
  14. Juz wiem ze Sinji nie bd to ulubiona posatac xD zboczeniec sie znalazl :P dziwie sie Kasumi ze po pieciu latach pamietala imie Sshu to w dodatku, ze widziala go tylko prze pare minut xD ogolnie masz bardzo fajny styl pisania :) bynajmniej mi sie bardzo podoba :)

    OdpowiedzUsuń

OBSERWATORZY